Tatry-Gażdzina Tatr

Miejsce do publikacji twórczości własnej uczestników Forum (poezja, próby literackie i inne).
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Wisło

Post autor: JOZEF1949 »

Wisło

Jesteś jak krew.
W sercu Polski,
Bijąc w miastach, każdej wioski.

Dumna, wieczna.
Czasem wieków nieskażona,
Nieśmiertelna, nieskończona.

Pieścisz z morzem.
U twych źródeł na poranku,
Od północy dwóch kochanków.

Nieba bezkres.
Na błękicie wód spisane.
Sny historii nieskalane.

Cicho nucisz.
Hymnu wiecznie siostro wierna,
Chociaż życia nić mizerna.

Skromna, cicha.
Mlekiem płyniesz Wisło rzeko,
Miodem słodka, słodzisz wiekom.

Piękna rzeko.
Wszystkie słowa w ustach miękną.
By wzruszenia oddać piękno.

My żołnierze.
Zaprzysięgli morza brzegom.
Ciebie również wiernie strzegą.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Tatry-Od Spisza

Post autor: JOZEF1949 »

Tatry - Od Spisza

Dwa tysiące.
Tu wyniosłe, jednym skłonem,
Brył wzniesienia grzmią ogromem.

Moc, potęga.
Na Krywaniu legend chwała,
Granitowy Gerlach, skała.

W samotności piękna.
Tater sławna baletnica,
Samodzielna lśni Łomnica.

Grad brylantów.
Nad kotliną u Popradu,
Spada deszczem wodospadów.

Nieskończone wielkie.
Choć urwiska u stóp kończą,
Na koronie z niebem łączą.

Chwała Bogu.
W twórczym trudzie,
Świat stworzyłeś w piękna cudzie.

Patrz z daleka.
Dziwne dzieła Twa potęga,
Na granicy widnokręga.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Tatry-Od północy

Post autor: JOZEF1949 »

Tatry - Od północy

Hen wysoko.
Po turniach gdy się księżyc wspina.
We włosach srebrnych pnie kosodrzewina.

Wpatrzony w one.
Na starym zrębie skrzą granitów wrota,
I dawnych legend zastygła tęsknota.

Na krawędzi.
Oczodół jaskiń ma diabelskie ślipie,
Na tajemnicze opowieści łypie.

Szemra cichutko.
Turla potokiem okiełzuje głazy,
Na progach skalnych rozbryzgując razy.

W głębokiej wnęce.
Na wiecznym śniegu historii czas drzemie.
Jakby zmęczony niosąc jego brzemię

Patrząc z góry.
Zląkł się przestrzeni, doliny skrył siwą.
Mgłą, która dzieli niebo między niwą.

Bóg znalazł ciebie.
Daleko w hali, ciszą śle ostrożnie.
Żebyś się modlił w tej ciszy pobożnie.

Podziwiam piękno.
Choć widok rankiem urzeka tym samym.
Cię zaskakuje, na tle nieba bramy.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Tatry-Akwarela Tatr

Post autor: JOZEF1949 »

Tatry-Akwarela Tatr

A na turniach mechatych porosłych algami,
Wokół szczytów spiętrzonych pomiędzy szczytami,
Kują słońca promienie,które w nieba świcie,
Ogarnia ogniem w wszechwładnym bukiecie.
Snują marzenia, gdzie oko nie sięga,
Przepada w otchłani mgielnych widnokręga.

Złoto w siklawie puszystych strumyków,
Sypie potokiem brylanty promyków.
Na kaskadzie okala tęczą aureoli,
By strumieniem jej włosów cudnymi kolory,
Łączyć potok warkoczem.W pojedyńcze głazy,
Bije pianą wzburzoną wymierzając razy.
To się cicha przytula, gdzie zatoka z jazem,
Chyli czoło żywiołem pochyłym upłazem.

Wokół smreki wiekowe Reglem ku granicy,
Limby wiecznie strzęgące,tatrzańscy strażnicy.
Tuż pod Reglem dolina,na niej nocy szata,
Ostatnimi śpioszkami stopy Tatr oplata.
Pewnie w końcu ustąpi.Po smreków wiersyckach,
Złotym włosem prześwita na mgławic promyczkach,
Mgielnym snując tumanem w szmaragdowej łące,
Łączy złoto z kamieniem, wszędobylskie słońce.

