Rosyjskie media donoszą ostatnio o znaczącym udziale Polaków w oddziałach najemników mordujących i terroryzujących ludność Donbasu. Trudno jest zweryfikować takowe twierdzenia, ale nie ulega wątpliwości, że zarówno działania władz III RP, jak i postawa podjudzanego nieustannie społeczeństwa, tworzą dogodny klimat do tego rodzaju pomówień.
Jakże dziś łatwo i przyjemnie jest nienawidzić Rosjan. Nie dość, że można sobie pofolgować po latach ich imperialnej dominacji nad nami, to na dodatek jest się trendy po „europejsku”.
Wszelkie emocje, w tym nienawiść, nie są dobrymi katalizatorami polityki, która z założenia powinna być pragmatyczna. Na dodatek, nikt w III RP nie zauważył, że o ile w okresie PRLu należało pozytywnie odbierać wszelkie symptomy osłabienia ZSRR, o tyle obecnie w przypadku Rosji, takowe powinny martwić. Bowiem teraz to nie Rosja, ale międzynarodowa oligarchia finansowa reprezentowana przez Waszyngton i niemiecki imperializm reprezentowany przez unijną Brukselę, są naszymi oprawcami i okupantami.
Rosja jest obecnie jedynym państwem na naszej planecie, które aktywnie przeciwstawia się globalizacji i wprowadzaniu tzw. „nowego porządku światowego” (NWO). W związku z powyższym, każda jej klęska jest też klęską ludzkości, a więc i Polski. Ze zrozumiałych względów takie dramatyczne przeformowanie paradygmatu polskiego społeczeństwa jest niemożliwe. Natomiast osiągalne ono było by w przypadku rozumnych elit dbających o dobro wspólne Narodu.
Niestety polskie „elity” to konglomerat agenturalnych i przestępczych mafii, de facto okupujących naszą Ojczyznę w imieniu szeroko pojętego zachodu. Z tego powodu „polska polityka zagraniczna” (o ile w ogóle istnieje) kieruje się w najgorszym, samobójczym kierunku, konfrontacji z Rosją, politycznej, gospodarczej i militarnej. Obiegową „mądrością” w III RP jest stwierdzenie, że nie ma dla tej polityki alternatywy, bo wybór jest: „Unia lub Białoruś”.
I tu dotykamy sedna sprawy. Białoruś, jedna z najmniejszych i najbiedniejszych republik sowieckich, pozbawiona dostępu do morza i przemysłu (w przeciwieństwie do ukraińskiej SSR), jest dziś suwerennym, dynamicznie rozwijającym się państwem, z którym liczy się Kreml, zachód, a nawet odległe Chiny. To w Mińsku, a nie w Warszawie dobywają się negocjacje Ukraina-Rosja-UE. To władze tego państwa, w osobie „ostatniego dyktatora Europy” Aleksandra Łukaszenki, proponują Rosji przejęcie przezeń enklawy kaliningradzkiej. Tak, zwykły były dyrektor sowieckiego kołchozu, na stanowisku prezydenta państwa może zdziałać wiele, oczywiście pod warunkiem, że pracuje dla dobra swego kraju. Na nieszczęście, żaden polski „polityk” okresu III RP nie zasługuje na takie stwierdzenie.
Dzięki polityce przestępczych „elit”, Polska kieruje się ku ostatecznej anihilacji. Do chronicznej masowej emigracji, spowodowanej nędzą zapaści demograficznej, dodatkowo kraj nasz musi dźwigać brzemię wojny handlowej z Rosją (półtora miliarda euro rocznych strat w eksporcie), dalszej zapaści realnej gospodarki, której po balcerowiczowskich „reformach” i „unijnej integracji” niewiele zostało, a na dodatek dozbrajać na własny koszt śmiertelnego wroga Polski, kijowskich banderowców.
Wydawałoby się, że nawet najgłupsze społeczeństwo powinno zaprotestować przeciwko takiej „polityce”. Ale nie; permanentnie zdradzane i okłamywane przez własne „elity”, tumanione przez wszystkie bez wyjątku znaczące media, znajduje się ono niejako „pod kloszem”.
http://drnowopolskiblog.neon24.pl/post/ ... rzyjaciele