List do Matki Bożej.
Piszę do Nieba listy do Ciebie,
Niebiańskim pięknem w maj
ubrana -Boska.
Chcę cię pocieszyć,zapewnić w Niebie,
Aż z twojej Buzi zniknie ziemi troska.
Dziś obiecuję ,że na mojej drodze,
Grzechy porzucam,brzydził będę nimi.
Nerwy zniewolę , biorę na wodze,
Panował w myśli brudami wszystkimi.
Pięknego świata to Ty Królową,
Do tego świata wracam zawsze myślą,
I na tym pięknie zbuduję myśl nową,
Niech Aniołowie radę Ducha przyślą.
Ty naszej jesteś ozdobą Krainy,
Królową,tarczą,opoką.
Niech twoja pomoc wzniesie na wyżyny,
Ponad hen wszystkim obłokom.
Pomóż mej Polsce na tej trudnej drodze,
Oczyść ją z fałszu i brudu,
A wrogów wszystkich ukaraj srodze.
Nie zadaj nam tego trudu.
A my Polacy służąc Ci wiernie,
Zapewniam, że Cię kochamy.
Jak czasy przyjdą nie staniem biernie,
Jak trzeba życie oddamy.
Józef Bieniecki
Podły wiek
Tatry-Bogactwo gór
Tatry - Bogactwo gór
Śpiew potoków, szczytów las.
Sznur obłoków, lawin głaz.
Szafir jodeł pośród drzew.
Stromym stokiem kosodrzew.
Na zielonej we dnie grani,
Księżyc zasiadł malowany.
I warkoczem siwych włosów,
Na kaskadach płynie głosów.
We pstrokatym niebie gwiazd.
W Czarnym Stawie światła miast.
Cisza wkoło, noc dobrodziej,
Wymalował świat, czarodziej.
Tuż o brzasku, złoto barw.
Na prześwitach, hale traw.
Ranka wiater w łanach kłania,
Śląc pokłony od zarania.
Bałwan mgielny, dolin ślep.
Rwie się ścieżka, naraz żleb.
Dudni kamień raz rzucony.
W dnie przepaści powtórzony.
Trudne wzloty i powroty.
Zimy mroźne i spiekoty.
Akwarelą stroił Bóg,
Złożył piękno u twych nóg.
Józef Bieniecki
Śpiew potoków, szczytów las.
Sznur obłoków, lawin głaz.
Szafir jodeł pośród drzew.
Stromym stokiem kosodrzew.
Na zielonej we dnie grani,
Księżyc zasiadł malowany.
I warkoczem siwych włosów,
Na kaskadach płynie głosów.
We pstrokatym niebie gwiazd.
W Czarnym Stawie światła miast.
Cisza wkoło, noc dobrodziej,
Wymalował świat, czarodziej.
Tuż o brzasku, złoto barw.
Na prześwitach, hale traw.
Ranka wiater w łanach kłania,
Śląc pokłony od zarania.
Bałwan mgielny, dolin ślep.
Rwie się ścieżka, naraz żleb.
Dudni kamień raz rzucony.
W dnie przepaści powtórzony.
Trudne wzloty i powroty.
Zimy mroźne i spiekoty.
Akwarelą stroił Bóg,
Złożył piękno u twych nóg.
Józef Bieniecki
Podły wiek
Podły wiek
Zapisałem tysiąc kart,
Drugie tyle spisać mogę.
Myślę sobie: co ja wart?
Czy właściwą obrał drogę?
Może jedna z wielu dróg.
Którą wkrótce wykoślawią.
Napotkany życia próg.
I przestaje być ciekawe.
Mówią, piszą, słów frazesy,
Zapędzają w kozi róg.
Zamiast świętych, stadem biesy,
Mają tu roboty huk.
Nie ma wprawdzie dziś widoków,
Na odmianę w sztuce zła.
W starych słowach zaś proroków,
Zawsze nutka dobra nikła.
Biją myśli, szydzą ludzie,
Zapowiada się wiek chudy.
Czy znów będziesz żyć w obłudzie?
Czy to sięga szczyt obłudy?
Dzban już pełny, nie wytrzyma,
Dzięki Bogu, że nie pękł.
Z niemożności się wydyma,
Zaczął znowu podle wiek.
Józef Bieniecki
Zapisałem tysiąc kart,
Drugie tyle spisać mogę.
Myślę sobie: co ja wart?
Czy właściwą obrał drogę?
Może jedna z wielu dróg.
Którą wkrótce wykoślawią.
Napotkany życia próg.
I przestaje być ciekawe.
Mówią, piszą, słów frazesy,
Zapędzają w kozi róg.
Zamiast świętych, stadem biesy,
Mają tu roboty huk.
Nie ma wprawdzie dziś widoków,
Na odmianę w sztuce zła.
W starych słowach zaś proroków,
Zawsze nutka dobra nikła.
Biją myśli, szydzą ludzie,
Zapowiada się wiek chudy.
Czy znów będziesz żyć w obłudzie?
Czy to sięga szczyt obłudy?
Dzban już pełny, nie wytrzyma,
Dzięki Bogu, że nie pękł.
Z niemożności się wydyma,
Zaczął znowu podle wiek.
Józef Bieniecki