Sprzeciw
Jaśminowy park
Jaśminowy park
A wiatr się zmieniał, w podrywach, podmuchu,
Tańczył, wirował, w chaotycznym ruchu,
Słał się po ziemi, to znów nad krzewami,
Białe motyle unosił płatkami.
Wonne jaśminy, kadzidła ołtarze,
Wprost odurzały zapachów wachlarzem,
Na kroplach rosy parowały jeszcze,
Cicho bębniły, jakby były deszczem.
Mgieł wonna para na oddechu ziemi,
Okiem jaśminu łzawiąca wszystkimi,
Szmaragdu liściem, soczystej zieleni,
Mieniła w słońcu i mroku półcieni.
Z pośród kasztanów, słońca snopy wpadły,
Na kroplach liści mgielnym szalem siadły.
I w kilku chwilach, tęczą akwareli,
W jaśminu skrzydłach zasiedli Anieli.
A wiatr wachlował i na słońcu włosach,
Raz się bieliła raz złociła rosa,
Kiedy obeschły te anielskie pióry,
Kwiat wołał ziemię, odpływał do góry,
I na kobiercu niczym w Drodze Mlecznej,
Zapisał kartę obecności wiecznej.
Józef Bieniecki
A wiatr się zmieniał, w podrywach, podmuchu,
Tańczył, wirował, w chaotycznym ruchu,
Słał się po ziemi, to znów nad krzewami,
Białe motyle unosił płatkami.
Wonne jaśminy, kadzidła ołtarze,
Wprost odurzały zapachów wachlarzem,
Na kroplach rosy parowały jeszcze,
Cicho bębniły, jakby były deszczem.
Mgieł wonna para na oddechu ziemi,
Okiem jaśminu łzawiąca wszystkimi,
Szmaragdu liściem, soczystej zieleni,
Mieniła w słońcu i mroku półcieni.
Z pośród kasztanów, słońca snopy wpadły,
Na kroplach liści mgielnym szalem siadły.
I w kilku chwilach, tęczą akwareli,
W jaśminu skrzydłach zasiedli Anieli.
A wiatr wachlował i na słońcu włosach,
Raz się bieliła raz złociła rosa,
Kiedy obeschły te anielskie pióry,
Kwiat wołał ziemię, odpływał do góry,
I na kobiercu niczym w Drodze Mlecznej,
Zapisał kartę obecności wiecznej.
Józef Bieniecki
Życzenia
Życzenia
Niechaj się pieśnią rozkołyszą drzewa,
A w widnie nocy ujrzę los proroczy,.
Na lutni muzy przyszłością wyśpiewam,
I poprzez życie prawą myślą kroczy.
Uwiecznić pozwól, by czas zapomnienia,
Nie gasił myśli, których nie spamiętam,
Próżnością grzeszył w czasie zniechęcenia,
Każda myśl Twoja była dla mnie święta.
Rozkosze życia niech gasi pokora,
I służy prawdzie, piękna i radości.
Słowa rozważa niczym Wernyhora,
Niepowodzeniem nie budzi zazdrości.
Bym z księgi życia umiał prawdę czytać,
I pisać taką następnym potomnym,
Z losem przekornym umiał się przywitać.
A w małych sprawach był sercem ogromnym.
Pozwól wyśpiewać dźwięki serca, karty,
Puki ostatnia nie zamknie się strona.
W obrazie serca pozostał otwarty.
Każdą z kart życia, będzie otworzona.
Ulżyj rozterkom, wybór jednej drogi,
Po labiryncie duszy niech nie błądzę.
Umiał oddzielić przyjaciół i wrogi.
Ty został Panem, Twoim prawem rządzę.
Józef Bieniecki
Niechaj się pieśnią rozkołyszą drzewa,
A w widnie nocy ujrzę los proroczy,.
Na lutni muzy przyszłością wyśpiewam,
I poprzez życie prawą myślą kroczy.
Uwiecznić pozwól, by czas zapomnienia,
Nie gasił myśli, których nie spamiętam,
Próżnością grzeszył w czasie zniechęcenia,
Każda myśl Twoja była dla mnie święta.
Rozkosze życia niech gasi pokora,
I służy prawdzie, piękna i radości.
