Poległym
Ileż Ojczyzno masz krwi i potu?
Ileż w Ojczyźnie krzywd i powrotów?
Ileż to grobów biało - czerwona?
Zdradą sprzedana, myślą zielona.
Cóż ty żołnierzu biedny tułaczu?
Żal nie wykrzesa, serca nie płaczą,
Świeże w ołtarzach spłonęły kwiaty,
Rodaków stosy, siostry i braty.
Szły pułki świętych i bohaterów,
W ułańskich szarżach i filizjerów.
Szły z przekonaniem, o świętą sprawę,
O Wisłę, morze, Kraków, Warszawę.
To nic że młodość, żal jest umierać,
Za wolność trzeba polec lub strzelać.
Za wiarę świętą. O! Nie daj Boże!
Wyrzec wszystkiego, wylać krwi morze.
W przysiędze, Rocie, słowo się rzekło,
W czyn obruciło choć serce pękło.
Nie będzie nocy która zniewoli,
Ja wolny Orzeł z okiem sokolim.
Witaj jutrzenko Polski, przestrzeni,
Przeminą zjawy nocy i cieni.
Na horyzoncie ciepło bursztynu,
Uniesie Naród do wzniosłych czynów.
Józef Bieniecki
Człowiek
Wyborcom
Wyborcom
Jeśli strumyk się zmieni,
Wśród wykrotów ,kamieni.
I popłynie szeroką już ławą,
To nie potok lecz rzeka,
Swym żywiołem urzeka,
Jej kaskadę już nie zwią siklawą.
Jeśli wietrzyk muska,
Liści zwiewne ustka,
A po chwili już usta wydyma.
Wtedy wiatrem go zowią,
Poszarpują dąbrową,
W złośliwościach ze wszystkim się
zżyma.
Gdy uczucia motylek,
Na kwiat siada na chwilę.
Obiekt miodu znajduje stokrotny,
Nic z tych uczuć nie będzie,
To nie miłość na względzie,
Nie dajecie mu bilet powrotny.
Gdy z małego, już duży,
Wierny ludziom i służy,
Nawet wiatry przeciwne nie zmogą,
Zmory, niepolityczne,
Myśli, niediaboliczne,
Drogowskazem nie będą i drogą.
Józef Bieniecki
Jeśli strumyk się zmieni,
Wśród wykrotów ,kamieni.
I popłynie szeroką już ławą,
To nie potok lecz rzeka,
Swym żywiołem urzeka,
Jej kaskadę już nie zwią siklawą.
Jeśli wietrzyk muska,
Liści zwiewne ustka,
A po chwili już usta wydyma.
Wtedy wiatrem go zowią,
Poszarpują dąbrową,
W złośliwościach ze wszystkim się
zżyma.
Gdy uczucia motylek,
Na kwiat siada na chwilę.
Obiekt miodu znajduje stokrotny,
Nic z tych uczuć nie będzie,
To nie miłość na względzie,
Nie dajecie mu bilet powrotny.
Gdy z małego, już duży,
Wierny ludziom i służy,
Nawet wiatry przeciwne nie zmogą,
Zmory, niepolityczne,
Myśli, niediaboliczne,
Drogowskazem nie będą i drogą.
Józef Bieniecki
Tatry-Bezdrożami nocy
Tatry - Bezdrożami nocy
Tam na lasu granicy,
Gór odwieczni strażnicy.
Pojedyncze książęta,
Kto ich nazwy pamięta.
Aż po hale się wspina,
Gór onych gaździna.
W skał goliźnie stoję,
Kosodrzewin gajem.
Gdy wicher uderzy,
Sieje puchem świeżym.
Kosodrzew krasnale,
Owiec stad - górale.
W szczycie źlebem siwy,
Dmucha z wiatrem grzywy.
Opuszczając ich wełny do dołu,
Przysiadając na hali, u stołu.
A w przełączach golizna,
Resztki śniegu ślizga.
Halny rzuca ochłapem,
Nad przepaścią, czapę.
Po skalnym urwisku,
Zdmuchuje z półmisków.
Rzuca śniegiem w hale,
Skaliste Podhale.
W kosodrzew zaczepi,
Bałwany ulepi.
Nim zima uwinie,
Z gór spłynie w lawinie.
Niebem księżyc skrzysty,
Świata stróż srebrzysty.
W szczelin szpary wita,
W upłazach i szczytach.
Popłynie potokiem,
Zaświeci obłokiem.
