Strona 1 z 1

Na krawędzi

: sob gru 31, 2011 4:29 am
autor: JOZEF1949
Na krawędzi

Na krawędzi zimy.
Jesień jeszcze choża.
Zapłakana deszczem,
Nim spłynie do morza.

Zapłakana deszczem,
Smętne miny stroi.
Jeszcze pomyślałbyś,
Że się zimy boi.

Że się zimy boi,
Nie wiem ci dlaczego.
Dwoi się i troi,
To przecież nic złego.

To przecież nic złego,
Że czas pory zmienia.
Na krawędzi zimy,
Starość jej doskwiera.

Starość jej doskwiera,
Choć tęczą rumiana.
Stroi się bogato,
Jak zamożna panna.

Tak urocza panna,
Umyka starości.
Kiedy przyjdzie sanna,
Przestanie się złościć.

Józef Bieniecki

Talary

: sob gru 31, 2011 4:31 am
autor: JOZEF1949
Talary

Zmilkły strzały - echa,
Kalectw tkwią kikuty.
Zbrodni i wynaturzeń,
Wojny jad - zatruty.

Okrucieństwo i przemoc.
Niby burza - gromy.
Morze zniszczeń, głodu.
W puch zmiecione domy.

Biją dzwony pokoju.
Nie zgojone rany.
Ciężkie lata znoju.
Nowym zaprzedany.

Krąży cień pokutnicy.
Jak w przeklętym klanie.
Tańczą z Targowicy.
Na Polskim kurhanie.

Pogrobowcy przeklętych,
Jak chomąto krwawą.
Urządzają w przedpiekle,
Dla wszystkich zabawą.

Na masońskiej głupocie,
Żyd talary bije.
Właściciele udają,
Iż złoto niczyje.

Józef Bieniecki

Nad przeszłiścią

: sob gru 31, 2011 4:34 am
autor: JOZEF1949
Nad przeszłością

Z pustym wiechciem, z zeschłym kwiatem,
Wiatr starości będzie hulał.
Pochylony nad przeszłością,
Stary dziadek i babula.

Uwikłane życia brednie,
Jak garb życia ich przygniecie.
A wiatr wieczny i gaduła,
Wszystkie grzechy im uplecie.

Rozpylone osty, dzieci,
Kąkolowe zło powtórzą.
I dojrzeje pomiot trzeci,
Przed kolejną już podróżą.

Pęknie rozpacz, żółć wyciecze,
I sumienia zawrą wrota.
I zadumasz się człowiecze,
Iż skończonym był niecnotą.

Myśl chybotą, wiatr wydyma,
Szkli się w oku blade szkiełko.
Czas ucieka, z sobą zżyma,
Dymem bucha już piekiełko.

Smrodem czarcim myśl przeklęta,
Uwikłana już z wiecznością.
Choć przegrana, wciąż nadęta,
Idzie spotkać z diabła mością.

Józef Bieniecki

Chrystusowi Królowi

: sob gru 31, 2011 4:37 am
autor: JOZEF1949
Chrystusowi Królowi

Ty, który w Krzyża ramionach, zawisłeś,
W jednej osobie, i Stwórcy, i Króla,
Śmiercią zbawienną ku nam z Nieba przyszłeś,
Bo taka była Twego Ojca wola.

Ja jestem z Tobą, od chwili poczęcia,
Wpisany Duchem mych rodziców w wierze,
Woda z chrzcielnicy zdjęła grzech z dziecięcia,
Bogu złożyła na wieczność w ofierze.

I wrogie siły z piekła nie przemogą,
Niech obłąkańczy człowiek się nie łudzi,
Tyś Chryste Królu, mego życia drogą,
Rzeczą chwalebną gdy się życiem trudzę.

Królu Wszechświata, mą jedyną mową,
Przed Twym Ołtarzem, prośby, biadolenia.
Modlitwa życia z pochyloną głową,
Winna być jedną - formą dzieńkczynienia.

I na kolanach do końca pełniona,
Była namiastką dla świata przepychu,
Powstała wieczna, w Tobie nieskończona,
Składana ze mnie w modlitwie, po cichu.

Cóż moje słowa, chociaż z serca płyną,
Jak cymbał brzmiący, który milknie czasem.
Prośbami szeptam, ja Twoją dzieciną,
Przystań, zatrzymaj się, nad naszym losem.

Józef Bieniecki

Bez odoowiedzi

: sob gru 31, 2011 4:40 am
autor: JOZEF1949
Bez odpowiedzi

Na kosmicznych przestrzeniach ino myśl nie błądzi,
Zmierza w miejsca wybrane tak jak umysł sądzi.
Kiedy zmierzchem zapada, nieba parasolem,
Ugwieżdżone bez liku zawiesza aurolę.
Cisza kosmiczna, ja ducha rydwanem,
Z światła prędkością, myślą napędzonym.

Galaktyką łąki, kwiaty-gwiazdy, krocie,
Mienią tęczami, barwami w przelocie,
Nie, nie ogarną, ni myśli zatrzymać,
Zmianą przestrzeni boimy się imać.
Aby nie wypaść. Już księżyc za nami,
Wkrótce wtopił się, między miliardami.
Mniejsze i większe, są pyłkiem na ziemi,
Razem w wszechświecie, wspólnie ze wszystkim.

Energia, ruchy, to wszystko wiruje,
I nicość życia. Twoją wielkość czuję.
Alfę, Omegę, w Twej nieskończoności,
Daje odpowiedź o Twojej możności.