Ranek życie obudził w pięknie przerażliwym,
W młodych jodłach zanucił,wiatr wspomnieniem ckliwym.
Rozbudzona przyroda w wiosennym powiewie,
Podnieciła pogodą, kochliwe cietrzewie.
I jarząbki wzruszone wesołością ranka,
Poszukują gorliwie od dzisiaj kochanka.

Orzeł, ptak nam życzliwy wiedząc ,że jest w godle,
Na koronie Tatr usiadł,wyżnich szczytów-siodle.
Potem uniósł się w górę, gdzie żaden nie sięga,
Bo też jemu pisana królewska potęga.
Nieba skłonem szybuje majestatu ruchem,
Ciesząc wszystkich godnością,powagą ,posłuchem.

Niezbadana pogoda,prawie w oka mgnieniu,
Porwać człeka potrafi w podgórskim strumieniu.
Rośnie z chwili na chwilę,wzmaga burzy grzmotem,
Kładzie wiekiem zmożony drzewostan pokotem.
Grożne ciska pioruny powiększone grzechem,
Ciągłe głosząc pomruki powtarzane echem.

Niebo rankiem pogodne w nawałnicy mocy,
Szalem sadzy ogarnia rozhukanej nocy,
Wije wężem błyskawic, od nieba ku ziemi,
Na mgławicy kolorów i bezdusznych cieni.
Sine zrazu,to znowu barwione fioletem,
W tło błyskawic wpisane ponurym szkieletem.,
Jako zjawy w kapturach ,których pomruk dziki,
Płynie chichotem nieba, obrócone w ryki.
Łzą ostatnią już spłonął wyciszywszy struny,
Gnane wichrem po niebie,wypalił pioruny,
I już słonko ostrożne jak zwiewna pochodnia,
Penetruje ponownie,powracając do dnia.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Oni

Post autor: JOZEF1949 »

Oni

Na gruzach rósł wolności kwiat,
A deszczem były łzy.
Przez pola bitew, w cały świat.
Z błagalnej Świętej Mszy.

Wykuta z polskich czystych serc,
W sztandarach żołnierz niósł.
By w bezimiennych grobach lec.
Z tradycją polską wrósł.

Z Bagien Polesia, Dzikich Pól,
Z Bałtyku, z ponad Tatr.
Na ustach nosił wojska chór,
Na skrzydłach orłów, wiatr.

I nie zginęła jeszcze nam,
Choć wrogów wokół moc.
Dzisiaj zostaje Polak sam,
Jak w tamtą ciemną noc.

Historio zatocz święty krąg,
Wróć starym obyczajem.
Różańcem złącz miliony rąk,
Modlitwy szept nad Krajem.

Puklerz to zbrojny, czyni cud.
Zło wszelkie go nie ima.
Bo my wybrany odtąd Lud.
Choć wielu prawda zżyma.

Nie skruszy kopii, oręż twój,
Gdyż skały to opoka.
Choć nie ostatni będzie bój.
Nadzieja wciąż głęboka.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Bezruch

Post autor: JOZEF1949 »

Bezruch

Nie ma końca, początku nie było,
Co ma kończyć gdy się nie zaczęło.
Dzień nie świtał i nie witał w rosach.
Nie próbował spłynąć w słońca włosach.
Na kaskadach wody rzeki stały,
U stóp krople, nie rozprysły skały.

Ucichł wiater, wiszą nutki w kniei,
Na ramionach spoczął dobrodziei.
Ptaki milczą wylęknione ciszą,
Kiwa łebkiem nie śpiewając, piszą,
Morze falą nie bije do brzegu,
Stoją równe w rzędach i szeregu.

Chmur baranki kiedyś niebem pasły,
Dziś w bezruchu przykucnięte zasły.
Księżyc wisi, latarnie udaje,
Jakby zwątpił w stare obyczaje.
Stare słońce nie spełnia zadania,
Nie ma chęci z wschodem do wstawania.
Zegar stanął, kiedyś cykał różnie,
Monotonią uśpił wyobraźnię.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Bezruch

Post autor: JOZEF1949 »

Bezruch

Nie ma końca, początku nie było,
Co ma kończyć gdy się nie zaczęło.
Dzień nie świtał i nie witał w rosach.
Nie próbował spłynąć w słońca włosach.
Na kaskadach wody rzeki stały,
U stóp krople, nie rozprysły skały.

