zdrada (kontynuacja ze starego forum )

(Prawie) wszystkie chwyty dozwolone.
pomorzak
Posty: 9439
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: pomorzak »

Pozwolilem sobie przekopiowac wypowiedzi (tylko te na temat ) ze starego forum.


Tytuł: zdrada (?!)

Autor: pomorzak

Data: Thursday, October 15, 2009 01:15 PM
Ostatnio mialem okazje przysluchiwac sie i uczestniczyc w dyskusji na temat zdrady malzenskiej czy tez takowej w zwiazkach partnerskich ( bez slubu ).
Przyznam ze negatywne podejscie do samej zdrady popelnionej przez partnera bylo czynnikiem laczacym wszystkich obecnych, niezaleznie od plci czy swiatopogladu. Ale tak wlasciwie to na tym byl koniec.

Tak wlasciwie to samo sprecyzowanie pojecia „zdrady” napotkalo na wiele trudnosci.
Wychodzac od najbardziej popularnego rozumienia jakim jest klasyczny „skok w bok” czy „One-Night-Stand”, zaczeto sie zastanawiac czy odbycie stosunku seksualnego jest warunkiem koniecznym i wystarczajacym aby zdrada zaistniala.
Czy mozliwa jest zdrada bez aspektu seksualnego ?

Twierdzaca odpowiedz daly prawie wszystkie panie biorace udzial w dyskusji. Czesc meskiego grona tej rundy, majac na mysli siebie, twierdzila ze „przygoda seksualna” w niczym nie umiejsza milosci do partnerki (zony) bo chodzi tylko i wylacznie o seks i wlasciwie zdrada w sensie uczuciowym nie jest.

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci”

Tak wiec czym jest wlasciwie ta zdrada. Czy zycie razem ale tak wlasciwie obok siebie jest juz zdrada czy normalnym zyciem. Czy obcowanie seksualne z partnerem czy partnerka bez uczucia, tak z obowiazku czy wyrachowania jest zdrada ? Czy zapewnianie o milosci, gdy juz ta dawno umarla jest zdrada ? Czy .... czy ...czy...
Pytania mozna mnozyc i spotkac sie z zarzutem dziwaczenia bo jesli na te pytania odpowie sie twierdzaco to trzeba stwierdzic ze te rodzaje zdrady najczesciej nie spotykaja sie z potepieniem.

To tyle z pierwszych refleksji uczestnikow tej zaiste ciekawej rozmowy.


Tytuł: zdrada (?!)

Autor: whiskeyprint

Data: Friday, October 16, 2009 05:03 AM
ujales prawe jesnostronnie przypisujac cala wine mezom - a co z kobietami i ich seitesprung'ami

wiedz o jednym! przenajswietszy kosciol katolicki ustalil (ustawowo) ze zdrada malzenska wystepuje juz w momencie kiedy jedno tylko w myslach (nie w czynie) zdradzilo - wiedz - ze jesli pomyslisz o jakiejkolwiek kobiecie ktora nie jest twoja zona - dokonales zdrady - zreszta - wedlug swietego kosciola katolickiego prawie wszystko jest grzechem - naturalnie - jesli nie jestes swietym xiedzem - zreszta jak pouczaja nas ojcowie kosciola - zdrady malzenskiej mozna rowniez dokonac na wlasnej zonie - a poza tym - czy twoja zona jest twoja zona? - to tez ustalil swiety kosciol katolicki ktory uzurpuje sobie prawo slubowania - i to i tylko to slubowania ma waznosc ustanowienia zwiazku malzenskiego - poniewaz zyjemy w swiecie coraz wiekszych bzdur - ten anachronizm wcale mnie nie dziwi

zatem nie moze dokonac zdrady malzenskiej ten kto nie zawarl slubu koscielnego - to nic - on juz od samego poczatku jest grzesznikiem z prosta droga do piekla i czekajacymi tam na niego diablami ktore czesto wychodza z podziemia i naklaniaja ludzi do czynow lubieznach - mnie sie wydaje ze ktos xiege najwiekszych bzdur swiata juz napisal - warto zajrzec - a ojciec swiety paparatzi odprawia egzorcyzmy - odprawia i odprawia - a czym wiecej odprawia tym wiecej diablow na swiecie - cos tu nie pasuje do obrazu jaki kosciol sobie wymalowal




Tytuł: zdrada (?!)

