Podesłane
: czw lis 22, 2012 5:07 am
Ona i on siedzą blisko siebie na kanapie.
- Chcę panu zwrócić uwagę, ze za godzinę wróci mój mąż...
- Przecież nie robię nic niestosownego.
- No właśnie, a czas leci...
-----------------
Adwokat odwiedza swojego klienta w areszcie i mówi, ze ma dla niego dwie wiadomości, dobrą i złą.
- No to wal pan te złą.
- Niestety, ślady krwi znalezione na miejscu zbrodni wskazują, ze to jest bezspornie pana krew.
- A ta dobra?
- Cholesterol i cukier w normie.
---------------
Autokar wiozący grupę parlamentarzystów wypadł z jezdni i rozbił się na drzewie. Miejscowy rolnik, na którego polu doszło do tragedii pogrzebał ofiary wypadku, a potem zadzwonił po policję. Policjanci po przyjeździe na miejsce zdarzenia zaczęli przesłuchiwać rolnika:
- Czy na pewno wszyscy już byli martwi?
- Niektórzy twierdzili, że nie, ale wie pan jak ci politycy kłamią...
----------------
- Moj ojciec tak się skuł we własne urodziny, że jak przynieśli tort, to dmuchnął na niezapalone świeczki...
- To nie trzeba być jakoś specjalnie pijanym.
- Nie dałeś mi dokończyć. Dmuchnął - i świeczki się zapaliły.
----------------
- Synu! Znalazłem wczoraj w twoim pokoju prezerwatywę!
- To całkiem możliwe, dziadku.
- Jak to "dziadku"?!
- No bo ja jej wczoraj ........ nie znalazłem!!!!!!!!
-----------------
Neil Armstrong ląduje na księżycu. Schodzi ze schodków i mówi "To mały krok dla człowieka ale wielki kroooo....: i zamiera!!!
Na kamieniu za jego plecami siedzi 3 ludzi - Rosjanin, Egipcjanin i Polak - siedzą i patrzą się na niego z lekceważeniem.
- Jak? Skąd? Jak to tak... Skąd wy tutaj!!!? - pyta zaskoczony Armstrong.
Rosjanin machnął ręką i mówi - pracowałem w Czarnobylu i jak elektrownia rąbnęla... to tu się znalazłem...
- A Ty? - pokazuje astronauta na Egipcjanina.
- Wszedłem pewnego dnia do tunelu w piramidzie, błądziłem chyba ze dwa lata az wyszedłem i znalazłem się - nie wiem zupełnie jak - właśnie tutaj...
- Ahaaa. A Ty? - pyta astronauta Polaka.
- Aaaa... ja to z wesela wracam...
-------------------
Żyd prosi Boga o pomoc - Panie, co ja mam robić? Co robić?
Moj syn się ochrzcił:
Bóg na to: Zrób to samo co ja. Napisz nowy testament.
-------------------
Konduktor do pasażera w jarmułce:
- Kupil pan bilet na pociąg osobowy, a jedzie pan ekspresem. Musi pan dopłacić roznicę.
- Co znaczy musi, kto musi? Dla mnie ten pociąg może sobie jechać wolniej. Ja mam czas.
------------------
Rozmawia dwóch Żydów:
- Ty, wiesz co, Mosze? Ten koń, co ty mnie go wczoraj sprzedałeś, to on wziął mnie i zdechł!!!
Na to ten drugi:
- Ty wiesz co, Icek, on mi nigdy tego nie robił...
--------------------
- Panie Zuckermann, jaka jest różnica czasu między Polską a Izraelem?
- U was jest czas środkowoeuropejski, a u nas czas to pieniądz.
--------------------
- Rebe! Ty mnie powiedz co to jest ta "etyka w byznesie"?
- Icek, Ty sobie wyobraz - Ty masz sklep do spolki z Abramem a w tym sklepie same garnitury.
Przychodzi do Ciebie klient. On sobie wybiera i kupuje jeden garnitur.
