01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Gdzie dwóch Polaków, tam trzy światopoglądy.
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Obrazek
Rys. z „FiM”


Org. religijne, religijność, imigracja, islamizacja!!!
http://wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=226

RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma http://www.wolnyswiat.pl )(cz. 2)/M.IN. O RELIGIJNOŚCI
http://www.wolnyswiat.pl/11ah5.html
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

M.IN. O KATOLICKIEJ ORGANIZACJI RELIGIJNEJ
http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

HIPOTEZA CZASU WIDMOWEGO - KOMPLETNY DOKUMENT
https://www.youtube.com/watch?v=aZBc2P0ZROM | 13 maj 2017


„FAKTY I MITY” nr 39, 01.12.2000 r.
ŚWIĘTA PIĘTA
(...) Dzięki temu do dzisiaj możemy podziwiać m.in. trzy głowy Jana Chrzciciela (w Wenecji, Damaszku i Amniens), dwadzieścia osiem palców „świętego” Dominika, dziewięć piersi „świętej” Eulalii, dwie pary uszu „świętego” Prokopa oraz po dwa ciała „świętego” Łukasza (w Wenecji i Padwie) i „świętego” Sylwestra (w Rzymie i pod Modeną). Znanych jest ponad czterdzieści całunów, które miały okrywać Chrystusa. Kościoły lokalne oficjalnie naliczyły dwadzieścia (najsłynniejszy znajduje się w Turynie). Dwadzieścia jego tunik (najbardziej znana – w Trewirze, chociaż w roku 1843 papież Grzegorz XVI uznał, iż egzemplarz autentyczny jest przechowywany w Argenteuil pod Paryżem), kilkaset cierni z korony oraz ponad sto pięćdziesiąt gwoździ, użytych do ukrzyżowania. (...)
ST