Autor: pomorzak

Data: Saturday, October 17, 2009 05:28 AM
<< wiedz o jednym! przenajswietszy kosciol katolicki ustalil (ustawowo) ze zdrada malzenska wystepuje juz w momencie kiedy jedno tylko w myslach (nie w czynie) zdradzilo....... >>

.............................

Witaj WHP

Przyznam ze mnie bardziej interesuje watek psychologiczny jak religijny ale to tez jest jednym z aspektow tak wielopoziomowego zagadnienia.
To o czym piszesz WHP to fragment z Ewangeli Sw. Mateusza
„... Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa...... „

Dla mnie osobiscie ten tekst nie jest az tak bulwersujacy bo nie mozna go brac doslownie gdyz jego dalszy ciag mowi:

„Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła...”

Tego wylupiania i odcinania nie zaleca KK ani jakikolwiek odlam chrzescijanstwa wiec i ta pierwsza czesc powinna byc podobnie traktowana jak przenosnia sygnalizujaca ukryta w niej mysl. Taki rodzaj przekazu nie jest niczym nadzwyczajnym bo i ty stosujesz to w swojej tworczosci.
Tak wiec pozostaje odkrycie tego przekazu. Dla mnie jest nim uwypuklenie tego ze wszelkie zdrady, cudzolostwa itp. maja swoj poczatek w samej psychice czlowieka. Wszelkie dzialania maja swoj poczatek w glowie a nie jak blednie sie uwaza miedzy nogami.
Jesli dwoje ludzi zawiera uklad ze sa dla siebie jedynymi partnerami seksualnymi to z chwila gdy jedno z nich lub kazde z osobna szuka innych partnerow jest prosta droga do zdrady, zlamania zawartego ukladu miedzy nimi. Szukanie nie jest co prawda dokonanym cudzilostwen, ale jest takim przyzwoleniem dla samego siebie aby tego dokonac. Czas i takie wlasnie nastawienie sprawi ze okazja sie znajdzie.
Kwestia zdrady zaistniala juz w trakcie szukania innych okazji bo w psychice uklad z partnerem zostal zlamany.
Takie jest moje podejscie i interpretacja przytoczonego przec ciebie tekstu.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: whiskeyprint

Data: Saturday, October 17, 2009 01:19 PM
pomorzaku
slusznie zwracasz uwage na moment psychologiczny tego problemu i daloby sie go ujac w jednym zdaniu zawartym w innym (nie pamietam - moze twoim -moze bea) - poscie - zdrada jest zdrada samego siebie - i zdrada swych zasad - gut - ma sie zasady albo sie ich nie ma? - czy slubowanie automatycznie przybiera forme wewnetrznej zasady? - do tego potrzebne jest przekonanie (wlasne-wewnetrzne) - na ogol slubowanie jest konieczna formalnoscia (!) i sprawa - by nie powiedziec rytualna pewnego obrzadku nazwanego sakramentem - a nazwano go sakramentem - by nadac mu range - nie tyle swietosci ile range zobowiazania ktorego zlamanie jest karalne - a zycie toczy sie dalej wedlug systemu biologicznego ktorym "obdarzyla nas bozia" wiec jesli obdarzyla nim (to zalozenie teoretyczne ludzi wierzacych - zatem stosujacych koscielne slubowanie) - wowczas bylaby to proba - test stalosci (jak celibat ) - tylko - po co bozi potrzebny taki sprawdzian?

wreszcie - co oznacza sformulowanie "zdradzic samego siebie" - dobrze - nazwijmy to inaczej - zdrada swych zasad - ale powiedz - na ile takie slubowanie staje sie naprawde zasada wewnetrznego przekonania i jesli tak jest to czlowiek stosujacy owa zasade dla zasady by "nie zdradzic samego siebie" czasem przechodzi tortury (wytrzymalosci) prowadzace do choroby - na ile mozna stosowac zasade niezlomnosci w przypadkach szczegolnych? - tu mysle o np. o partnerce (albo partnerze) ktora z czasem (np.po przysiedze na niczym juz jej nie zalezy) staje sie potworem wizualnym i potworem domowym w innym sensie - i przestaje byc kobieta?

