Moja piękna.
Chodż moja piękna,moja duszko,
Ty też przyrody czujesz drżenie,
Znowu pozostań dobrą wróżką,
I bądż ponownie mym natchnieniem.
Piękno poezji lasu czytasz,
I w każdym liściu zawieszona.
Chociaż nie mówisz i nie pytasz,
Jest jak jej Stwórca,nieskończona.
U tamtych brzezin jest kalina,
W baldachach kwiatów wonią dycha.
W patosie chwili,jak dziewczyna,
Zabrzmi jej wyznań-pieśni cicha.
Akompaniament pieśni śpiewnej,
Połączy serca,w wspólnej myśli,
Nocy upojnej,i wylewnej,
W każdej na jawie nocy przyśni.
Księżyc już muska nas promieniem,
A ja,z gwiazd nieba ci wybieram.
Las podsłuchuje nas z westchnieniem,
Serce przed tobą me otwieram.
Tak zostaniemy do jutrzenki,
Lato już w pełni ,całej krasie.
Puki co księżyc pełny,wielki,
I zakochany słowik,w transie.
Serce przy sercu,warg pieszczoty,
I oddech lasu,w cudzie lata.
I ust upadki i ust wzloty,
I serca,które w jedno wzlata.
Józef Bieniecki