„FAKTY I MITY” nr 46, 20.11.2003 r.
CAŁUN I JEGO WYZNAWCY
Santa Sindone to jedna
z najdłużej czczonych
relikwii chrześcijaństwa,
wciąż uważana za całun,
w który – po zdjęciu
z krzyża – owinięto
ciało Chrystusa.
„Całun Turyński to płat płótna lnianego
o wymiarach 4,36 na 1,10 m.
Przechowywany jest w katedrze turyńskiej
w srebrnym relikwiarzu, owinięty
na wałek obity aksamitem. Relikwiarz
znajduje się w stalowym sejfie,
wyłożonym azbestem i zamykanym
na trzy zamki, każdy otwierany innym
kluczem. Sejf wypełniony jest szlachetnym
gazem, argonem, a komputery
kontrolują, czy płótno nie jest zagrożone
przez procesy utleniania i bakterie”
(Kęcik). Na temat Całunu napisano
ponad 600 książek. Powstała
nawet specjalna nauka zajmująca się
badaniem owej relikwii – syndonologia
– którą zajmuje się około tysiąca
naukowców z całego świata.
W samym tylko roku 2000 odbyły się
dwa kongresy syndonologiczne.
Na Całunie widnieje słabo odciśnięty
zarys nagiej postaci wysokiego
mężczyzny. Z jednej strony znajdują
się dwa wizerunki będące odbiciem
przodu i tyłu postaci. Obie sylwetki
zwrócone są do siebie głowami,
tak jakby na płótno położono denata,
po czym nakryto go drugą połową
tkaniny. Obraz przedstawia coś,
co wygląda na krwawe ślady ran, takich
jak te, które zadano Chrystusowi
w czasie męki. Obraz ten bez wątpienia
nie mógł powstać przez samo
owinięcie płótnem nieżywego człowieka.
Zwolennicy autentyczności
przypuszczali więc, że ciało Chrystusa
wydzieliło jakąś nieznaną energię,
która spowodowała utrwalenie
obrazu. Mówiono o termonuklearnym
błysku.
W produkowanej bogato literaturze
syndonologicznej czytelnik może
znaleźć jedynie te argumenty, które
przemawiają na rzecz autentyczności
Całunu. Ujęte w karby naukowej
frazeologii mogą sprawiać wrażenie
wiarygodnych. Dowiadujemy się
więc, że całunowcy „odkryli” na płótnie
całą florę Bliskiego Wschodu,
a co odważniejsi dodają nawet konkrety:
Palestyna, I w. n.e. Jednak nauka
nie polega bynajmniej na języku
naukowym, lecz na specyficznej i odpornej
na falsyfikację metodologii.
Poniżej podajemy zbiór argumentów
i kontrargumentów, które pozwalają
uniknąć pułapki naiwności i wspierania
swej wiary na lichym fundamencie
papieskiej relikwii.
W roku 1988 przeprowadzono
badania C14, które orzekły średniowieczny
rodowód Całunu. Przeprowadzono
je niezależnie od siebie
w laboratoriach w Zurychu, Oksfordzie
i Tucson (Arizona). Metoda izotopu
węgla zastosowana przez trzy
różne renomowane laboratoria wskazuje
okres między 1260 a 1390 rokiem
jako czas powstania Całunu
Turyńskiego.
Dzień oficjalnego ogłoszenia wyników
testu C14 kardynał Anastasio
Ballestrero nazwał „czarnym dniem
całunu” i nie mówił już o „relikwii”,
lecz o „ikonie”, a dziennik
„Liberation” napisał: „Chrystus stracił
całun”. Wierzący twierdzą oczywiście,
że próbki wykorzystane do badania
musiały być skażone, gdyż to
jedyny sposób „uratowania” Całunu.
Zwracają uwagę, że przy metodzie,
która musi być przeprowadzona nadzwyczaj
starannie, zdarzają się czasem
pomyłki. Niektórzy zarzucają badaczom,
że przystąpili do testu, z góry
zakładając jego wynik.
Dwa razy datowano tkaninę metodą
C14, a ostatnia analiza z roku
1989 potwierdziła okres około
1350 roku. Zagrożenie błędem pomiaru
tą metodą wzrasta wraz
z upływem tysiącleci, lecz dla pierwszych
tysiącleci – jest minimalne.
Marceli Kołodziejski, autor książki
pt. „Nauka demaskuje oszustwa”,
pisze: „Datowanie C14 to metoda bardzo
wiarygodna, tak jak wystawienie
metryki urodzenia, nie podlega dyskusji.
Mikroorganizmy i grzyby, które są
na płótnie, nie wpływają znacząco na
wynik pomiarów. Liczy się tu wagowa
proporcja mikroorganizmów do
wagi badanej próbki. Twierdzenie zwolenników
autentyczności całunu, że to
mogłoby zmienić wynik o 1300 lat,
świadczy o... liczeniu [przez nich] na
nieznajomość zasad metody C14 przez
przeciętnego słuchacza”. (s. 173).
Apologeci zapominają jednak, iż
błędy zdarzają się niezmiernie rzadko,
a badania prowadzono w trzech
niezależnych ośrodkach naukowych.
Aż taki pech? To byłby prawdziwy...
cud!
Czas fałszerstw
Nie tylko data powstania jest decydująca.
Nawet gdyby przyjąć, że
Całun niekoniecznie powstał dopiero
w średniowieczu i tak pozostają
wątpliwości, a mianowicie: dlaczego
tak znamienita relikwia wcześniej pozostawała
nieznana (wywody, jakoby
wcześniej Całun Turyński znano, są
pozbawionymi dowodów spekulacjami);
dlaczego Całun wypłynął akurat
wtedy, gdy nastąpiło największe
nasilenie produkcji i obrotu
fałszywymi relikwiami...?
Ten okres potwierdza również
splot diagonalny – trzy sploty wypukłe,
jeden wklęsły. W pierwszym wieku
nie był on znany, tkano splot prosty
– jeden wypukły, jeden wklęsły.
„Zapylone myślenie”
Jednym z argumentów są ślady
pyłków. W 1973 r. szwajcarski kryminolog
Max Frei doniósł, że spośród
59 różnych pyłków znalezionych
w materiale jeden jest pyłkiem halofitu,
który pochodzi z Palestyny.
Jednakże zawodowi pyłkolodzy (palinolodzy)
nie podzielili entuzjazmu
Szwajcara, zarzucając mu brak naukowego
rygoryzmu badawczego (np.
nie stosował próbek kontrolnych).
Późniejsze i dokładniejsze badania
nie potwierdziły obecności większej
liczby „bliskowschodnich pyłków”
na Całunie. Śladowa ilość, jaką
odnajdywano, nie jest dowodem na
pochodzenie tkaniny z tamtych terenów.
Pyłki mogą być przenoszone
w różny sposób: przez pielgrzymów,
a w szczególności przez wiatr (nawet
na setki kilometrów).
Również w 1973 r. Rael odkrył
bawełnę indyjską (Gossypium herbaceum)
– rzekomo niewystępującą ówcześnie
w Europie, rzekomo pochodzącą
z Bliskiego Wschodu i rzekomo
z I w. Sir G. Watt, botanik zajmujący
się bawełną, pisze: „W X w.
mahometanie sprowadzili te same rośliny
bawełny (...) przez Morze Śródziemne
do Hiszpanii i następnie do
trzech innych krajów. Barcelona miała
kwitnący przemysł bawełniany. Wydaje
się niewątpliwie, że rośliną rozpowszechnioną
przez mahometan było
Gossypium herbaceum, gatunek obecnie
uprawiany we wspomnianych regionach”
(The wild cultivated cotton
plants of the world, Longmans, Green
and Co., Bombay and Calcutta
1907; za: P.C. Maloney, „Science, Archaeology,
and the Shroud of Turin”,
Approfondimento Sindone, 1998). Do
dziś na południu Europy uprawia się
tę „całunową roślinę”. Stosowana jest
przy wykonywaniu aborcji.
Jest tak jak w Biblii!
Całunowcy zachwycają się niewiarygodną
zgodnością wizerunku
z przekazem biblijnym. Jak jednak
trafnie zauważył Z. Blania-Bolnar,
„(...) rzekome plamy krwi na całunie
zgadzają się z ewangelicznym przekazem
o ukrzyżowaniu. Są tam, gdzie
być powinny: na nadgarstku, na stopie,
w miejscu zranionym włócznią,
i są stróżki krwi na głowie od korony
cierniowej. Są ślady po biczowaniu,
a nawet otarcie skóry na barku od niesienia
krzyża, jak wypatrzyli całuniści
z najlepszym wzrokiem – bo ci z gorszym
tego nie dostrzegli. Ma to niby
dowodzić, że pod płótnem leżał Jezus,
bo wszystko tak pięknie się zgadza
z opisem biblijnym. Jak ma się nie
zgadzać, skoro artysta robił płótno
z Biblią w ręku? Robił całun biblijnego
Jezusa, to na czym miał się wzorować
jak nie na Biblii? Plamy »krwi«
są podejrzane już na pierwszy rzut oka,
gdyż »wyglądają jak z obrazka«. Ale
jest z nimi jeszcze coś niedobrego: na
włosach postaci widać strumyki krwi.
Prawdziwa krew na włosach tak się
nie zachowuje. Nie tworzy strumyczków,
lecz po prostu wsiąka we włosy
i je zlepia”.
Nie jest też prawdą, że w średniowieczu
nie malowano Jezusa z przebitymi
nadgarstkami. Dominowało
wyobrażenie z ranami na dłoniach,
ale występowały przykłady właściwego
przedstawienia ran. Właściwie ukazał
to również twórca Całunu.
„Nienamalowany obraz”?
Po wnikliwych badaniach okazało
się, że włókna celulozy są
odwodnione, i to właśnie tworzy
obraz postaci. „Obraz powstał na
skutek emisji energii cieplnej, a więc
mówiąc prozaicznie, na skutek gorąca.
Oprócz analizy obrazu potwierdza
to także fakt, że ślady po nadpaleniu,
spowodowane pożarem
w 1532 roku, w zasadzie nie różnią
się od miejsc, na których znajduje
się wizerunek. Czwarta, być może
najważniejsza wskazówka, jakimś
trafem przeoczona, to fakt, że odstęp
między dwiema głowami wizerunków
jest bardzo mały – głowy
te prawie stykają się ze sobą. Zamiast
rozważać karkołomne i niekonieczne
hipotezy o tajemniczym
promieniowaniu czy nieznanym procesie
energetycznym, należało zwrócić
uwagę na to, że odstęp ów jest
tak mały. Jeśli ciało Chrystusa leżało
między dwoma płatami płótna
grobowego i wyemitowało jakiś rodzaj
energii, np. energię cieplną, to
odstęp między głowami obu wizerunków
powinien być równy grubości
głowy Jezusa. (...) W jaki sposób
średniowieczny artysta spreparował
Całun? Sporządził on płaskorzeźbę
(grubość płaskorzeźby równa
jest odstępowi między »głowami
« wizerunku), po czym umieścił
ją między płatami płótna. Mocno
nagrzanym żelazkiem (lub kawałkiem
blachy) prasował płótno tak,
by zaczęło się przypalać. Następnie
odwrócił całość na drugą stronę
i przeprasował, przypalając płótno
pokrywające drugą stronę płaskorzeźby.
Po wyjęciu płaskorzeźby wystarczyło
złożyć płótno wizerunkami
do środka, aby wszystko zgadzało
się z twierdzeniem, że obrazy spowodowało
ciało Chrystusa zawinięte
w płótno. (...)
Takie elementy jak ślady po biczowaniu,
rany zadane koroną cierniową,
rany po gwoździach na rękach
i nogach oraz rana w boku
zostały uwzględnione przez fałszerza
podczas przygotowywania płaskorzeźby.
To samo dotyczy krwawych
wybroczyn, które dodatkowo
mogły być »podretuszowane« prawdziwą
krwią ludzką. Wydaje się, że
dla wywołania silnego efektu i podniesienia
wiarygodności artysta rzeczywiście
posłużył się krwią, na co
mogą wskazywać (choć dyskusyjne)
wyniki badań laboratoryjnych. Nie
powinien też właściwie dziwić fakt,
co podnosili zwolennicy autentyczności
Całunu, że ewentualny fałszerz
musiałby wykazać ogromną
troskę o skądinąd mało znane,
a prawdziwe szczegóły” (Zbigniew
Blania-Bolnar).
Więcej o rewelacjach całunistów
można znaleźć w następujących
pozycjach: 1. Z. Blania-Bolnar,
„Jak zrobiono Całun Turyński”,
Racjonalista.pl, str. 2417;
2. T. de Jean, „Księga tajemnic”,
Łódź 1993; 3. S. Gordon, „Księga
oszustw”, 1995; 4. M. Kołodziejski,
„Nauka demaskuje oszustwa”
(rozdz. „Całun Turyński”).
Mariusz Agnosiewicz
Racjonalista.pl

