Jamel Chraiet był przed sklepem, kiedy usłyszał krzyki. - Zobaczyliśmy zakrwawionego mężczyznę. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteś opanowany, w takiej chwili masz pustkę w głowie - mówił Tunezyjczyk. - Próbowałem do niego mówić, ale jego odpowiedzi były niezrozumiałe - dodał.
- Nie nazwałbym się bohaterem. To była normalna reakcja - powiedział Chraiet, który od niemal 30 lat mieszka w Niemczech. Dodał jednak, że cieszy się, iż mógł uczestniczyć w zatrzymaniu zamachowca. - Niech inni zobaczą, że nie wszyscy są tacy jak on - wyjaśnił.
"Czułem, że to mój obowiązek"
Toufiq Arab jest kasjerem w markecie, w którym zaatakował Ahmad A. Arab w 2012 roku przyjechał do Niemiec z Afganistanu. - Pomyślałem tylko, że muszę mu zabrać nóż, żeby nie skrzywdził kolejnych ludzi - powiedział.
Czwarty z mężczyzn, Mohammed Wali, wpadł na napastnika, gdy wychodził z banku. Szybko złapał za krzesło i zaczął go gonić. - Czułem, że to mój obowiązek - mówi w "Die Welt" Egipcjanin, który od ponad 25 lat mieszka w Hamburgu.apastnik z nożem wpadł na jego auto, mężczyzna natychmiast wybiegł, by spróbować go złapać.
- Rzucaliśmy w niego krzesłami i kamieniami - powiedział w rozmowie z "Hannoversche Allgemeine". Po jednym z trafień napastnik upadł na ziemię, wówczas obezwładniono go metalowym prętem. - Nie jestem bohaterem, ale cieszę się, że mogłem pomóc - mówi urodzony w Turcji Ünlü.
