Nad brzegiem
Gdy nad brzegiem stanę,
Mego życia - końca.
Głąb czeluści ogarnie,
Wątły promyk słońca,
Chciałbym Matko - Królowo,
Byś stała nad brzegiem.
Była mą Powierniczką,
Między ziemią, Niebem.
Niech nadziei promyki,
Budzą moje tchnienie,
Studzą wsze wątpliwości,
Wzbogaca natchnienie,
Rodzą zdrowe owoce,
A z nasion, ich łona,
Wzrasta wiara ogromna,
Wieczna, nieskończona.
Z utęsknieniem poczekam,
Nie drgnie brew, powieka,
Aż miłości Twej spłynie,
Wierna Matce, rzeka.
Daj mi wytrwać w pokorze,
Jak nasz Ojciec każe.
Byśmy w Niebie Anioły,
Byli, nie Łazarze.
Józef Bieniecki
Na jesiennym horyzoncie
Wigilijne życzenie
Wigilijne życzenie
Wielkie Nocy Zmartwychwstanie,
Piękna nie odbierze.
Dzień Twojego Narodzenia,
Początek w Ofierze.
Życia mego jest nadzieją,
Sensem bycia mego.
Drogą wieczną mojej duszy.
Zbawienia wiecznego.
A do tego piękno nocy,
Z śniegiem ,niebem czystym.
I życzenia,i uśmiechy,
Z opłatkiem Ojczystym.
Różną barwą światła świecą,
Chojny w kolorycie.
Piękne bombki ognie wzniecą,
Szpicami na szczycie.
I kolędy rozśpiewane,
W nich z Dzieciną Małą.
Błogosławi nam Ojczyznę,
Ludzi, Polskę całą.
Błogosław Ojczyznę naszą,
Niech wrogi nie straszą,
Naród wzmocni Ducha siłą,
Uczyń z Niej Ojczyznę Miłą,
Taką Polskę-naszą!!!
Józef Bieniecki
Wielkie Nocy Zmartwychwstanie,
Piękna nie odbierze.
Dzień Twojego Narodzenia,
Początek w Ofierze.
Życia mego jest nadzieją,
Sensem bycia mego.
Drogą wieczną mojej duszy.
Zbawienia wiecznego.
A do tego piękno nocy,
Z śniegiem ,niebem czystym.
I życzenia,i uśmiechy,
Z opłatkiem Ojczystym.
Różną barwą światła świecą,
Chojny w kolorycie.
Piękne bombki ognie wzniecą,
Szpicami na szczycie.
I kolędy rozśpiewane,
W nich z Dzieciną Małą.
Błogosławi nam Ojczyznę,
Ludzi, Polskę całą.
Błogosław Ojczyznę naszą,
Niech wrogi nie straszą,
Naród wzmocni Ducha siłą,
Uczyń z Niej Ojczyznę Miłą,
Taką Polskę-naszą!!!
Józef Bieniecki
Dzieci
Dzieci
Mali ludzie jak kwiaty,
Z troską, zadbać trzeba.
Jezusowi milusińscy,
Mają uśmiech nieba.
Gdy na łące życia rośnie,
Chwastem nie przerasta,
Kwiatem pięknym ozdabia.
Nie mając nic z chwasta.
Boska możność wielbi Nieba,
Jest Jego ołtarzem.
A pięknie zbudowane,
Ćmi świata miraże.
Niech że wszystkim milusińskim,
Uchylają nieba.
Mają zawsze dwóch rodziców,
Nie zabraknie chleba.
Gwiazdka z nieba - wiara Ojców.
I część ich pamięci.
A Ród wzrośnie bohaterów,
Proroków i święci.
Józef Bieniecki
Mali ludzie jak kwiaty,
Z troską, zadbać trzeba.
Jezusowi milusińscy,
Mają uśmiech nieba.
Gdy na łące życia rośnie,
Chwastem nie przerasta,
Kwiatem pięknym ozdabia.
Nie mając nic z chwasta.
Boska możność wielbi Nieba,
Jest Jego ołtarzem.
A pięknie zbudowane,
Ćmi świata miraże.
Niech że wszystkim milusińskim,
Uchylają nieba.
Mają zawsze dwóch rodziców,
Nie zabraknie chleba.
Gwiazdka z nieba - wiara Ojców.
I część ich pamięci.
A Ród wzrośnie bohaterów,
Proroków i święci.