O2.pl / Sfora.pl | Środa [16.12.2009, 09:15] 2 źródła
CAŁUN TURYŃSKI TO OSZUSTWO
Dlaczego naukowcy tak twierdzą.
Zespół archeologów z Uniwersytetu Hebrajskiego wraz z naukowcami z Kanady i USA dokonał niezwykłego znaleziska na cmentarzu w pobliżu Jerozolimy. Odkryli tam grobowiec z czasów Jezusa Chrystusa. A w nim zachowany całun - informuje BBC.
Grobowiec, według archeologów, należał do żydowskiego arcykapłana lub do członka arystokracji, który zmarł na trąd.
Zachowany w nim całun, jest pierwszym tego typu znaleziskiem z czasów Chrystusa - informują naukowcy. I bardzo różni się od Całunu Turyńskiego.
Na czym polega różnica? Na splocie tkaniny. Jest on o wiele prostszy niż tej, w którą rzekomo zawinięto po śmierci Jezusa.
Naukowcy twierdzą, że jest to typowy splot używany w tkaninach służących do pochówku w czasach Jezusa Chrystusa. Tym samym, Całun Turyński jest po prostu fałszywy - wykonano go wiele lat po śmierci Jezusa. | WB


Jak został zrobiony całun turyński?
Google.pl/search?client=opera&q=jak+został+zrobiony+całun+turyński&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8

Jak został zrobiony całun turyński?
Legaba.6te.net/calun3.htm

Całun turyński fałszerstwo
Google.pl/search?client=opera&q=Całun+turyński+fałszerstwo&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8

Fałszerze króla Salomona
Google.pl/search?client=opera&q=Fałszerze+króla+Salomona&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8


„FAKTY I MITY” nr 22, 31.05.2002 r. JARMARK GŁUPCÓW (...) NAPLETEK JEZUSA Jego posiadaniem jako relikwii szczyciło się w 1907 r. trzynaście miejsc. Oczywiście, każdy posiadał autentyk. Do napletka Jezusa pielgrzymował nawet papież (...)
M.A.

„FAKTY I MITY” nr 32, 18.08.2005 r.: (...) Zdążają do swojej matki zamieszkałej w Częstochowie, a dokładnie do kawałka pomalowanej deski, skradzionej z cerkwi w XIV wieku przez polskie wojska podczas jednej z wypraw na Ruś. (...)
Jonasz

„FAKTY I MITY” nr 13, 05.04.2007 r.: (…) A czy pielgrzymi wiedzą, że obraz w Częstochowie został zniszczony w roku 1430 w czasie napadu na klasztor? Pojęcie konserwacji w tamtych czasach nie istniało, a przecież nawet fotografii obrazu nie mieli. W Krakowie po prostu namalowali na naprawionej desce nowy, trochę podobny, i interes się kręci. (...)
Lux Veritatis

Obrazek


fałszerstwa kościoła katolickiego
Youtube.com/results?search_query=fałszerstwa+kościoła+katolickiego

Google.pl/search?client=opera&q=fałszerstwa+historii&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8#q=fa%C5%82szerstwa+ko%C5%9Bcio%C5%82a+katolickiego
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Jak debatować na temat islamu z muzułmaninem
Dyskutowanie na temat islamu z muzułmaninem jest jak przechodzenie przez pięć stadiów godzenia się z tragedią życiową: zaprzeczenie, złość, targowanie się, depresja i pogodzenie się z faktem. Z rozmowie z muzułmaninem na temat islamu, rzadko kiedy można wyjść poza etap trzeci. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak smutne. Nieważne, ile islamskich błędów i sprzeczności pokażesz swojemu rozmówcy, albo zaprzeczy on faktom, wścieknie się na ciebie z powodu wytknięcia ich bądź zacznie kłamać i targować się w nadziei, że jego protest sprawi, że w jakiś magiczny sposób te fakty znikną. Kłamstwa zostają tutaj przeniesione na nowe wyżyny, a nieszczerość jest częstym motywem, kiedy rozmawiamy z muzułmaninem o kwestiach religijnych.

Bazując na moim doświadczeniu w debatowaniu muzułmanów, mniej więcej 75% z nich ucieka, kiedy przychodzi im zmierzyć się z faktami. Taka reakcja często się powtarza. Początkowo muzułmanin próbuje się wykłócać, oferując nam szereg błędów logicznych. Kiedy za drugim czy trzecim razem wskażesz na te błędy i manipulacje, oferuje wyzwiska i ucina wściekle całą rozmowę. Jeśli rozmowa ma miejsce na forum internetowym, można liczyć na ban ze strony administratora lub blokowanie przez rozmówcę.
Ndie.pl/jak-debatowac-na-temat-islamu-z-muzulmaninem/ | 13 stycznia 2015


Część V. Koran - święta księga islamu
Niektórzy zachodni badacze stwierdzają, że struktura Koranu jest tak pomieszana, że wymaga ona największego poczucia obowiązku aby przez nią przebrnąć!

Zachodnie komentarze
Szkocki badacz Thomas Carlyle raz stwierdził:
Mozolna lektura jak nigdy dotąd, męcząca, pomieszana sieczka, prostacka, nieokraszona. Nic poza poczuciem obowiązku nie może zmusić Europejczyka do przebrnięcia przez Koran.

Niemiecki badacz Salomon Reinach stwierdził:
Z literackiego punktu widzenia Koran nie może wiele zaoferować. Deklamacje, repetycje, infantylizm, brak logiki i spójności czyha na nieprzygotowanego czytelnika na każdej stronie. To doprawdy poniżające dla ludzkiego intelektu uświadomić sobie, że marna literatura ta stała się przedmiotem nieskończonych komentarzy oraz to, że miliony ludzi marnują czas przyswajając ją sobie.

Historyk Edward Gibbon opisał Koran jako "rozklekotana rapsodia bajek, nakazów, deklamacji, czasem tarzających się w kurzu, a czasem zagubionych w chmurach.
Apologetyka.com/swiatopoglad/islam/ksiazki/inwazja/koran


Religie.wiara.pl/doc/472214.Zrodla-islamu-Sunna | 6 grudnia 2006 r.
Źródła islamu: Sunna
W IX wieku liczba zbiorów sięgała wielu tysięcy opowiadań dotyczących życia Mahometa. W obieg weszły hadisy, które nie zawierały autentycznych myśli proroka na temat prawa lub doktryny. Dochodziło do tego, że poszczególne partie religijne i polityczne tworzyły na własny użytek powiedzenia Proroka, które z upływem czasu stawały się coraz bardziej kategoryczne i szczegółowe. W ten sposób tradycja została wprost zalana fałszerstwami bądź pod pozorem wydawania i uzupełniania starych przekazów, bądź też – częściej – przez wprowadzanie w obieg zwyczajnych zmyśleń. Dostrzeżenie zafałszowanych przekazów w tradycji prorockiej doprowadziło do powstania nauki zajmującej się krytyczną oceną hadisów, która wypracowała kryteria ich prawdziwości. Odrzucono hadisy sprzeczne z przesłaniem Koranu. Następnie określono dwa podstawowe elementy, tzw. podporę lub łańcuch przekazu (isnad) i treść przekazu (matn), czyli konkretną relację dotyczącą wydarzenia z życia Proroka.


Apologetyka.com/swiatopoglad/islam/ksiazki/inwazja/koran
KSIĘGA ISLAMU
Robert Morey „ISLAMSKA INWAZJA. Konfrontacja najbardziej rozprzestrzeniającej się religii świata.”

Zachodnie komentarze:
Szkocki badacz Thomas Carlyle raz stwierdził: Mozolna lektura jak nigdy dotąd, męcząca, pomieszana sieczka, prostacka, nieokraszona.

Niemiecki badacz Salomon Reinach stwierdził: Z literackiego punktu widzenia Koran nie może wiele zaoferować. Deklamacje, repetycje, infantylizm, brak logiki i spójności czyha na nieprzygotowanego czytelnika na każdej stronie. To doprawdy poniżające dla ludzkiego intelektu uświadomić sobie, że marna literatura ta stała się przedmiotem nieskończonych komentarzy oraz to, że miliony ludzi marnują czas przyswajając ją sobie.

Historyk Edward Gibbon opisał Koran: Rozklekotana rapsodia bajek, nakazów, deklamacji, czasem tarzających się w kurzu, a czasem zagubionych w chmurach.