W poprzek gwiazd wstęga, rozlana i mglista,
To Droga Mleczna, wszystkim oczywista,
Z wyglądu zwaną, na niebie jak rzeka,
Z wschodu na zachód, z mgławic pełnia mleka.
Pędzę więc drogą, poza galaktyką,
Zgodnie z myślą, niezgodnie z fizyką.
Nieba gościńcem. Jak mówi legenda,
Tu zagubiona w wieczności się szwenda,
Dusza niemiła. Dalej głębi sięgam,
Piękna, ogromna, moc Twoja, potęga.

W niebie astralnym, pośród cudów wielu,
Drogi nieznane, choć dążą do celu.
Centrum zajmują. Tu czas, przestrzeń, siła,
Mocą nabrzmiała, tłumaczy skąd wzięła.
W wieczności pustyni, niezliczonych planet,
Pędzi błyska, nieścigniony dzianet.
Znaczy odległość, świetlnych lat miliony.
Jest wyobraźnią w nas nieodgadniony.

Rydwan przystanął, lejcami ściągnięte,
W rzeczywistość na ziemi cofnięte.
W spojrzenia oczy. Ileż tutaj pytań,
Stoi bez odpowiedzi i nowych odczytań.

Ty Puchu marny, gdybyś Bogu wierzył,
I miarą ducha wszechświat cały mierzył,
Duchem ogarniał, wciąż z sercem na dłoni,
Z złudą nie błądził, w ucieczce, w pogoni,
Ludzkie po ludzku, Bogu nie ujmował,
Tobyś potworów ludzkich nie hodował.
Prochem, iskierką. Przemija i gaśnie.
Ledwie urodził. Dojrzewa i zaśnie.

Józef Bieniecki

Na Ojczyzny łono

: sob gru 31, 2011 4:43 am
autor: JOZEF1949
Na Ojczyzny łono

Przyszła wolność, wyrąbana mieczem,
Na cudownych Jej Matki ramionach.
Darowała jak swe Boskie Dziecię,
Milionami w klęczkach wymodlona.

Wiatr wolności, rozwiewał sztandary,
Białe Orły zerwały do lotu.
Wymodlono w tysiącach ofiary,
W rocznicowych wzdychano powrotów.

Powróciłaś na Ojczyzny łono,
Myśl, nadzieję tysięcy, milionów,
Myślą twórczą wielkość powtórzono,
Odtworzono z tysięcy pogromów.

Na ołtarzach nie była daremna,
Krew milionów pisana wiekami.
Chociaż w błędach rządzenia brzemienna,
Bóg był zawsze, będzie dzisiaj z nami.

Czy tej Ziemskiej Niebo nie wysłucha,
Prośba Matki w Niebie będzie głucha?
Nieśmy zatem i wiarę i troskę,
Czcijmy Matkę, Jej Królową. Polskę.

Usłysz Pani tych co Ciebie proszą,
Tu na ziemi, chwałę Twoją głoszą.
W Jasnej Górze spłacą życia dług,
Niechaj o Nią znów rozbije wróg.

Józef Bieniecki

Ptaszkowie

: sob gru 31, 2011 4:49 am
autor: JOZEF1949
Ptaszkowie.

Skowronkowie zawiesiły nad polami dzwonka,
Dniami będą wydzwaniały melodyje słonka.
Pośród łąk i pól zielonych, gniazda już uwiły,
Anioł Pański z kościelnymi wspólnie wydzwoniły.

Świętobliwy o poranku kos śpiewa jutrzenki,
Mając szczególną nowennę do Świętej Panienki.
Wyśpiewawszy z nabożeństwem codzienności arie,
W kolejności rozmyślają o wspólnym pokarmie.

Wróble jak to zawsze bywa, dla świata życzliwe,
Po przespanej dobrze nocce bywają kochliwe.
Do południa z obowiązku wyćwierkują pienia,
Hołdy winne tyko Niebu,ziemi uwielbienia.

Sroka mając pstro we głowie wygraża się światu,
Wszystkich pod sąd oddawając bezbożnemu katu.
Nawybrzydza ,naprzeklina,wokół napaskudzi,
Ma coś w sobie z tej hołoty ,podobnych do ludzi.

Pozostali też ptaszkowie,każde na swój sposób,
Udzielają Panu Bogu dniem ptasiego głosu.
One wiedzą od zarania,że taka potrzeba,
Co dla ziemi to dla ziemi i wdzięczność dla Nieba.

Józef Bieniecki

Święty Mikołaj

: sob gru 31, 2011 4:52 am
autor: JOZEF1949
Święty Mikołaj.

Święty Mikołaj kroczy drogami,
Dżwiga na plecach worek z rzeczami,
Zabawki wszelkie dzieciom roznosi,
Gdy go w modlitwie dziecko poprosi.

Ponieważ święty, w serduszkach szuka,
Czy każde dziecko rodziców słucha.
I każde uczy się pilnie w szkole,
Dobrze wypełnia rodziców wolę.

Czy rano,wieczór mówi paciorek,
Tam też z radością otwiera worek.
Dary rozdziela małym pociechom,
Oko przymruża ich małym grzechom.

Bo kocha dzieci ,jak kochał wtedy,
Kiedy na ziemi był świadkiem biedy.
Kiedy się dzielił serca darami,
Mieszkał na ziemi pomiędzy nami.

Bozia mu za to w wieczności dała,
Miejsce u Siebie,gdzie Boga Chwała.
I też z miłością dziś się uśmiecha,
Gdy ziemskim dzieciom radość-uciecha.

Józef Bieniecki