Dla ciebie.

Miejsce do publikacji twórczości własnej uczestników Forum (poezja, próby literackie i inne).
jozbie49
Posty: 132
Rejestracja: śr sie 28, 2013 4:29 am

Dla ciebie.

Post autor: jozbie49 »

Dla ciebie.

Patrzyłem w oczy ,byłaś mą boginią,
A zły los tylko mógł mnie bałamucić.
Mówić za mało, żeś moją dziewczyną,
Każdym rozstaniem zbyt mało się smucić.

I szedł czas z tobą i życie me szare,
Jak promyk słońca byłaś mą jutrzenką.
Każdy następny dzień dopełniał czarę,
Boś mym marzeniem,miłości panienką.

I kwiaty świata chciałem u stóp złożyć,
Tkać mego życia szczęśliwe nadzieje.
Jednym westchnieniem serce twe otworzyć,
W każdej nadziei być twym czarodziejem.

Życie pisało swoją cichą prozę,
I choć nić trudów wysłupłało smutną,
Tak mimo wszystko,byłaś mym ukazem,
A może karą i śmierci okrutną.

Niech Bóg nie karze,bo już zapomniałem,
I choć wspomnienia powracają skutkiem.
Na nic pamięcie iż ciebie kochałem,
Życie jest w sobie i tak bardzo krótkie.

Czasem przemija miłość i rozpacze,
Jak statki nieba odływają w dale.
Dlatego dobrze ,że nie widzę wcale,
Serce me smutne ,że więcej nie płacze.

Józef Bieniecki
jozbie49
Posty: 132
Rejestracja: śr sie 28, 2013 4:29 am

Cchody.

Post autor: jozbie49 »

Schody.

Więc schodzę w dół,I patrzę w spak.
Po krętych długich schodach,
Chwilę patrzyłem jako ptak,
Po domach i ogrodach.

Tam zawieszony w górze drżał,
Od wiatru ,strachem zdjęty.
Z dala od ziemskich,nieba bram,
Samotny i przejęty.

I ciało drżało,drżała myśl,
W przestrzeni wietrznej ptaka.
I czułem się jak drzewa liść,
Wiatr gdy gna precz biedaka.

Rzucony losem,w ziemi pył,
Pomyśleć by się zdało,
Jakim ja kiedyś ważny był,
A czym jest dzisiaj ciało.

I ducha mego twórcza myśl,
Z wiatrami się przeplata.
I dzięki Bogu,jutro,dziś,
Ku niebu ptakiem wzlata.

Dzięki za wielki duszy dar,
Że niczym nie zniszczalna.
I według ludzkich, chęci ,miar
Człowiekiem jest widzialna.

Józef Bieniecki
jozbie49
Posty: 132
Rejestracja: śr sie 28, 2013 4:29 am

Dwór-Umeblowanie dworu.

Post autor: jozbie49 »

Dwór - Umeblowanie dworu.

Meble w dworach, jak modzie przystało,
Księstwa Warszawskiego stylom hołdowało,
I Ludwika Filipa, w historycznych stylach,
Neogotyku, jeszcze nie w fornirach,
Bejcami za to, politurą kryte,
W wzorzysty perkal nierzadko obszyte.
Gusty francuzkie, szczególnie też gdańskie,
Funkcja szaf cieszy ,na potrzeby pańskie.
Te z Kolbuszowej spełniały też rolę.
Krajowe, tańsze, ze stylowym wzorem.


Salon- fortepian, i bielutkie ściany,
Perkalem meble kryte, myślinu firany,
Specjalny klimat, to meble pamiątki,
Łączone z nowym, nie tworzą wyjątki.
Smak niezwykłości i tożsamość dworską.
Ściąganiem gardzi, łączy duszą polską,
Przeciw luksusom, cudzoziemskiej modzie,
Nie szedł na tyłach, ale z smakiem, w przodzie.


Elektyzmem zwane, te mebli mieszanie,
Miewał większości na dworach uznanie,
Tu przywiązanie miewano do sprzętów,
Bliskich pamiątki, w pięknie ornamentów.
Godzono łączyć stare meble, z nowym,
Bo się mijały w stylu warsztatowym.
Krzesło w baroku, stół neorokokowy,
Z kanapą inną nie psował alkowy,
Gdzieniegdzie meble, choćby barokowe,
W służbie pamięci, a dzisiaj te nowe,
Rzucone modą, ruszają z fasonem,
Choć nie sprzedane, a już są skończone,
Mebli w salonie, przedmioty przeróżne,
Te czczące pamięć, niepotrzebne, próżne,
W natłoku siały szczyptę zagracenia,
Ale duch domu, nie miał powtórzenia.