Encyklopedia McClintock & Strong konkluduje: Treść Koranu jest wyjątkowo niespójna i sentencjonalna; księga widocznie bez jakiegokolwiek logicznego porządku zarówno w części jak i w całości. Jest to w zgodzie ze zdawkowym i przypadkowym sposobem w jaki utrzymuje się, że została ona przekazana.

Standardowe źródło wiedzy o islamie Mała Encyklopedia Islamu podkreśla „oderwany i nieregularny charakter” tekstu Koranu: Aby odnaleźć podobne zabytki literackie trzeba się cofnąć do przed islamskiej arabskiej literatury, gdzie znajdują się podobne przykłady ekstatycznych deklamacji i zdezorientowanego materiału poetyckiego.


Nieprzewidziana śmierć
Jak wspomnieliśmy wcześniej, Mohamet nie przewidział własnej śmierci, mimo że, jak utrzymywał, był prorokiem Bożym. Stąd brak jakichkolwiek przygotowań do zebrania swoich objawień tak, aby mogły zostać umieszczone w jednym dokumencie.

Brak oryginalnych rękopisów
Niepodważalne relacje historyczne informują nas, że ilekroć Mohamet wpadał w swoje transy lub ataki, a następnie mówił innym o tym co widział w czasie tych epizodów, nigdy nie zapisywał ich własnoręcznie.

Kości, liście i kamienie
Zadanie spisania tego, co mówił Mohamet spadło na jego wyznawców. Zapiski te były dokonywane na najróżniejszych przedmiotach jakie znajdywały się pod ręką, ilekroć Mohamet wpadał w swoje nieprzewidywalne transy.

Mała Encyklopedia Islamu informuje:
Koran został zebrany z przypadkowych powierzchni na jakich został zapisany: „fragmentów papirusu, płaskich kamieni, liści palmowych, łopatek i żeber zwierzęcych, kawałków skóry, deszczułek i ludzkich serc.”

Mandudi - znany na całym świecie muzułmański uczony przyznaje, że pierwotnie Koran zapisany został na „liściach palm daktylowych, korze drzew, kościach, itp.”

Nietypowy materiał na jakim spisany został Koran potwierdzają zgodnie wszystkie szanujące się prace naukowe, encyklopedie i opracowania poświęcone islamowi.

Kiedy nie było pod ręką niczego, na czym można było zapisać objawienia Mahometa, pamięć ludzka stawała się jedynym możliwym sposobem utrwalenia ich często niezrozumiałej treści.

Jak stwierdza Mandudi, zadanie jakie spadło na wyznawców Mahometa po jego nieoczekiwanym zejściu polegało na zebraniu rozproszonych mów Mohameta, których część spisana została na przedmiotach ulegających bio-degradacji, oraz innych, które nie zostały spisane, lecz powierzone jedynie ludzkiej pamięci.

Oczywiście zadanie to napotkało ogromne trudności. Część kory rozpadła się, niektóre z kamieni zagubiły się. Co gorsza, jak zauważa Ali Daszti, zdarzało się, że domowe zwierzęta zjadały liście palm i maty, na których zapisane były sury.

Niektórzy z tych, którzy byli jedynymi pamiętającymi pewne sury polegli w bitwach zanim zdołali zapisać ich treść.

Proces zbierania materiału Koranu trwał wiele lat. Odbywał się on w atmosferze nieporozumienia, jako że pamięć jednych nie zbyt dokładnie potwierdzała pamięć drugich.

Jest to nieunikniony fakt natury ludzkiej. Ilekroć więcej niż jedna osoba jest obecna i słyszy tą samą mowę, powstają nieporozumienia odnośnie tego, o co dokładnie chodziło mówcy.

Jak zobaczymy później, problem ten został rozwiązany przy pomocy użycia siły i przymusu do przyjęcia tej a nie innej wersji tego, co miał powiedzieć Mohamet.

Kompletny chaos
Taki stan rzeczy jest przyczyną niesłychanych problemów i zamieszania. Można znaleźć na początku Koranu jasne instrukcje, które w dalszej części Koranu są „anulowane”, to znaczy zaprzeczone czymś, czego uczy Koran w dalszych surach.

Skoro wszystko, co czyni Allah jest doskonałe, Koran musi być doskonały językowo. Roszczenia te znajdują się w surze 12: 2; 13: 37: 41: 41, 44.

Doskonały język arabski
Muzułmanie utrzymują, że tekst Koranu napisany jest w doskonałym języku arabskim w każdym aspekcie, jako że został napisany przez Allaha w niebie.

Mała Encyklopedia Islamu stwierdza:
Dla muzułmanów absolutna doskonałość języka Koranu jest niepodważalną dogmą.

Stół w Niebie
Muzułmanie wierzą, że Allah napisał Koran w niebie na kamiennej tablicy wielkości stołu zanim został on przekazany Mohametowi.

Pełna zgodność tekstów
Dodatkowo muzułmanie utrzymują, że skoro Koran jest doskonały, nie ma żadnych odmiennych wersji tych samych tekstów, zagubionych wersetów, czy niezgodnych manuskryptów.

Odnalezione oryginały
Wielu muzułmanów mówi nam z całkowitą pewnością siebie, że „oryginalny manuskrypt” Koranu, który został zebrany przez samego Mohameta nadal istnieje, i że wszystkie Korany pochodzą od tego jednego manuskryptu.

Czy roszczenia te są prawdziwe? Czy zgadzają się z faktami? Musimy zdecydowanie stwierdzić, że roszczenia te są fałszywe.

Niedoskonały arabski

Po pierwsze Koran nie jest napisany w doskonałym języku arabskim. Zawiera wiele błędów gramatycznych, choćby w następujących surach: 2: 177; 3: 59; 4: 162; 5: 69; 7: 160; 13: 28; 20: 66; 63: 10; itd.

Ali Daszti komentuje: Koran zawiera niekompletne zdania, zrozumiałe jedynie przy pomocy komentarzy; obce słowa, nieznane słowa arabskie oraz zwykłe słowa użyte w odmiennym od przyjętego znaczenia; przymiotniki i czasowniki odmienione z pogwałceniem zasad rodzaju i liczby; nielogicznie i niegramatycznie zastosowane zaimki czasami pozbawione odniesienia; orzeczenia, które w rymowanych fragmentach odbiegają daleko od podmiotu.

Podsumowując, w Koranie występuję ponad sto aberracji przyjętych zasad i norm struktury języka arabskiego.

Słowa obcego pochodzenia
Mało tego, są fragmenty w Koranie, które nie są w języku arabskim!

W książce pt Obce słownictwo w Koranie Arthur Jeffrey dokumentuje fakt występowania w Koranie ponad setki słów pochodzenia obcego (nie arabskiego).

Występują w nim egipskie, hebrajskie, greckie, syriackie, hakidniańskie, etiopskie, perskie słowa i zwroty.

Orientalista Canon Sell zauważa:
Liczba obcych słów jest znaczna. Zostały one zapożyczone z wielu języków. W Mutawakkil Jalalu-Din as-Syutiego wymienionych jest i skomentowanych sto siedem słów obcego pochodzenia.

W jednym przypadku Jeffery podaje 90 stron odmiennego brzmienia tekstu. Na przykład, sura druga zawiera 140 sprzecznych i odmiennych interpretacji tekstu Koranu.

Wszyscy zachodni i muzułmańscy badacze są zgodni, że tekst Koranu zawiera różne interpretacje.

Guillaume zauważa, że początkowo Koran zawierał „znaczną ilość odmian w tekście nie zawsze błahych.”