co wowczas - czy taka sytuacja jest usprawiedliwieniem czynu? - wedlug zasady - nie! - ale wowczys ta zasada skazuje kogos na meczarnie - cale szczescie ze zycie ma wiele-wiele odmian i wszystko zalezy od kazdego z osobna - generalnie zas mowiac - zasady sa po to by je lamac - aczkolwiek tym zdaniem nie wyrazam mojej postawy wobec problemu - postawa jest tajemna wlasnoscia kazdego z nas i nie ma potrzeby by o niej mowic

problemu wcale nie upraszcza twoja mysl - ze zdrada fizyczna nie oznacza zdrady moralnej (badz podobnie) - smiem watpic w taka mozliwosc - bo morale nie jest kwestia zewnetrzna lecz wewnetrzna kazdego z nas i to wewnetrzne morale dopuszcza albo nie dopuszcza "zdrady zewnetrznej" - jesli dopuszcza - wowczas mowimy o niemoralnosci w takim samym stopniu i w takim samym znaczeniu jak fizyczny fakt niemoralnosci - mozna byloby sie pobawic w historyczne "dzieje" moralnosci o ktorej mowimy - dlatego napomnkne tylko o "niecywilizowanej" moralnosci innych ludow i powiem jak to np. kobiety etruskie - majac mezow i rodziny - siadajac obok obcego mezczyzny (w czasie biesiady) oznajmialy tym faktem ze "on jest jej" - czy nie odgrywa w tym problemie pewnej roli pojecie zazdrosc i czy wszyscy ludzie tej ziemi to uczucie znaja? ja tego nie wiem - czy etruskowie (i wiele -wiele innych) byli wobec tego niemoralni? - kto wie moze nie stosowali liturgicznych przysieg - ale z pewnosciua brali zycie takim jakie ono jest - pragmatyzm zycia a nie kajdany z rozanca sa sensem naszego istnienia



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: ChiefKrähe

Data: Saturday, October 17, 2009 02:32 PM
To ja tez liturgiczno-psychologicznie:zdrada to jest to,za co u muzulmanstwa kamienuja kobiety.Jesli kobieta nie ma kaptura na glowie a tlum nie rzuca w nia kamieniami zeby ja zabic,to znaczy ze nie zdradzila.Dodam rowniez,ze u muzulmanskiego bydla kobieta zaczyna sie od 9 lat,bo tyle miala najmlodsza zona Mahometa.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: pomorzak

Data: Saturday, October 17, 2009 06:22 AM
<< ujales prawe jesnostronnie przypisujac cala wine mezom - a co z kobietami i ich seitesprung'ami >>
.............................................................

Staralem sie pisac o mezczyznach i kobietach ale przyznam ze z powodow genetycznych meski sposob myslenia jakos bardziej mi jest zrozumialy. Psychologia kobiety ciagle jest dla mnie niesamowita zagadka i choc czasami cos tam zobacze to jednak wielka tajemnica pozostaje.
Swoje skoki w bok maja i jedni i drugie ale ich motywacja bywa jakosik inna.
Mezczyzna potrafi oderwac seks od uczucia a kobiety podobno jakos nie.
Tak wlasciwie to jedynie kobieta potrafi to przedstawic bo czy potrafi to mezczyznie wyjasnic to nie jestem pewien.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: bea_mezlot