Przepych, bogactwo zostało przyćmione,
Z lat sześćdziesiątych, powstanie stłumione,
W Kraju żałobie, w duchu polskim,domu,
Meble pokryto czernią - dla klęski i sromu.
Dwór opasała wpół, żałobna szarfa,
Czarny fortepian, nad nim czarna harfa.


Gabinet pana, kancelarią zwany,
Według pomysłu, różnie urządzany,
Wysoki stolik z pochylonym blatem,
Na dzisiaj biurka stał się starszym bratem.
W szuflady, skrytki zmyślnie opatrzony,
Bo do tajemnic pana był stworzony.
Biurko powstało z blatem rozłożystym,
Wraz balustradką ,o wzorze kulistym.
Na nim przybory, liczne do pisania,
Kałamarz, piasecznik - nóż do obcinania,
Łódki, naczynie lub wysoki wąski,
Pióra trzymano wyrywane z gąski,
Też wycieraczka.
Szafy z rejestru, książki, w drzewie jesionowym,
Lecz nie gardzono wyrabiać w olszowym.
Fotel i krzesła dla interesantów,
Obok kominka, pięć niezbędnych fantów.


W modzie, meblami były łóżka saskie,
Z kiepskim wyglądem, lecz z tym wynalazkiem,
Skończono względnie więńcząc "pawilonem",
Strojony frendzlami i sznurów ogonem,
Firany ciężkie z jedwabnym lampasem,
Strojeniem żyły, raniły patosem.


Łoża - gondole albo w kształcie łódki,
Jednych i drugich los był jednak krótki,
Łoża zdobione, nie monumentalne,
Weszły na dwory, mniej modą nachalne.
Nocne stoliczki i klęcznik zdobiony,
Był dla pacierzy państwu przeznaczony.
Na nim strojone w oprawę bogatą,
Książki z modlitwą, przyciągały szatą.


W rogu parawan - skryta toaleta.
W bardzo zamożnych, gdzie była kobieta,
Stały element, szafa z sukienkami,
A drzwi tej szafy błyszczały lustrami.


Ważnym wystrojem bywały lichtarze,
W pobożnych domach, miniatur ołtarze.
Czeskim zdobieniem, "pająk" wisiał szklany,
Jako żyrandol bywał zawieszany.
Komoda również, na niej bibeloty,
Bliskich portrety, szkatułki - sekrety.
Jest ubieralnia, to pokój z szafami,
Tuż przy sypialni, pełen z ubraniami.


Zegar ozdobny stał- wisiał na ścianie,
Ten przemijanie głosił swym tykaniem,
Tu przypominał " Że czas twój ucieka
wieczność na pewno na każdego czeka."
Z orłem w koronie, mosiężny, z drewna postumencie,
Inny Mazurka gra na instrumencie.
W czarnym drewnie, machoniu, bywał i brązowy,
W filarach białych lub alabastrowy.


Bywały dwory często bez wyjątku,
Sprzęt tam relikwią był czczony w majątku,
Historia wieków, pokoleń dziesiątek,
Stawiał w szeregu wśród niebiańskich świątek.
Moda - gadaniem dostępu nie miała,
Historią w sprzętach skromnie uśmiechała,
W wiecznej pamięci, dostatnia lecz skromna,
Rozumna, godna, ze sercem ogromna.
Tu z otoczeniem nie toczyła sfary,
W pięknej miłości, pełnej czci i wiary.


Józef Bieniecki
jozbie49
Posty: 132
Rejestracja: śr sie 28, 2013 4:29 am

Kwitnący Krzyż.

Post autor: jozbie49 »

Kwitnący Krzyż.

Ile cudów na jednym ramieniu,
Krzyż zakwitły na stworzeniu świata.
Ile odczuć we każdym stworzeniu,
Myśli ile,na cierpieniu wzlata.

Uwieńczony koroną cierniową,
Wysmagany nienawistnym biczem.
Testamentu wniósł nadzieję nową,
A odchodząc nie zostawił, z niczem.

Świstu słychać nienawistne razy,
I pod krzyżem zadawane ciosy.
Ofiar ile i tyle ołtarzy,
Ile krzyży ludzkich ,ich że losy.

Nim ogarną mnie hiobowe wieści,
A świat stanie na granicy cudu.
Serca matek zbodzie miecz boleści,
To ty staniesz wyzwoleniem ludów.

Zawierzona miłość i nadzieja,
Opasana koroną boleści.
Niechaj słowem ,słowem kaznodzieja,
Będzie prawdą przekazanej treści.

Pod krzyż idę z boleści kropelką,
Uczestniczę, dziś w Twoim Ołtarzu.
Ja uznaję boleść Twoją wielką,
By choć w cząstce być w tamtym
Łazarzu.

Józef Bieniecki
ODPOWIEDZ