Warto przy tym odnotować, że choć z wielkim oporem i niechęcią, w muzułmańskich publikacjach naukowych pojawia się potwierdzenie faktu, że istotnie w Koranie mają miejsca odmienne wersje tekstu.

Muzułmańska zasłona dymna
Postęp prac badawczych zachodnich naukowców takich jak Arthur Jeffery i innych jest utrudniany przez muzułmanów uniemożliwiających dostęp do wczesnych kopii Koranu opartych na tekstach pochodzących z okresu przed ujednoliceniem Koranu dokonanym przez kalifa Usmana. Prof. Jeffery opisuje taki przypadek:
Interesującym współczesnym przykładem jest incydent, jaki wydarzył się w czasie wizyty w Kairze zmarłego już profesora Berstrassera. Pracował on zad zbiorami archiwalnymi fotografując wczesne kodeksy kufickie znajdujące się w Bibliotece Egipskiej, kiedy zwróciłem jego uwagę na zbiór znajdujący się w Bibliotece Ahzar, który zawierał pewne interesujące zabytki piśmiennicze. Jednak odmówiono pozwolenia i dostępu do kodeksu, gdyż nie jest to zgodne z prawowitymi zasadami, aby zachodni naukowiec posiadł znajomość takiego tekstu.

Jeffery Komentuje:
Jeśli chodzi o różne odmiany tekstu jakie zachowały się, w interesie ortodoksji leży utrzymanie ich istnienia w ścisłej tajemnicy

Brak niektórych wersetów
Według profesora Guillaume, jak podaje on w swojej książce Islam (str. 191), niektóre z oryginalnych wersetów Koranu zagubiły się.

Na przykład jedna z sur pierwotnie składała się z 200 wersetów za czasów Aiszy. Kiedy Usman ujednolicił tekst Koranu, z sury tej zachowały się jedynie 73 wersety! Wszystkie 127 brakujących wersetów zostało bezpowrotnie zagubionych.

Szyiccy muzułmanie utrzymują, że Usman z powodów politycznych pozostawił poza Koranem 25 procent oryginalnego materiału.

To, że Usman pozostawił wersety poza Koranem jest powszechnie przyjęte.

Książka Johna Burtona Koran zebrany opublikowana prze Uniwersytet w Cambridge dokumentuje w jaki sposób wersety zostały zagubione.

Zmiany w Koranie
Jednym z interesujących sposobów, w jaki część oryginalnych wersetów Koranu zagubiła się polegał na tym, że niejaki Abdullah Sarh, uczeń Mahometa podsuną swemu mistrzowi pomysł, aby ten powtarzał, dodawał, lub odejmował z treści istniejących już sur. Mohamet często postępował tak jak sugerował Sahr.

Ali Daszti komentuje to, co się później wydarzyło:
Abdullah porzucił islam, gdyż według niego, jeśli objawienia miały być od Boga, nie można by ich zmienić pod wpływem zwykłego pisarza jakim był on sam. Po apostazji udał się on do Mekki i przyłączył się do Kurajszytów.

Nie dziwi zatem fakt, że kiedy Mohamet zdobył Mekkę jednym z pierwszych ludzi, których zabił, był Abdullah, wiedział on bowiem zbyt wiele i zbyt wiele mówił.

Anulowane wersety
W procesie anulowania, o jakim wspomnieliśmy wcześniej, niektóre wersety niezgodne z muzułmańską wiarą i praktyką zostają usunięte, tak jak dobrze znane „szatańskie wersety”, w których Mohamet przyzwala na kult trzech córek boginek, córek Allaha.

Arabista E. Wherry komentuje:
Mimo że istnieją w Koranie fragmenty przeczące sobie, muzułmańscy doktorzy uciekają się do doktryny anulowania, mówiąc, że Bóg w Koranie nakazuje różne rzeczy, które później z ważnych powodów odwołuje i anuluje.

Wherry następnie dokumentuje szereg przykładów usuwania wersetów z Koranu.

Canon Sell w swojej pracy Historyczny rozwój Koranu również komentuje praktykę anulowania wersetów Koranu sprawiających problemy:

Zdumiewające jak kompromitująca ta praktyka znajduje zastosowanie w systemie zarówno przez ludzi przyjaznych jak i wrogów.

Dodane wersety
Nie tylko niektóre fragmenty Koranu zagubiły się, ale także całe wersety i rozdziały zostały dodane do niego.

Na przykład Ubai w swoim rękopisie Koranu ma szereg sur, które nie znalazły się w standardowej wersji Koranu Usmana.

Stąd wiemy, że były w obiegu wersje Koranu, w których niektóre objawienia Mahometa szczególnie nie pasowały Usmanowi, dlatego wykluczył on je z ujednoliconego tekstu Koranu.

Brak oryginału
W sprawie roszczenia jakoby znajdował się gdzieś „oryginalny” rękopis Koranu, jak wspomnieliśmy wcześniej nie było jednego rękopisu Koranu.

Jak pisze Arthur Jeffery:
Nie ma nic bardziej pewniejszego jak to, że kiedy prorok umarł, nie było zebranego, ułożonego i uporządkowanego materiału objawienia. Najwcześniejsza warstwa tradycji, jaka jest nam dostępna wyraźnie daje do zrozumienia, że Koran jako spuścizna dla społeczeństwa nie był jeszcze gotowy. Prorok ustnie ogłaszał swoje orędzia, i za wyjątkiem późniejszego okresu jego służby, to czy były one spisywane czy nie, było często sprawą zwykłego przypadku.

Co zatem z roszczeniami tych muzułmanów, którzy nadal upierają się, że Mohamet zanim umarł, zebrał kompletny Koran? Jeffery odpowiada: Niewiele potrzeba, aby pokazać fakt, że próba ta nie ma podstaw.

Caesar Farah w swojej książce o islamie stwierdza: W momencie śmierci Mahometa nie było ani jednego egzemplarza świętego tekstu.

Stąd oczywistym jest, że kości, kamienie, liście palmowe, kora z drzew i inne materiały na których spisano treści wypowiedzi Mahometa po jego atakach czy transach zostały zebrane dopiero po jego śmierci.

Faktem jest również to, że żadna z tych rzeczy nie istnieje dzisiaj. Dawno już zginęły lub uległy zniszczeniu.

Wczesne wersje Koranu pozostawały w konflikcie ze sobą. Niektóre miały więcej sur niż inne. Często różniły się słowami.

Za każdym razem, gdy pytamy muzułmańskich apologetów by wskazali na miejsce gdzie znajduje się „oryginalny” rękopis Koranu, mówią oni że nie wiedzą gdzie się znajduje ale są pewni że istnieje, ponieważ nie może być inaczej. Argument taki jest gorszy od braku jakiegokolwiek argumentu!

Tekst Usmana
Przechodząc do pracy kalifa Usmana, należy postawić następujące historyczne pytania:
Dlaczego zmuszony był ujednolicić standardowy tekst, jeżeli standardowy tekst już istniał?
Dlaczego usiłował zniszczyć wszystkie „inne” rękopisy, jeżeli nie było żadnych sprzecznych rękopisów?
Dlaczego uciekał się on do groźby odebrania życia, zmuszając ludzi do przyjęcia jego tekstu, jeżeli wszyscy mieli ten sam tekst?
Dlaczego wielu odrzuciło jego tekst pozostając przy swoich tekstach?

Powyższe pytania oddają całkowity stan zamieszania i sprzeczności jaki miał miejsce za czasów Usmana wokół tekstu Koranu.

Fakt, że nakazał on zniszczenie wszystkich starszych kopii Koranu dowodzi, że obawiał się on, że wykażą one jak bardzo niedoskonały był jego tekst na skutek dodatków bądź pominięć tego, co Mohamet faktycznie powiedział.

Na szczęście, niektóre z tych starszych kopii ocalały i zostały odnalezione przez uczonych takich jak Arthur Jeffery.