I na chwilę przystaje, na grani,
Jakby siadał zwodziciel, tuż na niej.
Ściele włosy siwe,
Złoży śniegi, w grzywę.
I zapala srebrzyste,
Siostry nieba ogniste.
Limb cienie drabiny,
Sięgły kosodrzewiny.
Futra szalów szkliste,
Omamiają turystę.
Tu upłazem, tam żlebem,
Ślizga w chmurach, niebem.
Na skalnym urwisku,
W bezśnieżnym siadł brzysku.
Naraz wiatr uśpiony,
Gna chmury zgubione.
Uległ prawom, jej sile,
Usnął, w nocy mogile.
Józef Bieniecki
Tam na lasu granicy,
Gór odwieczni strażnicy.
Pojedyncze książęta,
Kto ich nazwy pamięta.
Aż po hale się wspina,
Gór onych gaździna.
W skał goliźnie stoję,
Kosodrzewin gajem.
Gdy wicher uderzy,
Sieje puchem świeżym.
Kosodrzew krasnale,
Owiec stad - górale.
W szczycie źlebem siwy,
Dmucha z wiatrem grzywy.
Opuszczając ich wełny do dołu,
Przysiadając na hali, u stołu.
A w przełączach golizna,
Resztki śniegu ślizga.
Halny rzuca ochłapem,
Nad przepaścią, czapę.
Po skalnym urwisku,
Zdmuchuje z półmisków.
Rzuca śniegiem w hale,
Skaliste Podhale.
W kosodrzew zaczepi,
Bałwany ulepi.
Nim zima uwinie,
Z gór spłynie w lawinie.
Niebem księżyc skrzysty,
Świata stróż srebrzysty.
W szczelin szpary wita,
W upłazach i szczytach.
Popłynie potokiem,
Zaświeci obłokiem.
I na chwilę przystaje, na grani,
Jakby siadał zwodziciel, tuż na niej.
Ściele włosy siwe,
Złoży śniegi, w grzywę.
I zapala srebrzyste,
Siostry nieba ogniste.
Limb cienie drabiny,
Sięgły kosodrzewiny.
Futra szalów szkliste,
Omamiają turystę.
Tu upłazem, tam żlebem,
Ślizga w chmurach, niebem.
Na skalnym urwisku,
W bezśnieżnym siadł brzysku.
Naraz wiatr uśpiony,
Gna chmury zgubione.
Uległ prawom, jej sile,
Usnął, w nocy mogile.
Józef Bieniecki
Człowiek
Człowiek
Miłość ofiarna płynąca potokiem,
Koi i leczy gdzie zadana rana,
Jest li balsamem dla ciała i ducha,
Zatem bezcenna bo z serca dawana.
Nieważne straty,pieniądze ofiarne,
One wartości określają suche.
Nic nie zastąpi słowa i pociechy,
Spójność darczyńcy razem z twoim
duchem.
Dobroci serca,głębi niezbadanych,
Stwórca określił wartości człowieka.
W życiu codziennym przez ciebie
dawanych,
Wzbogaca innych-miłością urzeka.
Wody strumienia wraz z drugim
potokiem,
Wzbogaca rzekę i pomnaża wody.
Tak kilka chmurek tworzą wraz
z obłokiem,
Pochmurne niebo zmieniając pogody.
Człowiek skazany na życie w wspólnocie,
Od niej na zawsze wciąż pomocy czeka.
Niech te przykłady dawane dziś hojnie,
Ludzi z nas czynią-na miarę człowieka.
Józef Bieniecki
Miłość ofiarna płynąca potokiem,
Koi i leczy gdzie zadana rana,
Jest li balsamem dla ciała i ducha,
Zatem bezcenna bo z serca dawana.
Nieważne straty,pieniądze ofiarne,
One wartości określają suche.
Nic nie zastąpi słowa i pociechy,
Spójność darczyńcy razem z twoim
duchem.
Dobroci serca,głębi niezbadanych,
Stwórca określił wartości człowieka.
W życiu codziennym przez ciebie
dawanych,
Wzbogaca innych-miłością urzeka.
Wody strumienia wraz z drugim
potokiem,
Wzbogaca rzekę i pomnaża wody.
Tak kilka chmurek tworzą wraz
z obłokiem,
Pochmurne niebo zmieniając pogody.
Człowiek skazany na życie w wspólnocie,
Od niej na zawsze wciąż pomocy czeka.
Niech te przykłady dawane dziś hojnie,
Ludzi z nas czynią-na miarę człowieka.
Józef Bieniecki