Nie ma ludzi zdrowych są tylko
: sob kwie 20, 2013 8:39 am
źle, lub jeszcze nie, zdiagnozowani.
Nigdzie nie napisałem, że informacje które zamieszczam pochodza ze źródeł czystych jak woda destylowana.
Łzy nie są odpowiednim porównaniem ponieważ zawieraja sól fizjologiczną i inne domieszki.
No tak, ktoś mieszkający na Hawajach chciałby aby Polacy, szczególnie ci których zarobki/renty/emerytury nie przekraczają 1000 złotych, przeszli na wiosnę na dietę warzywno-owocową. Pewnie tylko na pyry, marchewkę, buraki, kiszona kapustę i ogórki(bogate w sól).
A gdzie takie przysmaki pomocne w zwalczaniu raka: swieżutkie brukuły, kalafiorki, maliny, jerzyny, szpinanak, dynie, pomarancze i inne delicje?
Kogo na nie stać?
Tak się porobiło, że ludzie w głupi sposób róznią się jeden od drugiego. Gdyby tylko zewnetrznie to jeszcze pół biedy, ale cała bieda w tym że różnią się tymi małymi łańcuchami co to upchane są w każdej nieomal komórce.
Jeden na łba napierdzielanie weźmie jednego paracetamola al;bo łyknie kilka kropel AMOLA-a na łyzeczce cukru i po bólu. Drugiemu dwa prochy nie pomogą, musi sobie kompres z octem na na makówę zawiazać, trzeci bez przeciwmigrenowego leku rzygał będzie jak kot.
Tak też jest i z zawałami, rakami, cholesterolem we krwi, cukrzycą. Leczenie tych dolegliwości jak na razie zostało zestandaryzowane i konowały mają ograniczone możliwości kombinacji aplikowania leków ze względu na małą ich różnorodność.
Każdy przypadek pozornie tej samej choroby aby był wyleczony musiałby być prowadzony INDYWIDUALNIE.
Który system opieki zdrowotnej na to stać?
Finansowo i kadrowo !
Medycyna alternatywna? Czy parający się nią zawodowo mają dostęp do najnowocześniejszych urzadzeń diagnostycznych?
Czy wróżą z fusów i na tej podstawie układają cały uzdrawiający (w ich mniemaniu) program zawierający zmianę trybu zycia, wyżywienia i przyjmowania leków alternatywnych(ziół i preparatów)?
Nie wiem, nigdy nie miałem styczności z tego typu profesjonalistami.
Słyszałem tylko trochę na temat tzw "diety dr Kwaśniewskiego" lub dr Atkinsa, która jest wysokotłuszczowa i wysokobiałkowa z całkowitą eliminacją weglowodanów (zbóż, jarzyn, owoców).
Mam w domu kilka książek ludzi, którzy chociaż nie mają formalnego wykształcenia medycznego namawiają czytelnikow do stosowania ich zaleceń dietetycznych bez dokładnego rozpoznania dolegliwości.
Zioła tak jak i leki mogą leczyć ale mogą też zabić.
Jeden z moich kolegów zwykł mawiać: Co cię nie zabije to cię wzmocni, po czym wychylał setę bimbru pociagnął nosem zapach chleba, zagryzł kawałkiem wędzonej słoniny i zapalił sporta.
Nigdzie nie napisałem, że informacje które zamieszczam pochodza ze źródeł czystych jak woda destylowana.
Łzy nie są odpowiednim porównaniem ponieważ zawieraja sól fizjologiczną i inne domieszki.
No tak, ktoś mieszkający na Hawajach chciałby aby Polacy, szczególnie ci których zarobki/renty/emerytury nie przekraczają 1000 złotych, przeszli na wiosnę na dietę warzywno-owocową. Pewnie tylko na pyry, marchewkę, buraki, kiszona kapustę i ogórki(bogate w sól).
A gdzie takie przysmaki pomocne w zwalczaniu raka: swieżutkie brukuły, kalafiorki, maliny, jerzyny, szpinanak, dynie, pomarancze i inne delicje?
Kogo na nie stać?
Tak się porobiło, że ludzie w głupi sposób róznią się jeden od drugiego. Gdyby tylko zewnetrznie to jeszcze pół biedy, ale cała bieda w tym że różnią się tymi małymi łańcuchami co to upchane są w każdej nieomal komórce.
Jeden na łba napierdzielanie weźmie jednego paracetamola al;bo łyknie kilka kropel AMOLA-a na łyzeczce cukru i po bólu. Drugiemu dwa prochy nie pomogą, musi sobie kompres z octem na na makówę zawiazać, trzeci bez przeciwmigrenowego leku rzygał będzie jak kot.
Tak też jest i z zawałami, rakami, cholesterolem we krwi, cukrzycą. Leczenie tych dolegliwości jak na razie zostało zestandaryzowane i konowały mają ograniczone możliwości kombinacji aplikowania leków ze względu na małą ich różnorodność.
Każdy przypadek pozornie tej samej choroby aby był wyleczony musiałby być prowadzony INDYWIDUALNIE.
Który system opieki zdrowotnej na to stać?
Finansowo i kadrowo !
Medycyna alternatywna? Czy parający się nią zawodowo mają dostęp do najnowocześniejszych urzadzeń diagnostycznych?
Czy wróżą z fusów i na tej podstawie układają cały uzdrawiający (w ich mniemaniu) program zawierający zmianę trybu zycia, wyżywienia i przyjmowania leków alternatywnych(ziół i preparatów)?
Nie wiem, nigdy nie miałem styczności z tego typu profesjonalistami.
Słyszałem tylko trochę na temat tzw "diety dr Kwaśniewskiego" lub dr Atkinsa, która jest wysokotłuszczowa i wysokobiałkowa z całkowitą eliminacją weglowodanów (zbóż, jarzyn, owoców).
Mam w domu kilka książek ludzi, którzy chociaż nie mają formalnego wykształcenia medycznego namawiają czytelnikow do stosowania ich zaleceń dietetycznych bez dokładnego rozpoznania dolegliwości.
Zioła tak jak i leki mogą leczyć ale mogą też zabić.
Jeden z moich kolegów zwykł mawiać: Co cię nie zabije to cię wzmocni, po czym wychylał setę bimbru pociagnął nosem zapach chleba, zagryzł kawałkiem wędzonej słoniny i zapalił sporta.