Zachodni uczeni wykazali ponad wszelką wątpliwość, że tekst Usmana nie zawiera całego Koranu. Podobnie też to, co zawiera, nie jest poprawne we wszystkich słowach.

==============

Odciski Mahometa

Skoro muzułmanie twierdzą, że Koran został przekazany z nieba, i że Mahomet nie jest jego ludzkim autorem, warto zauważyć, że według Małej Encyklopedii Islamu, język Arabski Koranu jest dialektem kogoś, kto był członkiem plemienia Kurajszytów zamieszkującego miasto Mekka. Stąd odciski Mohameta widoczne są w całym Koranie.[35]

Jeżeli Koran miałby być napisany jakimś niebieskim, doskonałym arabskim, to dlaczego pokazuje on otwarcie, że był on mówiony przez kogoś, kto był z plemienia Kurajszytów mieszkających w Mekce?

Musimy w tym miejscu przyznać, że argument muzułmanów na niebiańskie pochodzenie Koranu i jego doskonały arabski nie może oderwać się od ziemi.

Koran w swoim dialekcie, słownictwie i treści odzwierciedla styl jego autora, - Mahometa a nie jakiegoś niebiańskiego Allaha.

Konkluzja

Faktyczna historia zebrania i powstania tekstu Koranu dowodzi jednoznacznie, że muzułmańskie roszczenia są fikcyjne i niezgodne z faktami. Odciski Mahometa widoczne na każdej stronie dowodzą ludzkiego pochodzenia Koranu.
Naukowe spojrzenie na Koran

Nie przestaje zadziwiać nas, że współcześni muzułmanie uznają, że mają doskonałe prawo krytykować Biblię jako sfałszowaną i pełną sprzeczności i jednocześnie obrażać się i obrzucać epitetami takimi jak rasista tych, którzy w podobny sposób podchodzą do Koranu!

Książka Bucailla

Przykładem tego jest praca Maurycego Bucailla, Biblia, Koran i nauka. Podczas gdy Bucaille przypuszcza otwarty atak na inspirację i tekst Biblii, kiedy dochodzi do Koranu, zapewnia on czytelnika, że posiada on "niekwestionowaną autentyczność!"

Nie podejmuje on wielu problemów jakie istnieją w Koranie, natomiast poświęca czas atakując Biblię.[36]

Tak naprawdę, ludzie nigdy nie przestali wątpić w Koran od samego początku, i do dzisiaj jest on stale podważany.

Szereg problemów

Istnieje szereg problemów w metodzie Bucailego

Po pierwsze, zarówno Koran jak i Haddisy podtrzymują, że Biblia jest natchnionym Słowem Bożym i często odwołują się do niej, jako autorytetu tego, czego uczył Mohamet. Tak więc jeśli upaść ma Biblia, wraz z nią upada Koran i Haddisy.[37]

Po drugie, Bucaille gwałci jedno z podstawowych praw logiki. Mało tego jego książka pełna jest wszelkich możliwych logicznych błędów znanych człowiekowi. W szczególności jednak zakłada on, że jeżeli uda mu się "obalić" Biblię, to w ten sposób utrzyma on Koran.

Niestety, nie można udowodnić swoją pozycję jedynie obalając czyjąś.

Jeśli chodzi o ścisłą logikę, to zarówno Biblia, Koran jak i Haddisy, wszystkie one mogą być w błędzie! Koran nie jest natchniony tylko dlatego, że jakaś inna święta księga jest obalona. Każda z nich musi ostać się na "własnych nogach."

Błędne koło

Niektórzy muzułmanie uciekają się do pokrętnej argumentacji w kwestii Koranu. Zakładają za prawdziwe to, co muszą jeszcze udowodnić.

muzułmanin: Mohamet jest prorokiem Bożym.

nie-muzułmanin: Dlaczego jest to prawda?

muzułmanin: Tak mówi Koran.

nie-muzułmanin: Dlaczego Koran jest prawdziwy?

muzułmanin: Koran jest bez błędów.

nie-muzułmanin: Dlaczego jest to prawda?

muzułmanin: Dlatego, że tak mówi Koran.

nie-muzułmanin: Ale dlaczego Koran jest prawdziwy?

muzułmanin: Koran jest bezbłędny.

Zamiast wiosłować w kółko jednym wiosłem musimy poddać Koran krytycznemu naukowemu przebadaniu. Jeśli jest prawdziwy, ostanie się pod każdą próbą. Jeśli jest fałszywy, lepiej jest o tym wiedzieć teraz, zanim wykona się ślepy skok wiary.

Ewangelia Barnaby

Obecne próby niektórych muzułmanów posłużenia się gnostycznym dziełem zatytułowanym Ewangelia Barnaby jako dawno zagubiona Ewangelia ucznia, którego nazwę nosi, rzekomo bardziej autorytatywna niż sam Nowy Testament zasługują na szereg obserwacji.

Zachodni uczeni wielokrotnie wykazali, że tak zwana Ewangelia Barnaby jest przykładem oszustwa w każdym detalu.[38]

Na przykład, Barnaba nie mógł napisać jej, gdyż słownictwo jakim się posługuje wyjawia, że nie została napisana w pierwszym wieku.

Co więcej, zawiera ona stwierdzenia, które w oczywisty sposób przeczą Koranowi, Haddisom oraz Biblii! Jest to miecz, który tnie na trzy strony!

Tak jak muzułmanin może posłużyć się tą rzekomo zaginioną ewangelią aby zaprzeczyć Biblii, nie-muzułmanin może równie dobrze posłużyć się nią aby zaprzeczyć Koranowi i Haddisom.[39]

Na przykład, Ewangelia Barnaby potępia posiadanie więcej niż jednej żony, podczas gdy Koran zezwala na posiadanie do czterech żon. Również zezwala ona na spożywanie wieprzowiny, podczas gdy Koran tego zabrania.

Kiedy muzułmanin ogłasza Ewangelię Barnaby za natchnioną, tak naprawdę przykłada sobie nóż do gardła!

Wolność krytyki

Muzułmanie muszą zrozumieć, że skoro wolno im krytykować Biblię, innym ludziom wolno krytykować Koran.

Wielu muzułmanów uważa, że jakakolwiek krytyka Koranu jest bluźnierstwem i powinna być zakazana. Stąd wiadomo, dlaczego muzułmańscy apologeci nie godzą się na udział w debatach nad błędami i sprzecznościami w Koranie. Chcą oni uczestniczyć w debatach przeciw chrześcijaństwu, Biblii itp., ale nigdy w obronie Koranu.

Na początek zgoda

Po wielu latach obracania się wśród muzułmanów odkryliśmy, że na samym początku należy uzyskać od nich zgodę na to, że na Zachodzie mamy wolność religijną, która oznacza, że możemy krytykować Biblię, Koran, Wedy, Księgę Mormona oraz każdą inną "świętą" księgę.

Bez urazy

Dyskusje takie nie mogą być postrzegane jako osobisty atak czy obelga. Powinny one być prowadzone w sposób obiektywny z zachowaniem przyjętych kryteriów badawczych po to, aby można było dotrzeć do prawdy.

Jakakolwiek religia zabraniająca ludziom badania swoich świętych ksiąg ogólnie przyjętymi metodami badawczo logicznymi ma najprawdopodobniej coś do ukrycia.

Prosta prawda

Prosta prawda to to, że Koran zawiera szereg problemów. Do niektórych z nich właśnie przejdziemy.