Ten garnitur kosztuje 100 dolary.
On Ci kladzie te 100 dolary na ladzie i wychodzi. Ty bierzesz te 100 dolary i widzisz, ze
mu się banknoty skleily i to nie są 100 dolary tylko 200 dolary.
I tu wlasnie sie pojawia kwestia "etyki w biznesie". Powiedziec wspolnikowi, czy nie powiedziec?
-------------------
- Mojsze, a skąd Ty masz taki ladny zegarek?
- Tate mi sprzedal jak umieral.
------------------
- Rebe, jadę na wczasy nad morze - chwali się Mosze.
- Ale slyszalem, ze tam kobiety ubierają się bardzo nieskromnie.
Rebe, moze uczciwy Zyd patrzec na kobietę w mini i w bluzce z wielkim dekoltem?
- Moze.
- A w bikini?
- Moze.
- A gdy jest topless?
- Moze.
- Rebe, a czy są rzeczy na ktore Zyd nie powinien patrzec?
- Są.
- Jakie na przyklad?
- pracująca spawarka.
---------------------
Sally i Andy w swą pięcdziesiątą rocznicę slubu poszli odwiedzic swoją starą szkolę.
Pozniej, kiedy z niej wychodzili, z przejezdzającej akurat furgonetki bankowej wypadl im pod nogi worek z pieniędzmi.
Nie mysląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponowal, by zadzwonic na policję i zwrocic znalezisko, a Sally obstawala przy tym, aby pieniądze zatrzymac.
Na drugi dzien do drzwi zapukali policjanci.
- Dzien dobry, czy nie widzieli panstwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, ktory, byc moze, lezal gdzies na poboczu lub trawniku?
- Nie, niczego nie widzielismy panie oficerze - odrzekla Sally, lecz Andy juz wyrwal się do przodu i przytaknąl skwapliwie, ze owszem wiedzieli i...
- Nie, nie! - zawolala zaraz Sally. - Niech go pan nie slucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistoscią...
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy'ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął:
- To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły...
- Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się...
- Chcę panu zwrócić uwagę, ze za godzinę wróci mój mąż...
- Przecież nie robię nic niestosownego.
- No właśnie, a czas leci...
-----------------
Adwokat odwiedza swojego klienta w areszcie i mówi, ze ma dla niego dwie wiadomości, dobrą i złą.
- No to wal pan te złą.
- Niestety, ślady krwi znalezione na miejscu zbrodni wskazują, ze to jest bezspornie pana krew.
- A ta dobra?
- Cholesterol i cukier w normie.
---------------
Autokar wiozący grupę parlamentarzystów wypadł z jezdni i rozbił się na drzewie. Miejscowy rolnik, na którego polu doszło do tragedii pogrzebał ofiary wypadku, a potem zadzwonił po policję. Policjanci po przyjeździe na miejsce zdarzenia zaczęli przesłuchiwać rolnika:
- Czy na pewno wszyscy już byli martwi?
- Niektórzy twierdzili, że nie, ale wie pan jak ci politycy kłamią...
----------------
- Moj ojciec tak się skuł we własne urodziny, że jak przynieśli tort, to dmuchnął na niezapalone świeczki...
- To nie trzeba być jakoś specjalnie pijanym.
- Nie dałeś mi dokończyć. Dmuchnął - i świeczki się zapaliły.
----------------
- Synu! Znalazłem wczoraj w twoim pokoju prezerwatywę!
- To całkiem możliwe, dziadku.
- Jak to "dziadku"?!
- No bo ja jej wczoraj ........ nie znalazłem!!!!!!!!
-----------------
Neil Armstrong ląduje na księżycu. Schodzi ze schodków i mówi "To mały krok dla człowieka ale wielki kroooo....: i zamiera!!!
Na kamieniu za jego plecami siedzi 3 ludzi - Rosjanin, Egipcjanin i Polak - siedzą i patrzą się na niego z lekceważeniem.