Słowa rozważa niczym Wernyhora,
Niepowodzeniem nie budzi zazdrości.
Bym z księgi życia umiał prawdę czytać,
I pisać taką następnym potomnym,
Z losem przekornym umiał się przywitać.
A w małych sprawach był sercem ogromnym.
Pozwól wyśpiewać dźwięki serca, karty,
Puki ostatnia nie zamknie się strona.
W obrazie serca pozostał otwarty.
Każdą z kart życia, będzie otworzona.
Ulżyj rozterkom, wybór jednej drogi,
Po labiryncie duszy niech nie błądzę.
Umiał oddzielić przyjaciół i wrogi.
Ty został Panem, Twoim prawem rządzę.
Józef Bieniecki
Żyć nadzieją
Żyć nadzieją
Już mi życia nie stanie,
Nie zapłaczą oczy.
Dziś zapomnisz kochanie,
Niepamięcią droczysz.
Romantyczne spacery,
Noc czułą z księżycem.
Zakochane ucz cztery,
Miłości odbiciem.
W rozłożystej kalinie,
Bicia serca słuchałem.
Mojej pięknej dziewczynie,
Słodkie słówka szeptałem.
A na niebie gwiazd łąki,
Powiedziały mi wróżki.
Niedalekie rozłąki,
Wywróżyły służki.
Czemu zdradzasz szalona,
Gardzisz sercem, pamięcią.
Odrzucone ramiona,
Wyszukaną niechęcią.
Pod kalinę powrócę,
By wspomnienie snuć, marzeń.
Nie raz, nie dwa, zasmucę.
By nadzieją żyć - wrażeń.
Józef Bieniecki
Już mi życia nie stanie,
Nie zapłaczą oczy.
Dziś zapomnisz kochanie,
Niepamięcią droczysz.
Romantyczne spacery,
Noc czułą z księżycem.
Zakochane ucz cztery,
Miłości odbiciem.
W rozłożystej kalinie,
Bicia serca słuchałem.
Mojej pięknej dziewczynie,
Słodkie słówka szeptałem.
A na niebie gwiazd łąki,
Powiedziały mi wróżki.
Niedalekie rozłąki,
Wywróżyły służki.
Czemu zdradzasz szalona,
Gardzisz sercem, pamięcią.
Odrzucone ramiona,
Wyszukaną niechęcią.
Pod kalinę powrócę,
By wspomnienie snuć, marzeń.
Nie raz, nie dwa, zasmucę.
By nadzieją żyć - wrażeń.
Józef Bieniecki
Biedacy
Biedacy
Dzisiaj by się z diabłem skumał,
Siedząc głodny, cicho dumał:
Czy w niewolę zaprzedany,
Nie iść życiem jak barany?
Na śmietniku, kilka stłuczek,
No nareszcie, stary tłuczek,
Od moździerza, więc mosiężny,
Wczesnym rankiem go spienięży.
Nic poza tym, szmaty, brudy,
Nie sprzedajne, wida cudy.
Przecząsneli miejsce pracy.
Bezrobotni i biedacy.
Dobrze dzionek się zaczyna,
Kupił szynki, tej, z Murzyna,
Ćwiartkę chleba.
Kładł na kromkę, wargą pchnięta,
Pachła ciągle nie poczęta..
Jadł chleb suchy, niczym zając.
Stojąc w miejscu, nie kicając.
Innym razem, u masarza.
Często czynność tą powtarza.
Zapach wędlin, się nałyka.
Aż ma ślinę. W ust kącikach.
Dobrze, że ma wyobraźnię,
Z suchym chlebem przeto raźniej.
U sąsiada, życie względne,
Lecz nie powiem, też oszczędne,
Tu teściowa, zawsze rano,
By nie patrzeć gdy śniadano,
Idzie na Msze, do kościoła.
Tylko w obiad, papu woła.
Od kolacji wiecznie stroni,
Mówiąc: bieda nie dogoni,
Już o pierwszych gwiazdach blasku,
Więzi biedę, w snach, potrzasku.
Woda w górę, światło w górę,
Dobrze! Mają koniunkturę.
Polak głodny? Nie bomby!!!
Gorszy od powietrznej trąby.