Data: Saturday, October 17, 2009 07:09 AM


"Swoje skoki w bok maja i jedni i drugie ale ich motywacja bywa jakosik inna.
Mezczyzna potrawi oderwac seks od uczucia a kobiety podobno jakos nie.
Tak wlasciwie to jedynie kobieta potrafi to przedstawic bo czy potrafi to mezczyznie wyjasnic to nie jestem pewien." pomorzak

mezczyzna majac tzw. skok w bok zaspakaja swoje potrzeby fizyczne ,czyli czysta "biologia" i wracaja na lono rodziny, ale przeciez zdarzaja sie panowie,ktorzy tez angazuja sie w zwiazki z nowa partnerka i dochodzi do rozwodow

z paniami , moze z wiekszoscia pan jest inaczej, tak jak piszesz pomorzaku, zanim zdecyduja sie na zdrade fizyczna nastepuje zdrada "uczuciowa" ... wiekszosc kobiet ,ktora decyduje sie na taki krok jest pierw zaangazowana uczuciowo z nowym partnerem, widac "biologia" az tak nami nie rzadzi, ale ta "zdrada" chyba jest gorsza bo kobiety jakby zdradzaja 2 razy

warto byloby zadac pytania:
dlaczego dochodzi do zdrady ?
niezadowolenie ze wspolzycia seksualnego i szukanie nowych wrazen?
czy ogolne niezadowolenie ze wspolzycia ze swoim partnerem lub partnerka? ( pisze partnerzy bo to sie rowniez zdarza w zwiazkach nieformalnych)

wydaje mi sie ,ze jesli sie zdradza to jakas nasza sfera zycia jest niezaspokajana w obecnym zwiazku

przychodzi rowniez tzw. kryzys wieku sredniego, kiedy juz iles lat zyje sie razem, dzieci sa odchowane, i zaczynamy sie zastanawiac "co dalej?", nie tylko w zwiazku ale co dalej z naszym zyciem? czy aby to nie jest ostatni moment na jakies zmiany? i sa osoby ,ktore przewracaja cale swoje zycie do gory nogami, czy dobrze robia ? to dopiero czas pokazuje

mysle ,ze ilu nas tyle pogladow na te sprawy

najlepiej byloby kochac i byc kochanym ,nie zdradzac i nie byc zdradzanym ale zycie to nie bajka

ale nie wyobrazam sobie tez sytacji jak w filmie "kot" z jean gabin


zycze wszystkim uzytkownikom forum duzo milosci i jak najlepszego pozycia ze swoimi partnerami



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: ChiefKrähe

Data: Saturday, October 17, 2009 11:53 AM
Zapewniam zebranych,ze motywy zdrady u kobiet i u mezczyzn sa identyczne.Mit o zaangazowaniu emocjonalnym jako warunku zdrady powstal stad,ze kobiety sa o wiele rzadziej niewierne niz mezczyzni.Nie dlatego ze sa lepszymi ludzmi,tylko dlatego ze wiecej ryzykuja wiec im sie czesto nie karkuluje.Wtedy zdrada ma miejsce w samotnosci,z niewielka pomoca wyobrazni i niekiedy utensylium.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: whiskeyprint

Data: Friday, October 16, 2009 11:04 AM
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci”
--------------------------------------------

pomorzaku

pomysl sobie o sensie tego zdania

slubowanie milosci - to jest rzecz dosyc niepewna - bo nie wiemy czym jest tak zwana milosc i na czym ona polega - czy jest to tylko odcinek czasowy wielkiej euforii (rowniez sexualnej) czy tez cos wiecej a jesli cos wiecej to oznacza owo slowo "przyzwyczajenie" i nic wiecej

wiernosc - ta zasada laczy sie z ta czwarta "nie opuszcze cie" - bo okazuje sie ze zdradzajac wcale tej osoby nie opuszczamy bo wowczys nazywaloby sie to "opuszczenie" (kogos) - czyli zdradzajac - automatycznie /to zawarte jest w tym okresleniu/ nie "opuszczamy" tylko "zdradzamy"

uczciwosc malzenska - to stwarza najwiecej klopotu - bo nie ma ludzi uczciwych (sa tylko ludzie poczciwi jak panrogodzille) i nie wiadomo co to jest "uczciwosc" - czy oznacza to ze musimy o kazdej zdradzie malzenskiej mowic - usprawiedliwiac sie w imie "uczciwosci" czy tez uczciwie chodzimy tylko (wraz z malzonka) do kosciola - tu zadnych wskazan i kryteriow nie sformulowano - badz - co tez jest uczciwe - uczciwie i bez srodkow antykoncepcyjnych "spelniamy obowiazki malzenskie" - ale pod pierzyna i po ciemku (za wskazaniem kosciola) by wyprodukowac uczciwie nstepnego dobrego i uczciwego katolika -zgodnie z zaleceniem papieskim i okolicznego proboszcza ktory kopuluje nieuczciwie i nie po ciemku kucharke albo ministranta (dlaczego nie ma maxistrantow?)



