Prosto z dzisiejszego "tłytera" praktyczna rada dla osób pijących (z umiarem), a oszczędnych:
W podróż zabrać ze sobą kilka buteleczek "minis", które mają tak niewielką pojemność, że można je oficjalnie przenieść przez kontrolę bezpieczeństwa na lotnisku. Po przejściu przez kontrolę nabyć sok owocowy, pomidorowy czy co tam się chce i dyskretnie (bardzo dyskretnie) wymieszać. Zaoszczędzi się w ten sposób parę dolarów, bo jak wiadomo drinki na pokładzie samolotu tanie nie są.
Nie wiem, czy to jest faktycznie "possibly the best travel tip ever", ale ja bym na to nie wpadła.
http://www.economist.com/blogs/gulliver/2012/01/alcohol
Tanie latanie
Re: Tanie latanie
To jest jeszcze tańsze niż myślisz;
osobniki w takim stopniu złaknieni alkoholu wyduldają go bez żadnego soku.
osobniki w takim stopniu złaknieni alkoholu wyduldają go bez żadnego soku.
Re: Tanie latanie
Почему так серьезно, że od razu pijaństwo i różne takie? Niedługo lecę na konferencję do Utah i rozważam, czy nie przetestować tej metody osobiście. Do Utah z NYC leci się pięć godzin, ale że jest to lot krajowy, w podróży można liczyć co najwyżej na krakersa i dwa orzeszki. Myślę, że porządna bloody Mary skróciłaby czas podróży co najmniej o połowę...