Józef Bieniecki
Dzisiaj by się z diabłem skumał,
Siedząc głodny, cicho dumał:
Czy w niewolę zaprzedany,
Nie iść życiem jak barany?
Na śmietniku, kilka stłuczek,
No nareszcie, stary tłuczek,
Od moździerza, więc mosiężny,
Wczesnym rankiem go spienięży.
Nic poza tym, szmaty, brudy,
Nie sprzedajne, wida cudy.
Przecząsneli miejsce pracy.
Bezrobotni i biedacy.
Dobrze dzionek się zaczyna,
Kupił szynki, tej, z Murzyna,
Ćwiartkę chleba.
Kładł na kromkę, wargą pchnięta,
Pachła ciągle nie poczęta..
Jadł chleb suchy, niczym zając.
Stojąc w miejscu, nie kicając.
Innym razem, u masarza.
Często czynność tą powtarza.
Zapach wędlin, się nałyka.
Aż ma ślinę. W ust kącikach.
Dobrze, że ma wyobraźnię,
Z suchym chlebem przeto raźniej.
U sąsiada, życie względne,
Lecz nie powiem, też oszczędne,
Tu teściowa, zawsze rano,
By nie patrzeć gdy śniadano,
Idzie na Msze, do kościoła.
Tylko w obiad, papu woła.
Od kolacji wiecznie stroni,
Mówiąc: bieda nie dogoni,
Już o pierwszych gwiazdach blasku,
Więzi biedę, w snach, potrzasku.
Woda w górę, światło w górę,
Dobrze! Mają koniunkturę.
Polak głodny? Nie bomby!!!
Gorszy od powietrznej trąby.
Józef Bieniecki
Zagram Ci strfkę
Zagram Ci strofkę
Zagram Ci jedną strofkę Maleńki,
Ze serca mego, małej luteńki,
I choć dar serca kocha Cię w ciszy,
Pragnienie mego, serce Twe słyszy.
Nastrujcie wszyscy więc instrumenty,
I wy Anieli, Józefie Święty,
Nastrujcie zgodnie ku chwale Tego,
W ofiarnym Synu dziś zrodzonego.
Do Betlejem trudna droga,
Chodź i poznaj Pana Boga.
Ku wieczności czas ucieka,
Ono ciągle w żłobku czeka.
Idź, bez darów cię przygarnie,
Też jest biedne, choć Mocarne,
Wolą Bożą tu na ziemi,
Jest przywitać ze wszystkimi.
Betlejem się nie powtórzy,
Wynieś z ziemskiej więc podróży,
Wiarę, miłość, dary ducha,
By wątpliwość była krucha.
U podnóży Tatr, stajenka,
Biedna, cicha i maleńka,
Choć się wokół świat raduje,
Ona skromna, pokutuje.
Zanieś Bogu myśl z uśmiechem,
A uniesiesz ponad wiekiem,
Przejdziesz z życia, w życie wieczne,
Nieskończone i bezpieczne.
Józef Bieniecki
Zagram Ci jedną strofkę Maleńki,
Ze serca mego, małej luteńki,
I choć dar serca kocha Cię w ciszy,
Pragnienie mego, serce Twe słyszy.
Nastrujcie wszyscy więc instrumenty,
I wy Anieli, Józefie Święty,
Nastrujcie zgodnie ku chwale Tego,
W ofiarnym Synu dziś zrodzonego.
Do Betlejem trudna droga,
Chodź i poznaj Pana Boga.
Ku wieczności czas ucieka,
Ono ciągle w żłobku czeka.
Idź, bez darów cię przygarnie,
Też jest biedne, choć Mocarne,
Wolą Bożą tu na ziemi,
Jest przywitać ze wszystkimi.
Betlejem się nie powtórzy,
Wynieś z ziemskiej więc podróży,
Wiarę, miłość, dary ducha,
By wątpliwość była krucha.
U podnóży Tatr, stajenka,
Biedna, cicha i maleńka,
Choć się wokół świat raduje,
Ona skromna, pokutuje.
Zanieś Bogu myśl z uśmiechem,
A uniesiesz ponad wiekiem,
Przejdziesz z życia, w życie wieczne,
Nieskończone i bezpieczne.