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: bea_mezlot

Data: Friday, October 16, 2009 11:33 AM

pomorzaku pozwalam sobie zamiescic

esencja zdrady malzenskiej

Syn pisze list do matki:

"Droga Mamo! Urodził mi się syn. Żona nie miała pokarmu, wzięła mamkę Murzynkę, więc synek zrobił się czarny."
Matka odpisuje:
Drogi Synu! Gdy Ty się urodziłeś, również nie miałam mleka w piersiach.Wychowałeś się na krowim, ale rogi ci wyrosły dopiero teraz."



najgorsza zdrada jest zdrada swoich ideaow, siebie






Tytuł: zdrada (?!)

Autor: pomorzak

Data: Saturday, October 17, 2009 09:00 AM
<< najgorsza zdrada jest zdrada swoich ideaow, siebie >> bea mezlot
.......................................................................................................

Beo
Na pierwszy rzut oka wydaje sie to stwierdzenie sluszne ale.....
Zastanawiam sie nad tym czy mozna zdradzic siebie, zdradzic swoje idealy.
Moim zdaniem cos takiego nie jest mozliwe.
Czlowiek sie zmienia i konsekwencja tych zmian jest zmiena podejscia do siebie i otaczajacego swiata. Czy zmiane priorytetow i spojrzenia mozna nazwac zdrada wczesniejszych zapatrywan. Mysle ze nie bo te zmiany nastapily na drodze ewolucji i jesli wynikaja z przekonania o ich slusznosci, staja sie ponownie czescia samego siebie. Nie ma konfliktu wewnetrznego choc moze nastapic konflikt z otoczeniem nieakceptujacym tych zmian.
Mozna tez powiedziec o zdradzie idealow ze strachu ale czy jest to prawdziwa zdrada czy slabosc w reprezentowaniu tych pogladow.

Generalnie zmiany idealow czy pogladow nie musza miec znaczenia pejoratywnego.
Jesli wezniemy jako przyklad kogos o skostnialych pogladach, czy tez przerosnietym ego ktorego konsekwencja jest rzucanie sie do gardla kazdemu o innych pogladach to trudno uznac takie trawnie przy swoim, wiernosc swoim idealom, za cos pozytywnego.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: pomorzak

Data: Saturday, October 17, 2009 06:13 AM
<< slubowanie milosci - to jest rzecz dosyc niepewna - bo nie wiemy czym jest tak zwana milosc i na czym ona polega - czy jest to tylko odcinek czasowy wielkiej euforii (rowniez sexualnej) czy tez cos wiecej a jesli cos wiecej to oznacza owo slowo "przyzwyczajenie" i nic wiecej >>

Zgadzam sie z ta niepewnoscia w trakcie slubowania i mysle ze jednoznacznej i uniwersalnej definicji milosci dla kazdego czlowieka nie ma. Wyobrazenia milosci sa indywidualne i specyficzne dla kazdego czlowieka. Odcinek czasowy wielkiej euforii i tak zwanego „buzowania hormonow” popularnie nazywany jest miloscia ale dla mnie osobiscie jest tylko jej poczatkowym etapem. Milosc powinna sie rozwijac ale to zalezy od ludzi. Na poczatku drogi w nieznane nie ma gwarancji dotarcia do celu, zwlaszcza ze pojecie celu jest rownie specyficzne dla kazdego czlowieka jak pojecie samej milosci.
Generalnie slubowanie milosci jest bardziej wyrazeniem checi niz pewnosci.

