Strona 1 z 1

To trzeba przeczytac!

: sob mar 16, 2019 3:04 pm
autor: Reflex
Klaniam się ministrowi Czaputowiczowi w pas. Jego prawda jest pierwsza prawdą przedstawiciela PiS, jaką czytam z jego ust.
Reflex
-------------------------------------
Łukasz Lipiński

14 marca 2019
Przełomowe exposé ministra spraw zagranicznych ministra Czaputowicza

Jeszcze nigdy szef dyplomacji tak bezlitośnie nie skrytykował polityki swojego rządu.

Szef MSZ Jacek Czaputowicz przedstawiał dziś w Sejmie dorobek i zadania polskiej dyplomacji na 2019 r. Do tej pory żaden polityk opozycji tak mocno nie schlastał polityki rządu PiS i całego obozu władzy, jak należący do niego minister spraw zagranicznych.


1989 r. jednak dobry?

Minister rozpoczął przemowę od wielkiej pochwały wyborów w czerwcu 1989 r., dzięki którym „Polska odzyskała należne miejsce na świecie oraz mogła realizować swoje europejskie i transatlantyckie ambicje” A przecież niedawno od doradcy prezydenta prof. Andrzeja Zybertowicza usłyszeliśmy,. że zgadza się z tezą Andrzeja Gwiazdy, iż przy Okrągłym Stole „komuniści podzielili się władzą ze swoimi agentami”. Wybory 1989 były realizacją tych zdradzieckich porozumień.

Zdaniem ministra „Unia Europejska jest trwałą płaszczyzną modernizacji Polski i jej gospodarki” oraz budowy dobrobytu obywateli. Szczególną rolę odgrywają przy tym europejskie fundusze. Tymczasem sam prezydent Andrzej Duda mówił o Unii jako o „wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika”. A premier Mateusz Morawiecki twierdził, że jego rząd, zatykając dziurę vatowską, zapewnił Polsce więcej funduszy niż Unia Europejska.

Groźni populiści?

„Zagrożeniem dla przyszłości Europy są ruchy populistyczne” – kontynuował Czaputowicz. To minister reprezentujący obóz polityczny, który w wielu unijnych stolicach jest stawiany w jednym rzędzie z populistami z Węgier czy Francji. Ba, sam minister w dalszej części przemówienia przypomniał spotkania swoich politycznych kolegów z przywódcą populistycznej Ligi Matteo Salvinim i opowiadał o wspólnej z Włochami „wizji roli suwerennych państw w przyszłej, zreformowanej Unii”.

Czaputowicz obiecywał, że Polska będzie dążyła do wzmocnienia unijnych instytucji. Jednocześnie rząd PiS od ponad dwóch lat jest w ostrym sporze z Brukselą, która zainicjowała postępowanie w sprawie praworządności w Polsce na podstawie art. 7 unijnego traktatu. Komisja pozywała Polskę przed europejski trybunał za inne naruszenia, w tym zmiany w sądach czy wycinkę Puszczy Białowieskiej, a politycy PiS, z Jarosławem Kaczyńskim i Beatą Szydło na czele, obiecywali nowy traktat, który ukróci nadmierne ambicje eurokratów z Brukseli.

Umiejętność zabiegania o interesy stanowi miarę dojrzałości państwa” – mówił minister w kontekście szukania sojuszników w Unii Europejskiej. Tymczasem Polska jest we wspólnocie w najgłębszej izolacji, od kiedy do niej weszła przed 15 laty. Najdobitniejszym przykładem umiejętnego zabiegania o interesy i szukania sojuszy była chyba sprawa reelekcji Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej, przegrana przez rząd PiS 27:1.

Niemcy najważniejszym partnerem?

Przechodząc do kwestii bezpieczeństwa, zdaniem Czaputowicza kluczowe znaczenie mają „silne i konsekwentnie unowocześniane siły zbrojne”. Myślę, że w MON, który systematycznie odwołuje lub odkłada kluczowe przetargi na zakup nowoczesnej broni, dobitnie usłyszano tę brutalną konstatację.

Dalej było jeszcze mocniej. „Najważniejszym sąsiadem i partnerem Polski w Unii Europejskiej jest Republika Federalna Niemiec” – mówił minister. Jego zdaniem powodzenie polskiej gospodarki i dobrobyt Polaków zależą od sukcesu gospodarki niemieckiej. A wystarczy włączyć „Wiadomości” państwowej telewizji, żeby się dowiedzieć, iż Niemcy chylą się ku upadkowi i zajmują się głównie zwalczaniem polskich interesów.

Nie wspominając już o słowach Czaputowicza, że „Francja jest ważnym punktem odniesienia dla Polski w Unii”. Panie ministrze, nie po to uczyliśmy Francuzów jeść nożem i widelcem, żeby od nich teraz kupować helikoptery! Trzeba słuchać (byłych?) kolegów z MON.

Dobre skojarzenia z Polską?

Upowszechniamy wiedzę o polskiej historii” – mówił dalej minister. Tu rzeczywiście mamy sukcesy. To dzięki temu rządowi i przygotowanej przez niego nowelizacji ustawy o IPN cały świat dowiedział się o najczarniejszych kartach polskiej historii w czasie II wojny światowej i Holokaustu. Przykładowo: do autora tego tekstu dzwonił w tej sprawie dziennikarz z Argentyny.
„Pozycja kraju zależy w dużej mierze od ocen, jakie formułuje na jego temat światowa opinia publiczna. Dobre skojarzenia z Polską, znajomość i szacunek dla jej kultury i historii są kluczowe dla powodzenia naszych przedsięwzięć na arenie międzynarodowej”. Nic dodać, nic ująć, panie ministrze.