Józef Bieniecki
Bal
Bal
Na udach trzymał ręce,
Była w długiej sukience.
Kibić wysmukła, ponętna,
Twarz aktorska, odświętna.
Talie ujmował w dłonie,
Do jej, przytulał skronie,
Ponad parkietem płynęli,
Prawie stopą nie tknęli.
Oczy w siebie wpatrzone,
Serca muz rozognione.
Oddech szybki, wzruszony,
Czasem chwil rozpieszczony.
Radość, uniosła muzyka,
Kameralna i cicha.
Nastrój chwili zalotny,
Półcień wzmagał, stokrotny.
Oczów pary ogniki,
Żądzą pałały. Dziki,
Szał targał parami,
Usta szukał ustami.
Naraz przez twarz chlaśnie,
Głową w parkiet trzaśnie.
Pisk dam, rechot młodzieży,
Nastrój prysnął. Nieświeży.
Józef Bieniecki
Na udach trzymał ręce,
Była w długiej sukience.
Kibić wysmukła, ponętna,
Twarz aktorska, odświętna.
Talie ujmował w dłonie,
Do jej, przytulał skronie,
Ponad parkietem płynęli,
Prawie stopą nie tknęli.
Oczy w siebie wpatrzone,
Serca muz rozognione.
Oddech szybki, wzruszony,
Czasem chwil rozpieszczony.
Radość, uniosła muzyka,
Kameralna i cicha.
Nastrój chwili zalotny,
Półcień wzmagał, stokrotny.
Oczów pary ogniki,
Żądzą pałały. Dziki,
Szał targał parami,
Usta szukał ustami.
Naraz przez twarz chlaśnie,
Głową w parkiet trzaśnie.
Pisk dam, rechot młodzieży,
Nastrój prysnął. Nieświeży.
Józef Bieniecki
Tatry-Serdeczna kolęda
Tatry - Serdeczna kolęda
Kiedy znowu w górach będę,
Śpiewał będę tę kolędę:
Jezusieńku, Jezusieńku,
Iskiereczko Mała,
Tobie cześć, należy chwała,
Bozia Ciebie dała.
Po wiersyczkach wiater śpiewa,
Spływa ku dolinom.
Zamieszkajże przecież u nas,
Być polską Dzieciną.
Władzy Ci nikt nie odbierze,
Życie uszanuje.
Jeszcze Ciebie oscypkami.
Chojnie obdaruje.
Po halach se będziesz chadzał,
Śpiewoł z Juhasami.
Na Gronikach z nimi siadał,
Zachwycał górami.
A gdy Ci się oczka przymkną,
Jagniątka Cie mała,
Cieplutkimi kudełkami,
Opatulą całe.
Powiem Ci ja, tu gościna,
Po prawdzie, serdeczna.
Każda ludzka zaś dziecina,
Kochana, bezpieczna.
Chociaż biednie, radę damy,
W Tacie Twoim pokładamy.
I Matuchnie Świętej,
Szczęściem uśmiechniętej.
Nadzieję, nadzieję.
Józef Bieniecki
Kiedy znowu w górach będę,
Śpiewał będę tę kolędę:
Jezusieńku, Jezusieńku,
Iskiereczko Mała,
Tobie cześć, należy chwała,
Bozia Ciebie dała.
Po wiersyczkach wiater śpiewa,
Spływa ku dolinom.
Zamieszkajże przecież u nas,
Być polską Dzieciną.
Władzy Ci nikt nie odbierze,
Życie uszanuje.
Jeszcze Ciebie oscypkami.
Chojnie obdaruje.
Po halach se będziesz chadzał,
Śpiewoł z Juhasami.
Na Gronikach z nimi siadał,
Zachwycał górami.
A gdy Ci się oczka przymkną,
Jagniątka Cie mała,
Cieplutkimi kudełkami,
Opatulą całe.
Powiem Ci ja, tu gościna,
Po prawdzie, serdeczna.
Każda ludzka zaś dziecina,
Kochana, bezpieczna.
Chociaż biednie, radę damy,
W Tacie Twoim pokładamy.
I Matuchnie Świętej,
Szczęściem uśmiechniętej.
Nadzieję, nadzieję.
Józef Bieniecki
Muzy
Muzy
Szczęście muz. Cześć i chwała,
Że przez wieki się nie dała.
