Gdy języka swego nie znają to po watykańsku gęgają.
Liceum już bez poety. W Klimontowie wycięli Jasieńskiego
Krzysztof Łakwa
2011-07-12
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... kiego.html
http://literat.ug.edu.pl/bruno/index.htm
TRUPY Z KAWIOREM
p. Jance Grudzińskiej
Pani palce są chłodne i pachną, jak opium,
Takie małe półtrupki anemiczne i blond,
Marzą o kimś, co by ich w pocałunkach utopił,
Jak w odymce błękitnej papierosa „Piedmont”.
Na nietkniętą serwetę coś bezgłośnie opadnie...
(Białe astry w flakonach umierają przez sen...)
Pani milczy tak cicho, melodyjnie i ładnie,
Jak w najlepszych preludiach lunatyczny Verlain.
Może smutek zielony z twarzą negra z Zambezi
Owachlarzył dziś Panią, otuloną w pół-zmrok...
Pani słuchać chce moich egzokwintnych syntezji
Tak, jak pije się z kawą jakiś cordial-medoc.
Jednak Pani nie lubi przecież rzeczy zbyt ostrych
A czyż zawsze być można gentlemanem par force?...
Za minutę przyniesie nam szampana i ostryg
Lokaj z twarzą wyblakłą i pomiętą, jak gors.
Zresztą stać mnie dać nawet własne serce na rożen,
Jeśli z niego przyrządzą apetyczne filet...
Pani pachnie dziś cała ostrygami i morzem,
A ja kocham tak morze, zapłakane we mgle...
Za szybami ponurych, zieleniących się okien
Pierwszy brzask się przeczołgał, znieruchomiał i legł...
Pani dzisiaj jest chora... Pani płakać chce... Shocking!
Wypłowiałe kotary słyszą wszystko... jak szpieg...
Pani widzi w drobnostkach zaraz ton psychodramy...
Chwile życia są kruche i słodkie, jak chrust.
Czy dlatego, że my się, par exemple, nie kochamy,
Nie możemy całować swoich oczu i ust?
A ja chcę dzisiaj pieścić Pani piersi bez bluzki,
Chcę być dziko bezczelny i mocny, jak tur.
Pani dużo ma w sobie z rozpalonej Zuluski,
Pani usta się śmieją i mówią: toujours!
Pani dzisiaj się marzy... jakiś sen o wikingu...
Purpurowe ekscesy niewyspanej Ninon...
Takie, jak Pani, bierze się w pędzącym sleepingu
Na poduszkach pluszowych rozebraną i mdłą.
I, wsysając się w piersi Pani ostro-mdły zapach
W końcach palców poznaje się budzący się wstręt
Do tych kobiet, co dają się na brudnych kanapach
Karmelkowo-lubieżne i pokorne, jak sprzęt.
W Pani spazmach być musi coś z sapiących ekspresów.
Pani nogi falują tak lubieżnie i zło.
W Pani mieszka księżniczka księżycowych ekscesów
I członkini zrzeszenia dla pań comme il faut.
A chce Pani? Zerwiemy raz z tą wszystką hołotą!
Polecimy na oślep w samochodzie, jak w śnie.
U podjazdu na dole niecierpliwi już motor
Ofutrzony mój szofer w swoim czarnym pince-nez.
Zeskoczymy po stopniach i zatrzasną się drzwiczki.
Wszystko zmiesza się razem — to co przed i co po...
Z pocałunków na rękach będziesz mieć rękawiczki
I z mussonu rajera na swoim chapeau!
Zatwostepią latarnie w oszalałym rozpędzie,
Zamigocą się domy i osuną się w dół.
Pójdą słupy i słupy i kosmate gałęzie,
Samym lotem z łoskotem rozcinane przez pół.
A w ustronnym salonie kiedyś późno wieczorem,
Kiedy będzie znów jasno i wesoło i źle...
Blady lokaj we fraku nasze trupy z kawiorem
Poda sennie na tacy wytwornemu milieu...
Bruno Jasieński (Wiktor Zysman)
The Moody Blues - Nights in White Satin
ze slowami:
http://www.youtube.com/watch?v=7rkgm1yGgbM
Klucz gęsi gęgawa, pod nimi Warszawa.
Gęś nad tym krajem, oblot nieba i ziem.
Gęga do swoich, których język jest gęg.
Może jak zawsze to, słyszą zew gęgiem.
Dzwon i psalm gęgli, i modlitwy klęk.
Jak ja kocham cię, tak ja kocham cię, oh ja cię gę, gę.
Wiernych wdech wydech, modlitw rąk do rąk.
Do pana idą, drogą im znaną.
Jak gąski połkną, krew ciała i mąk.
Echo do wtóru, mową gęganą.
I jak kocham cię, tak jak ten wtór gę.
Oh jak kocham cię, oh jak wraz gę, gę.
Gęś nad tym krajem, oblot nieba i ziem.
Gęga do swoich, których język jest gęg.
Może jak zawsze to, słyszą zew gęgiem.
Dzwon i psalm gęgli, i modlitwy klęk.
I jak kocham cię, tak jak ten wtór gę.
Oh jak kocham cię, oh jak wraz gę, gę.
I jak kocham cię, tak jak ten wtór gę.
Oh jak kocham cię, oh jak wraz gę, gę.
almagus
Oryginał.
Nights in white satin, never reaching the end,
Letters I've written, never meaning to send.
Beauty I'd always missed with these eyes before...