<< wiernosc - ta zasada laczy sie z ta czwarta "nie opuszcze cie" - bo okazuje sie ze zdradzajac wcale tej osoby nie opuszczamy bo wowczys nazywaloby sie to "opuszczenie" (kogos) - czyli zdradzajac - automatycznie /to zawarte jest w tym okresleniu/ nie "opuszczamy" tylko "zdradzamy" >>

W moim pojeciu zdrada jest wlasnie opuszczeniem w sensie psychicznym, chociaz w sensie fizycznym moze byc inaczej.

<< uczciwosc malzenska - to stwarza najwiecej klopotu - bo nie ma ludzi uczciwych.... >>

Mysle ze „klopoty” sprawia cala przysiega malzenska.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci”
O milosci juz pisalem. Wiernosc tez ma specyficzne dla kazdego czlowieka znaczenie. Czy wiernosc jest byciem razem, czy wiernoscia jest trzymaniem sie wspolnych zasad, czy ?????
Podobnie i z uczciwoscia malzenska. Specyficzne pojmowanie przez kazdego.
Czy ta uczciwosc to to samo co wiernosc ? Czy ta uczciwosc to nastawienie do drugiej osoby i wspolnego zycia ? Czy ta uczciwosc jest nastawieniem do samego malzenstwa jako zwiazku i zadan z tym zwiazanych ?
Opuszczenie tez wypelnione jest dlakazdego specyficzna trescia.
Opuszczenie fizyczne, opuszczenie psychiczne ....................

Generalnie mozna powiedziec ze samo slubowanie jest obiecywaniem czegos na wyrost.
To stwierdzenie nie musi miec pejoratywnego znaczenia bo do tych obiecanek mozna dorosnac.

Majac to wszystko przed oczami, uzasadnionym bedzie pytanie czy samo slubowanie ma sens.
Moim zdaniem ma, bo jednak nakresla pewien kierunek i religia nie odgrywa w tym az tak wielkiego znaczenia.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: Malina

Data: Saturday, October 17, 2009 09:08 AM
Bardzo interesujące zagadnienie. Ale nie mogę zawrzeć tego co myślę w jednym zdaniu, więc może trochę później zajmę się tym tematem.



Tytuł: zdrada (?!)

Autor: Malina

Data: Saturday, October 17, 2009 07:21 PM
Przepraszam Pomorzaku, zastanawiałam się, trochę to czasu zajęło bo doświadczenia w tej materii osobistego niedostatek :). Jedynie obserwacje i literatura.
Jeśli chodzi o definicję zdrady to będziesz miał ich tyle ilu zapytanych. Inaczej o zdradzie wypowiedzą się kobiety, inaczej mężczyźni, inaczej młodzi, inaczej starzy, inaczej ludzie będący w związku, inaczej wolni, itd. jestem pewna, że rozumiesz do czego zmierzam.
Dla jednych zdradą będzie flirt, chwilowe zadurzenie dla innych uśmiech i niewinna rozmowa. Skok w bok jest jednym z bardziej pospolitych pojęć zdrady tuz obok tzw. podwójnego życia. Ale....samo pojęcie zdrady jest uzależnione od "umów i kontraktów" zawartych przez osoby danego związku. Zdrady w tym przypadku dopuszcza się ta osoba, która swoim postępowaniem krzywdzi swojego partnera. Nie nam dowodzić jakie postępowanie jest zdradą bo to mogą określić tylko osoby których to dotyczy.

Co bardziej jest jednak ciekawe to reakcje na zdradę i tu można podyskutować bo jest o czym.
whiskeyprint1
Posty: 2482
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 6:44 am