Ucichł wiater, wiszą nutki w kniei,
Na ramionach spoczął dobrodziei.
Ptaki milczą wylęknione ciszą,
Kiwa łebkiem nie śpiewając, piszą,
Morze falą nie bije do brzegu,
Stoją równe w rzędach i szeregu.

Chmur baranki kiedyś niebem pasły,
Dziś w bezruchu przykucnięte zasły.
Księżyc wisi, latarnie udaje,
Jakby zwątpił w stare obyczaje.
Stare słońce nie spełnia zadania,
Nie ma chęci z wschodem do wstawania.
Zegar stanął, kiedyś cykał różnie,
Monotonią uśpił wyobraźnię.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Oczy niebieskie

Post autor: JOZEF1949 »

Oczy niebieskie

Oczy chabrowe.
Mało tego, że błękitne,
W rzęs oprawie aksamitne.

W lustrze oczu.
Na głębinie w modrym tonie,
Lazurowe niebo płonie.

U brew brzegu.
Modrych oczu powiek fala,
W brzeg uderza i oddala.

Oczu gwiazdy.
Na błękitnym oczu skłonie,
Z gwiazd diademy i w koronie.

Za dnia, w nocy.
Raz błękitne, szafirowe,
Nocy sadzą granatowe.

W wczesnym brzasku,
O poranku wód źródełka,
Dwie gwiazdeczki, ucz perełka.

Na błękitnym oceanie.
Gwiazdki we dnie, gwiazdki w nocy,
Kochające dziewcząt oczy.

I nasuwa się pytanie,
Czym by było piękno nocy,
Gdyby nie ich gwiazdy - oczy?

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Zboczenie

Post autor: JOZEF1949 »

Zboczenie

Po trzykroć zdrada! Kto przeciw Koronie,
Niechaj wieczyste go piekło pochłonie.
Zdrada, nikczemność! Jak tamta niepomna,
Hańba w skutkach, kalectwem ogromna.
Krajem kupczą, by ich piorun spalił.
Rwał z korzeniem i myśli oddalił.
By na stosie ogarnięci żarem,
Słuszną ponieśli za zdradę ofiarę.

Gniew Rejtana-nów powraca dumny,
Ręką zdrajców poniesione trumny.
Jako wtedy, dzisiaj mąciciele,
I szlachetnych uczuć gorszyciele.
Zdradą zdrada. Światli czy słyszycie?
Słabym wrogom służysz w prospericie,
Sami sobie podawajmy rady,
Nie nad wszystko pieniądz i sąsiady.

Wewnątrz silni, zawsze razem,
Jedną myślą, Sejmowym ukazem.
W prawym sercu i o polskiej duszy,
Każdą skałę na drodze pokruszysz.
Stromą drogą choć pot czoła rosi,
Dąż uparcie, o litość nie prosisz,
I choć kręta, już światło tunelu,
Śle zwycięstwo na granicy celu.

Józef Bieniecki
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Zboczenie

Post autor: JOZEF1949 »

Zboczenie

Po trzykroć zdrada! Kto przeciw Koronie,
Niechaj wieczyste go piekło pochłonie.
Zdrada, nikczemność! Jak tamta niepomna,
Hańba w skutkach, kalectwem ogromna.
Krajem kupczą, by ich piorun spalił.
Rwał z korzeniem i myśli oddalił.
By na stosie ogarnięci żarem,
Słuszną ponieśli za zdradę ofiarę.

Gniew Rejtana-nów powraca dumny,
Ręką zdrajców poniesione trumny.
Jako wtedy, dzisiaj mąciciele,
I szlachetnych uczuć gorszyciele.
Zdradą zdrada. Światli czy słyszycie?
Słabym wrogom służysz w prospericie,
Sami sobie podawajmy rady,
Nie nad wszystko pieniądz i sąsiady.

Wewnątrz silni, zawsze razem,
Jedną myślą, Sejmowym ukazem.
W prawym sercu i o polskiej duszy,
Każdą skałę na drodze pokruszysz.
Stromą drogą choć pot czoła rosi,
Dąż uparcie, o litość nie prosisz,
I choć kręta, już światło tunelu,
Śle zwycięstwo na granicy celu.

Józef Bieniecki
ODPOWIEDZ