Józef Bieniecki
Rogalik
Rogalik
Dzisiaj łysy jak rogalik,
Na niebie zabłądził,
Biedny, nie ujrzał Marsa,
Źle drogę osądził,
A wsze gwiazdki posnęły,
W czasie pogubione,
W białym ranku utknęły,
Słońcem dnia znużone.
W grzywach chmurek pierzastych,
Chował - nocy szukał,
Rogalikiem spiczastym,
Spoza nich znów kukał.
Snuł się się senny i blady,
Nie wiedzieć gdzie, czemu?
Aż się oczy zamknęły.
Jemu też biednemu.
Samotność czas przykry,
Chęć życia przytłacza.
Wszelkie dobre, złe chęci,
Na wspak przeinacza.
W kącie nieba przykucnął.
Chwilę oczy zmrużył,
A gdy zmierzchem się ocknął,
Drogę swą powtórzył.
Józef Bieniecki
Dzisiaj łysy jak rogalik,
Na niebie zabłądził,
Biedny, nie ujrzał Marsa,
Źle drogę osądził,
A wsze gwiazdki posnęły,
W czasie pogubione,
W białym ranku utknęły,
Słońcem dnia znużone.
W grzywach chmurek pierzastych,
Chował - nocy szukał,
Rogalikiem spiczastym,
Spoza nich znów kukał.
Snuł się się senny i blady,
Nie wiedzieć gdzie, czemu?
Aż się oczy zamknęły.
Jemu też biednemu.
Samotność czas przykry,
Chęć życia przytłacza.
Wszelkie dobre, złe chęci,
Na wspak przeinacza.
W kącie nieba przykucnął.
Chwilę oczy zmrużył,
A gdy zmierzchem się ocknął,
Drogę swą powtórzył.
Józef Bieniecki
Samotność
Samotność
W małym domku przy Krótkiej,
Tuż przy Domu Żołnierza.
Wejście z maleńkiej furtki,
Bluszczy zieleń, wciąż świeża.
W domku okna maleńkie,
W barwie złota, zieleni.
Uśmiechają się pięknie,
W liściach późnej jesieni.
Wydreptana tuż dróżka,
Wzdłuż maleńki ogródek,
W nim pogodna staruszka,
Obok niej krasnoludek.
A właściwie gromadka,
Z nimi często pogada,
Braki dzieci i dziadka,
Stare myśli okrada.
Na błękitnych firankach,
Drżą wciąż lata motyle,
Matki Zielnej susz wianka,
I pamięci wciąż chwile.
Mała kuchnia, izdebka,
U powały pająka,
Który z kłosów przenicznych,
Od lat dawnych się błąka.
Z mebli starych, rupieci,
Stare łóżko zostało.
Czwórka małych ich dzieci,
Kiedyś się wychowało.
Dokąd sięga pamięcią,
Tak na sercu gorąco.
Przytuliła by z chęcią,
Dziecka buzię płaczącą.
Na nuteczkach nadziei,
Myśl się wspomnień kolebie,
Iż powita ich wkrótce,
Nie w wspomnieniach lecz w niebie.
Józef Bieniecki
W małym domku przy Krótkiej,
Tuż przy Domu Żołnierza.
Wejście z maleńkiej furtki,
Bluszczy zieleń, wciąż świeża.
W domku okna maleńkie,
W barwie złota, zieleni.
Uśmiechają się pięknie,
W liściach późnej jesieni.
Wydreptana tuż dróżka,
Wzdłuż maleńki ogródek,
W nim pogodna staruszka,
Obok niej krasnoludek.
A właściwie gromadka,
Z nimi często pogada,
Braki dzieci i dziadka,
Stare myśli okrada.
Na błękitnych firankach,
Drżą wciąż lata motyle,
Matki Zielnej susz wianka,
I pamięci wciąż chwile.
Mała kuchnia, izdebka,
U powały pająka,
Który z kłosów przenicznych,
Od lat dawnych się błąka.
Z mebli starych, rupieci,
Stare łóżko zostało.
Czwórka małych ich dzieci,
Kiedyś się wychowało.
Dokąd sięga pamięcią,
Tak na sercu gorąco.
Przytuliła by z chęcią,
Dziecka buzię płaczącą.
Na nuteczkach nadziei,
Myśl się wspomnień kolebie,
Iż powita ich wkrótce,
Nie w wspomnieniach lecz w niebie.