Skoro Koran utrzymuje, że jest wolny od błędów jako dowód swego natchnienia w surze 85: 21, 22, obecność choćby jednego błędu w Koranie wystarcza, by rzucić na to poważny cień.


http://kafir.blog.onet.pl/2010/11/09/kl ... w-islamie/ | 9 listopada 2010
Kłamstwo w islamie.
Niniejszy tekst stanowi próbę uporządkowania podstawowych pojęć dotyczących kłamstwa w islamie, oraz określenia z jakiego typu dezinformacją możemy mieć do czynienia w kontaktach z muzułmanami.

Istnieją dwie podstawowe strategie okłamywania stosowane przez muzułmanów:takija i ketman. Obie zostały stworzone, czy może raczej opisane i nazwane przez szyitów dla ochrony przed prześladowaniami ze strony sunnitów. Kłamstwo było jednak stosowane już za życia Mahometa, czyli przed podziałem islamu na dwa wspomniane nurty.

Gdy poruszamy temat kłamstwa w islamie, najczęściej pojawia się słowo „takija”. Jest to spolszczona wersja słowa, a jego alternatywne pisownie to „al-Taqiyya” i „taqiya”.

Słownik szyizmu definiuje to pojęcie w następujący sposób: Słowo „al-Taqiyya” dosłownie oznacza „ukrywanie lub kamuflowanie wierzeń, przekonań, idei, uczuć, opinii i strategii w czasie istotnego zagrożenia w danym momencie lub w przyszłości, celem ochrony przed fizyczną lub / i psychiczną szkodą”.
Cytat pochodzi z artykułu na blogu alkuda

Fitzgerald ze strony Jihadwatch przytacza inną definicję: „Jest to celowe wprowadzanie w błąd w kwestiach religii, mające na celu ochronę islamu i muzułmanów”.

Od innych technik okłamywania stosowanych przez muzułmanów takija różni się tym, że jest kłamstwem wprost. To, co czarne, nazywane jest białym.

Drugim kluczowym pojęciem jest „kitman”, lub „ketman”. Słowo to pojawia się w „Zniewolonym umyśle” Miłosza:

„Zdaniem ludzi na muzułmańskim Wschodzie posiadacz prawdy nie powinien wystawiać swojej osoby, swego majątku i swego poważania na zaślepienie, szaleństwo i złośliwość tych, których Bogu spodobało się wprowadzić w błąd i utrzymać w błędzie. Należy więc milczeć o swoich prawdziwych przekonaniach, jeżeli to możliwe. Jednakże są wypadki, kiedy milczenie nie wystarcza, kiedy może ono uchodzić za przyznanie się. Wtedy nie należy się wahać. Nie tylko trzeba wtedy wyrzec się publicznie swoich poglądów, ale zaleca się użyć wszelkich podstępów, byleby tylko zmylić przeciwnika. Będzie się wtedy wypowiadać wszelkie wyznania wiary, które mogą mu się podobać, będzie się odprawiać wszelkie obrządki, które uważa się za najbardziej niedorzeczne, sfałszuje się własne książki, wykorzysta się wszelkie środki wprowadzania w błąd. (…) Ketman napełnia dumą tego, kto go praktykuje. Wierzący dzięki temu osiąga stan trwałej wyższości nad tym, którego oszukał, chociażby ten ostatni był ministrem czy potężnym królem (…). Szydzisz z nieinteligentnej istoty, rozbrajasz niebezpieczną bestię. Ileż uciech jednocześnie!„

Ten tekst zainspirował Lesława Maleszkę do nadania sobie pseudonimu „Ketman”.

Według Fitzgeralda ketman ma identyczny cel jak takija, (ukrywanie prawdy o islamie w celu ochrony islamu i muzułmanów), a różni się tym, że polega naużywaniu półprawd i nie jest kłamstwem wprost, lecz raczej ukrywaniem istotnej części prawdy.

Weźmy zdanie: „Koran zawiera wiele wersetów wzywających do pokoju i tolerancji.” Czy to prawda? Oczywiście. Niestety nie cała prawda, ponieważ Koran zwiera też wersety wzywające do wojny, eksterminacji, wyzysku i prześladowań i właśnie te brutalne wersety anulują wersety tolerancyjne i pokojowe, ponieważ zostały „objawione” później. A zasady interpretacji Koranu są takie, że jeśli dwa wersety wydają się mówić co innego na ten sam temat, to liczy się ten późniejszy. To jest ta mniej wygodna dla muzułmanów część prawdy, którą ukrywa osoba stosująca ketman.

Inny przykład: Sayyid Qutb, jedna z najważniejszych postaci w historii fundamentalizmu islamskiego twierdził, że islam jest religią pokoju, bo gdy opanuje cały świat, to zapanuje pokój. Niestety muzułmanie i obrońcy islamu często nazywają islam religią pokoju nie mówiąc, że chodzi o „pokój” pod muzułmańskim butem.

Jeśli jednak ktoś wmawia nam, że słowo „islam” znaczy „pokój”, to już nie jest to ketman, lecz kłamstwo wprost, czyli takija. Słowo „islam” znaczy bowiem „całkowite podporządkowanie”, a nie pokój. Po arabsku „pokój”, to „salam”. Oba te słowa są ze sobą spokrewnione (wspólny rdzeń „SLM”), ale nie znaczą tego samego. Można powiedzieć, że „islam” znaczy „pokój pod warunkiem całkowitego podporządkowania”. Mahomet napisał do cesarza Bizancjum: „Przyjmij islam, a będziesz bezpieczny”. Cesarz odmówił, więc nie był bezpieczny, a Bizancjum zostało zaatakowane przez muzułmanów jeszcze za życia Mahometa.

Kłamstwo ma swoje korzenie w Koranie:
Koran (3:54) Oni knuli podstęp i Bóg knuł podstęp; a Bóg jest najlepszy spośród knujących podstępy.

Koran (3:28)mówi: „Niech wierzący nie biorą sobie za przyjaciół niewiernych, z pominięciem wiernych! A kto tak uczyni, ten nie ma nic wspólnego z Bogiem, chyba że obawiacie się z ich strony jakiegoś niebezpieczeństwa. Bóg ostrzega was przed samym Sobą i do Boga zmierza wędrowanie.”

Tafsiral-Jalalayn (komentarz do Koranu) w odniesieniu do wspomnianego fragmentu tłumaczy to tak, że w razie zagrożenia można udawać przyjaciół niewiernych, ale nie można faktycznie być ich przyjacielem. Samo słowo „takija” pochodzi od arabskiego słowa oznaczającego w tym wersecie przyjaciela lub patrona.

Kłamstwo ma też uzasadnienie w sunnie. Przykładem może być hadis ze zbioru Bukhariego (Tom5, Księga 59, Numer 369) opowiadający o tym jak Mahomet chciał się pozbyć przywódcy żydowskiego plemienia banu Nadir z Medyny i zarazem poety Ka’ba bin al-Ashrafa, który spiskował przeciwko niemu i wyśmiewał go w swych wierszach.

Mahomet spytał swoich ludzi: „Kto zabije Ka’ba bin Al-Ashrafa, który szkodzi Allahowi i jego apostołowi?” Na ochotnika zgłosił się jeden z jego najważniejszych cyngli: Muhammad ibn Maslama. Powiedział, że może wykonać zadanie, ale będzie musiał okłamać ofiarę, by dostać się do jej domu. Mahomet zgodził się na to. Ibn Maslama i jego ekipa powiedzieli poecie, że mają dość Mahometa i chcą go porzucić. Ka’b binAl-Ashraf wpuścił ich do domu i został przez nich zamordowany.

Nie twierdzę, że tylko muzułmanie kłamią, a inni zawsze mówią prawdę. W sytuacjach zagrożenia nawet pierwsi chrześcijanie nie zawsze byli gotowi oddać życie za to, co uważali za Prawdę. Najlepszym przykładem jest Piotr Apostoł, który zaparł się Jezusa trzy razy. Był jednak załamany, gdy uświadomił sobie, co zrobił.