- Jak? Skąd? Jak to tak... Skąd wy tutaj!!!? - pyta zaskoczony Armstrong.
Rosjanin machnął ręką i mówi - pracowałem w Czarnobylu i jak elektrownia rąbnęla... to tu się znalazłem...
- A Ty? - pokazuje astronauta na Egipcjanina.
- Wszedłem pewnego dnia do tunelu w piramidzie, błądziłem chyba ze dwa lata az wyszedłem i znalazłem się - nie wiem zupełnie jak - właśnie tutaj...
- Ahaaa. A Ty? - pyta astronauta Polaka.
- Aaaa... ja to z wesela wracam...
-------------------
Żyd prosi Boga o pomoc - Panie, co ja mam robić? Co robić?
Moj syn się ochrzcił:
Bóg na to: Zrób to samo co ja. Napisz nowy testament.
-------------------
Konduktor do pasażera w jarmułce:
- Kupil pan bilet na pociąg osobowy, a jedzie pan ekspresem. Musi pan dopłacić roznicę.
- Co znaczy musi, kto musi? Dla mnie ten pociąg może sobie jechać wolniej. Ja mam czas.
------------------
Rozmawia dwóch Żydów:
- Ty, wiesz co, Mosze? Ten koń, co ty mnie go wczoraj sprzedałeś, to on wziął mnie i zdechł!!!
Na to ten drugi:
- Ty wiesz co, Icek, on mi nigdy tego nie robił...
--------------------
- Panie Zuckermann, jaka jest różnica czasu między Polską a Izraelem?
- U was jest czas środkowoeuropejski, a u nas czas to pieniądz.
--------------------
- Rebe! Ty mnie powiedz co to jest ta "etyka w byznesie"?
- Icek, Ty sobie wyobraz - Ty masz sklep do spolki z Abramem a w tym sklepie same garnitury.
Przychodzi do Ciebie klient. On sobie wybiera i kupuje jeden garnitur.
Ten garnitur kosztuje 100 dolary.
On Ci kladzie te 100 dolary na ladzie i wychodzi. Ty bierzesz te 100 dolary i widzisz, ze
mu się banknoty skleily i to nie są 100 dolary tylko 200 dolary.
I tu wlasnie sie pojawia kwestia "etyki w biznesie". Powiedziec wspolnikowi, czy nie powiedziec?
-------------------
- Mojsze, a skąd Ty masz taki ladny zegarek?
- Tate mi sprzedal jak umieral.
------------------
- Rebe, jadę na wczasy nad morze - chwali się Mosze.
- Ale slyszalem, ze tam kobiety ubierają się bardzo nieskromnie.
Rebe, moze uczciwy Zyd patrzec na kobietę w mini i w bluzce z wielkim dekoltem?
- Moze.
- A w bikini?
- Moze.
- A gdy jest topless?
- Moze.
- Rebe, a czy są rzeczy na ktore Zyd nie powinien patrzec?
- Są.
- Jakie na przyklad?
- pracująca spawarka.
---------------------
Sally i Andy w swą pięcdziesiątą rocznicę slubu poszli odwiedzic swoją starą szkolę.
Pozniej, kiedy z niej wychodzili, z przejezdzającej akurat furgonetki bankowej wypadl im pod nogi worek z pieniędzmi.
Nie mysląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponowal, by zadzwonic na policję i zwrocic znalezisko, a Sally obstawala przy tym, aby pieniądze zatrzymac.
Na drugi dzien do drzwi zapukali policjanci.
- Dzien dobry, czy nie widzieli panstwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, ktory, byc moze, lezal gdzies na poboczu lub trawniku?
- Nie, niczego nie widzielismy panie oficerze - odrzekla Sally, lecz Andy juz wyrwal się do przodu i przytaknąl skwapliwie, ze owszem wiedzieli i...
- Nie, nie! - zawolala zaraz Sally. - Niech go pan nie slucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistoscią...
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy'ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął:
- To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły...
- Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się...