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: whiskeyprint1 »

pomorzaku

niepokoi mnie wciaz twoje zdanie - "zdrada samego siebie" (w przypadku zdrady fizycznej) - zdradzic samego siebie oznacza tyle co przelamanie bariery zasad ktore sie przyjelo i mysle tu o zasadach indywidualnych - np "nie bede palil" - przy czym nieporownywalnosci ciezaru nie biore wogole pod uwage - wydaje mi sie ze wszelkie zasady nie funkcjonuja (czesto nawet prawne) - bo zawsze istnieje mozliwosc ich interpretacji na korzysc wlasna lub innych - przyklad - zwrociles uwage na opcje "wrogowie" ktora jest na forum - po prawdzie nie wiem co to oznacza w sensie technicznym - ale bylaby to zasada warunkujaca stosunek do jakiejs osoby uznanej (np. przez ciebie) za "wroga" - ale tu trzeba wziasc pod uwage zmiennosc sytuacji w ktorej ta zasade sie stosuje - bo moze sie okazac - a tak czesto bywa - te twoj byly wrog moze stac sie twoim przyjacielem (i vice versa) - oznaczaloby to "zdrade samego siebie"? czy tak byc powinno? - wydaje mi sie ze ludzie ktorzy maja zasady sa nudni i sztywni - w niemczech istnieje kretynski zwyczaj ustalana sobie zasad (po nowym roku) na przyszly rok co jest totalna bzdura ludzi bezmyslnych i gdyby twoje zdanie bylo prawda to wszyscy bylibysmy - moze cala ludzkosc "zdrajcami" - koscielne zasady mozna uznac za zasady prawne w pewnym obrebie -powiem - ideologicznym - ale zachodzi pytanie na ile ta ideologia jest prawdziwa - ta ideologia jest "wydmuchana" i teoretyczna - zatem i jej zasady sa takie same - bo zycie samo jest trzonem naszej ideologii - a reszta jest slepa wiara niesprawdzalnosci - zatem pytanie - czy przyjecie zasady wiernosci ma sens jest pytaniem retorycznym - nie mozna zdradzic samego siebie - to jest slogan ktory nie funkcjonuje
pomorzak
Posty: 9439
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: pomorzak »

<< problemu wcale nie upraszcza twoja mysl - ze zdrada fizyczna nie oznacza zdrady moralnej (badz podobnie) - smiem watpic w taka mozliwosc ... >> whp

To nie moje twierdzenie lecz mysl wypowiedziana w dyskusji w ktorej bralem udzial.
Moje osobiste zdanie jest dosc jednoznaczne. Zdrada psychiczna implikuje zdrade fizyczna.
I taka jest kolejnosc.
Osobiscie nie chce zawezac tematu jedynie do kwestii religijnych. Ostatecznie i malzenstwo w KK jest takim ukladem miedzy dwojgiem ludzi. Oni slubuja sobie tak jak slubuja sobie w USC czy tez moze w innej formie ludzie zyjacy bez oficjalnego slubu.

Jesli znajdzie sie jakas para ktora calkowicie odrzuca wylacznosc seksualna to ich obcowanie z innymi nie beda traktowali jak zdrade w popularnym tego pojecia rozumieniu.
pomorzak
Posty: 9439
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: pomorzak »

<< niepokoi mnie wciaz twoje zdanie - "zdrada samego siebie" (w przypadku zdrady fizycznej) >> whp

Alez drogi WHP, widocznie cos przeoczyles bo to nie jest moje zdanie. Problem polega na tym ze i ja mam problemy z tym pojecie. Dalem temu wyraz w poscie do Bea.

Mysle ze co prawda ten post jest odpowiedzia na post:
Tytuł: zdrada (?!) (12 wśród 19), czytane 70 razy
Kategoria: Hyde Park
Autor: bea_mezlot
Data: Friday, October 16, 2009 11:33 AM

.......najgorsza zdrada jest zdrada swoich ideaow, siebie


to jednak jest istotnym przyczynkiem do tematu.


<< nie mozna zdradzic samego siebie - to jest slogan ktory nie funkcjonuje >> whp

zgadzam sie z tym calkowiicie

pozdro
bea_mezlot
Posty: 852
Rejestracja: sob paź 17, 2009 10:44 pm
Lokalizacja: rio

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: bea_mezlot »