Wiater targał, stosem płonął,
Pomysłami chorych zionął.
One trwały, niezjednane,
Gdyż w talentach rozkochane.
Czas postarzał i poszarzał,
Zakrętami się nie zrażał.
Choć w historii było wiele.
Wypełniały misje w dziele.
Lot zniżały, zawsze w górze,
Wierne sztuce i kulturze.
Precz miernotom - nie służyły,
Na talentach pomnożyły.
Na nic by się wszystko zdało.
I z pamięci by wyklęto,
Gdyby w dziele twórczej myśli,
Te talenty pominięto.
Dziś z obłudą prawda w sporze,
W propagandzie błędnej sztuki.
Zakochała się w potworze,
Na krawędzi banialuki.
Kręci wokół. Chociaż hoża,
W laurach siadła, loty zniża.
Józef Bieniecki
Szczęście muz. Cześć i chwała,
Że przez wieki się nie dała.
Wiater targał, stosem płonął,
Pomysłami chorych zionął.
One trwały, niezjednane,
Gdyż w talentach rozkochane.
Czas postarzał i poszarzał,
Zakrętami się nie zrażał.
Choć w historii było wiele.
Wypełniały misje w dziele.
Lot zniżały, zawsze w górze,
Wierne sztuce i kulturze.
Precz miernotom - nie służyły,
Na talentach pomnożyły.
Na nic by się wszystko zdało.
I z pamięci by wyklęto,
Gdyby w dziele twórczej myśli,
Te talenty pominięto.
Dziś z obłudą prawda w sporze,
W propagandzie błędnej sztuki.
Zakochała się w potworze,
Na krawędzi banialuki.
Kręci wokół. Chociaż hoża,
W laurach siadła, loty zniża.
Józef Bieniecki
Sprzeciw
Sprzeciw
Gdy w końcu prysną Unii miraże,
Stado zaś wrogów zęby pokaże.
Co wtedy zrobisz?
Podporządkują prawom Brukseli,
Wolność Narodu znów diabli wzieli:
Jak ją odzyskasz?
Bogaci zwiążą siebie przymierzem,
Ciebie traktując roboczym zwierzem.
Pocił się będziesz.
Tradycja w mogił zalegnie gruzie,
A świat w sodomi zachłyśnie luzie.
Hydrze ulegniesz.
Obywateli świata przybędzie,
Których ojczyzna nigdzie i wszędzie.
Jak pies zbłąkany.
Bożek pieniądza w grzędzie usiędzie,
Według swej woli przydzielał będzie.
Obejdziesz smakiem.
Wrona z dwugłowym orłem znów w zmowie,
Rozbiorów spisze nowe posłowie.
Będzie za późno.
Powstaną z grobu nasi Ojcowie,
Woje wolności, bohaterowie.
By ciebie wykląć.
Poeta mówił: "miałeś róg złoty",
Jak z dawien dawna, trudne powroty.
Pokutuj teraz.
Mówiły jaskółki...
Józef Bieniecki
Gdy w końcu prysną Unii miraże,
Stado zaś wrogów zęby pokaże.
Co wtedy zrobisz?
Podporządkują prawom Brukseli,
Wolność Narodu znów diabli wzieli:
Jak ją odzyskasz?
Bogaci zwiążą siebie przymierzem,
Ciebie traktując roboczym zwierzem.
Pocił się będziesz.
Tradycja w mogił zalegnie gruzie,
A świat w sodomi zachłyśnie luzie.
Hydrze ulegniesz.
Obywateli świata przybędzie,
Których ojczyzna nigdzie i wszędzie.
Jak pies zbłąkany.
Bożek pieniądza w grzędzie usiędzie,
Według swej woli przydzielał będzie.
Obejdziesz smakiem.
Wrona z dwugłowym orłem znów w zmowie,
Rozbiorów spisze nowe posłowie.
Będzie za późno.
Powstaną z grobu nasi Ojcowie,
Woje wolności, bohaterowie.
By ciebie wykląć.
Poeta mówił: "miałeś róg złoty",
Jak z dawien dawna, trudne powroty.
Pokutuj teraz.
Mówiły jaskółki...
Józef Bieniecki