Józef Bieniecki
Wigilijna czekanie
Wigilijna czekanie.
W ciszę wpisana wigilijna nocy,
Ziemię ubrała śnieżnymi płatkami.
Obrusem biała ,na stopniach ołtarza,
Patrzy nadziei wielkimi oczami.
W proroczym słowie prawdy niezatarte,
Dzisiaj objawią w maleńkim Dziecięciu.
Promyk nadziei cichej ciemnej nocy,
Promyk nadziei w każdym polskim sercu.
I chociaż kwili tam maleńki Człowiek,
Łzami nadziei Matka popłakuje.
Te łzy radości spływają spod powiek,
Wieczną nadzieję na Synu buduje.
Utkane smutki w bezkresnej wieczności,
Będą jak gwiazdy w nieskończonym niebie,
Świecą więc żyją ,tuż ,tuż koło ciebie.
Niech więcej będzie takich pięknych nocy,
Jeszcze w mym życiu ,które Bóg mi daje.
Są tu piewcami,jak wielcy Prorocy,
W nadziei słowach nigdy ich nie staje.
Józef Bieniecki
W ciszę wpisana wigilijna nocy,
Ziemię ubrała śnieżnymi płatkami.
Obrusem biała ,na stopniach ołtarza,
Patrzy nadziei wielkimi oczami.
W proroczym słowie prawdy niezatarte,
Dzisiaj objawią w maleńkim Dziecięciu.
Promyk nadziei cichej ciemnej nocy,
Promyk nadziei w każdym polskim sercu.
I chociaż kwili tam maleńki Człowiek,
Łzami nadziei Matka popłakuje.
Te łzy radości spływają spod powiek,
Wieczną nadzieję na Synu buduje.
Utkane smutki w bezkresnej wieczności,
Będą jak gwiazdy w nieskończonym niebie,
Świecą więc żyją ,tuż ,tuż koło ciebie.
Niech więcej będzie takich pięknych nocy,
Jeszcze w mym życiu ,które Bóg mi daje.
Są tu piewcami,jak wielcy Prorocy,
W nadziei słowach nigdy ich nie staje.
Józef Bieniecki
Na jesiennym horyzoncie
Na jesiennym horyzoncie
Siwa babciu, żegnasz lato,
Co nam dasz więc za to?
Drżystej wody zimną strugę,
Jesienną szarugę?
Choć, pójdziemy na ugodę!
Daj starym zwyczajem.
Polską złotą zlej pogodę,
Śpiew ptaków nad gajem.
Niech się twoim siwym włosem,
Ścielą lasy, pola.
niechaj pachnie chleba kłosem,
Pracowita rola.
Wracaj lata złotym słońcem,
By się wszystkim ckniło.
Wiem, nie żarem już gorąca,
Wciąż w pamięci żyło.
Udowodnij, że, jesieni,
Życia dzień nie gaśnie,
Cząstek złota jest promieni.
Nim przed zimą zaśnie.
W gaikowych zaś kurortach,
Gdy ptaki wycisza,
Niech w strumykach myśl się pląta,
Pięknem lata piszą.
Na zimowym leśnym runie,
Chociaż już go mało.
Myśl przeżycia sennie sunie,
Gdyż przeżyć nam dało.
Józef Bieniecki
Siwa babciu, żegnasz lato,
Co nam dasz więc za to?
Drżystej wody zimną strugę,
Jesienną szarugę?
Choć, pójdziemy na ugodę!
Daj starym zwyczajem.
Polską złotą zlej pogodę,
Śpiew ptaków nad gajem.
Niech się twoim siwym włosem,
Ścielą lasy, pola.
niechaj pachnie chleba kłosem,
Pracowita rola.
Wracaj lata złotym słońcem,
By się wszystkim ckniło.
Wiem, nie żarem już gorąca,
Wciąż w pamięci żyło.
Udowodnij, że, jesieni,
Życia dzień nie gaśnie,
Cząstek złota jest promieni.
Nim przed zimą zaśnie.
W gaikowych zaś kurortach,
Gdy ptaki wycisza,
Niech w strumykach myśl się pląta,
Pięknem lata piszą.
Na zimowym leśnym runie,
Chociaż już go mało.
Myśl przeżycia sennie sunie,
Gdyż przeżyć nam dało.
Józef Bieniecki