"Chwała tego świata przemija, i to nie ona nadaje życiu sens. Dzieje się tak za sprawą naszych wyborów, dokonywanych zgodnie z powołaniem, wiarą w ideały i wolą ich bronienia. Każdy gra główną rolę w swoim życiu, i to właśnie anonimowi bohaterowie pozostawiają najtrwalszy ślad."
Paulo Coelho

pomorzak szuka odpowiedzi na pytanie o zdrade czysto fizyczna miedzy partnerami

ja szukam innej , bo jesli cale zycie w cos wierze i mam zasady i nagle np. w imie wartosci materialnych je zmieniam , robie totalne upside down to jest to zdrada "samego siebie" czy panom pomorzakowi i whp sie te slowa podobaja badz nie
tak to widze :D
pomorzak
Posty: 9439
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: pomorzak »

<< ja szukam innej , bo jesli cale zycie w cos wierze i mam zasady i nagle np. w imie wartosci materialnych je zmieniam , robie totalne upside down to jest to zdrada "samego siebie" czy panom pomorzakowi i whp sie te slowa podobaja badz nie
tak to widze :D >> bea

...........................................................

to nie o to chodzi czy sie komus cos podoba czy tez nie
nie to jest celem wymiany pogladow

zdrada, moim zdaniem rozgrywa sie w relacji z innym czlowiekiem czy tez ludzmi

ja uwazam ze zdradzic siebie nie mozna bo ten zdradzany i zdradzajacy sa ta sama osoba

nie mozna byc jednoczesnie dwoma osobami ( wykluczam przypadki choroby psychicznej )

ten zdradzajacy nie ma juz kogo zdradzac poza wspomnieniami bo ten zdradzany juz nie istnieje

ale to jest wylacznie moje zdanie i tylko dla mnie sluszne
do czasu az ktos mnie przekona ze jest inaczej :twisted: :twisted:
bea_mezlot
Posty: 852
Rejestracja: sob paź 17, 2009 10:44 pm
Lokalizacja: rio

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: bea_mezlot »

"czy panom pomorzakowi i whp sie te slowa podobaja badz nie "

pomorzaku , te slowa, a wiec wyglada ,ze problem polega na uzyciu przeze mnie zlych slow

wiec zapytam sie ciebie czy przynajmniej sie rozumiemy odnosnie "zdrady" swoich zasad?

wiec jesli cale zycie w cos wierzyles, broniles swoich zasad i potem je zmieniasz , nie ze zmieniasz poglady bo zrozumiales ,ze moze byles w bledzie, tylko "sprzedajesz sie" by np. osiagnac z tego tytulu korzysci materialne, to jak wg ciebie to sie nazywa?

moze sie myle , moze zmiana zasad,idealow nazywa sie inaczej?
czy slowo zdrada dotyczy tylko pozycia malzenskiego badz zdrady ojczyzny ?
Malina
Posty: 830
Rejestracja: sob paź 17, 2009 10:24 pm

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: Malina »

:!:
bea_mezlot
Posty: 852
Rejestracja: sob paź 17, 2009 10:44 pm
Lokalizacja: rio

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: bea_mezlot »

malina
na pierwszy rzut oka wyglada ,ze administracja zafundowala nam zamiast "teleranka" nowe forum
ale jak sie wglebisz w zasady funkcjonowania to dojdziesz do wniosku ,ze jest lepsze

moje pierwsze spostrzezenie bylo podobne

poki co brakuje mi mozliwosci dodawania swoich zdjec

pzdr
pomorzak
Posty: 9439
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

Re: zdrada (kontynuacja ze starego forum )

Post autor: pomorzak »

<< wiec jesli cale zycie w cos wierzyles, broniles swoich zasad i potem je zmieniasz , nie ze zmieniasz poglady bo zrozumiales ,ze moze byles w bledzie, tylko "sprzedajesz sie" by np. osiagnac z tego tytulu korzysci materialne, to jak wg ciebie to sie nazywa? >> bea

Jesli dobrze zrozumialem to chodzi o sytuacje ze robi sie cos co w gruncie rzeczy uznaje sie za zle.
No tak ale czy to jest zdrada samego siebie czy po prostu trzeba sobie zdac sprawe ze jest sie wlasnie takim. Mysle ze w tym przypadku chodzi o oszukiwanie samego siebie przekonaniem ze jest sie kims „lepszym”.
ODPOWIEDZ