Gdyby jednak św. Piotr był muzułmaninem, jego wyrzuty sumienia nie miałyby sensu. Dowodem na to może być historia Ammara ibn Jasira. Muzułmanin ten został uwięziony przez Mekkańczyków i zmuszony do wyparcia się islamu i przeklinania Mahometa. Gdy później opowiedział o tym Mahometowi, ten spytał go o szczere uczucia. Gdy ibn Jasir odparł, że w głębi serca nie stracił wiary ani na chwilę, Mahomet poradził mu, by dalej kłamał w razie kolejnych prześladowań.

Można zrozumieć mijanie się z prawdą w sytuacji skrajnego zagrożenia. Pomyślmy jednak co by było, gdyby muzułmanie mieli złe zamiary w stosunku do niewiernych. Gdyby faktycznie planowali podbój Zachodu i poddanie go prawom Allaha. Czy ujawnienie takich zamiarów teraz, gdy ciągle są w mniejszości nie byłoby dla nich niebezpieczne? Czy nie mogłoby sprowadzić na nich prześladowań?

Co by się stało, gdyby muzułmanie szczerze powiedzieli, co zamierzają z nami zrobić: „Możecie nawrócić się na islam, lub żyć pod naszym panowaniem jako podludzie. Ale jak będziecie stawiać opór, to was zabijemy.”

Skuteczne ukrywanie wrogich zamiarów i jednocześnie ich bezwzględne realizowanie uważam za najgroźniejszą broń islamu. O wiele groźniejszą niż bomby. Zachód dysponuje różnymi środkami zwalczania terroryzmu, ale w przypadku planowej kampanii dezinformacji jesteśmy całkowicie bezbronni.

Nasze umysły są dość odporne na te kłamstwa, których się spodziewamy. Wiemy, że nie można za bardzo ufać politykom ani sprzedawcom, a randkowe komplementy nie zawsze odzwierciedlają faktyczny stan rzeczy. Ale ze strony ludzi religijnych nie spodziewamy się, że mogą nas okłamywać w kwestiach własnej religii. W głowach nam się nie mieści, że religia może dopuszczać, lub wręcz zalecać okłamywanie nas i to w kwestiach doktryny tejże religii.

O wielu katolickich księżach, czy w ogóle chrześcijanach można powiedzieć wiele złego.Liczymy się z tym, że ksiądz może być grzesznym człowiekiem. Podkradać pieniądze z tacy, mieć kochankę… lub gorzej.

Może też źle coś zrozumieć nauki Kościoła i z tego powodu mówić nieprawdę. Ale NIGDY nie słyszałem chrześcijańskiego kapłana celowo kłamiącego w kwestiach zasad wiary, by wzbudzić większą sympatię dla swojego kościoła. Np. mówiącego feministkom, że aborcja jest OK. Albo mówiącego gejom, że homoseksualizm nie jest grzechem.

Nie zauważyłem też celowej dezinformacji u buddystów. Natomiast wśród muzułmanów analogiczne zachowania są raczej regułą, niż wyjątkiem.

Podkreślam, że nie chodzi tu o nieuczciwość w ogóle, a jedynie o okłamywanie w kwestii zasad i doktryny islamu. Gdy kupujemy kebab, ryzyko że zostaniemy oszukani o parę groszy nie jest większe, niż w przypadku sprzedawcy zapiekanek, czy kasjerki w hipermarkecie. Ale gdy mowa o terroryzmie, prawach kobiet, traktowaniu niewiernych, czy karze śmierci za apostazję, bezkrytyczne zaufanie do muzułmanów wydaje się poważnym błędem.
Lying in Islam
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

I na podstawie takiego g***, te religijne g*** są powszechnie serwowane, szanowane, wspierane itd., przekazywane, to kontynuowane... Z ogówniaczami negocjuje się, omawia różne kwestie, ustala sprawy, szanuje, podziwia ich g*** i ogówniające wypowiedzi, pozwala się budować miejsca do zagówniania mózgów, na samo zagównianie mózgów itd...
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Drogi ekspresowe i autostrady, które niebawem połączą nas z innymi krajami
http://www.wp.pl / http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... 78111.html

[Już są gotowe dużo efektywniejsze, w tym energooszczędne, szybsze, bezpieczniejsze, rozwiązania transportu, np. na poduszce magnetycznej w tunelu z próżnią (...)! Wydawanie pieniędzy na przestarzałe rozwiązania m.in. zwiększy tego koszty; wydatki; długi, opóźni wprowadzenie korzystnych alternatyw! - red.]


Polska to najlepsze miejsce na rewolucję w transporcie. Pomysł Polaka doceniony przez prezesa Tesli
Hyperloop to coś pomiędzy samolotem, pociągiem i metrem. Kapsuła z pasażerami ma poruszać się w specjalnie wybudowanej tubie, w której obniża się ciśnienie. Dzięki temu warunki przypominają te, w których latają samoloty na wysokości 10 km.
Wp.pl / hMoney.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/hyperloop-elon-musk-polak-marek-gutt-mostowy,33,0,2289953.html | 30.03.2017

Obrazek
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Obrazek

2009 r.
NAJEKONOMICZNIEJSZY ŚRODEK TRANSPORTU: MAGNETYCZNO-PRÓŻNIOWO-TUNELOWY
Zaletami takiego rozwiązania są: możliwość osiągania b. dużych prędkości, brak hałasu, minimalne wibracje, odzyskiwanie energii hamowania, małe koszty eksploatacji.
W przypadku zastosowania w transporcie miejskim.
Pajęczynowa sieć połączeń, składająca się z 2. niezależnych sieci, ma następujące zalety: brak krzyżujących się, w danej sieci, połączeń – co zapewnia prostotę wykonania, obsługi, duże bezpieczeństwo i oszczędność czasu, oraz ułatwia, nawet pierwszy raz korzystającym szybkie zorientowania się w połączeniach, a więc i dotarcie do celu. Można też zastosować pojedyncze tory do ruchu wahadłowego pojazdów – tzn. tam i z powrotem (sieć promienista (zielona)) oraz naprzemiennie kolistego – tzn. co drugi tor w przeciwną stronę (sieć kolista (niebieska)). Zaletą zastosowania torów prostoliniowych jest brak oddziaływania siły odśrodkowej podczas przejazdu, ich prostsza konstrukcja i możliwość osiągnięcia większej prędkości. W razie modernizacji, remontu, awarii dowolnego odcinka przejazdu, można dotrzeć na mse inną trasą. Takie rozwiązanie sprawdzi się szczególnie na dłuższych trasach, jako uzupełnienie innego transportu.

Obrazek

ELEKTROWNIA WIATROWO-POMPOWO-WODNA, WYKORZYSTYWANIE TURBIN O PIONOWEJ OSI OBROTU, ENERGII SPRĘŻONEGO POWIETRZA, WODY, POLA MAGNETYCZNEGO, GEOTERMICZNEJ I INNYCH
Wolnyswiat.pl/9h2.html


Eioba.pl/a90410/wladza_na_ziemi_jak_powstaje_pieniadz_niewolnictwo_duch_epoki
Organizacja zwana ET3 (Technologie Tunelowego Transportu Próżniowego)
...która ma swój wkład w Projekt Venus...
...opracowała MagLev jeżdżący w tunelu cylindrycznym...
...zdolny podróżować bez tarcia z prędkością dochodzącą do 6.400 km/h...


POCIĄG W UNIESIENIU (1/3)
Pierwsza część tryptyku nt. magnetycznej lewitacji (maglevu). Pociąg unoszący się nad torowiskiem i mknący dzięki magnesom nadprzewodzącym, to najbardziej obiecująca technologia, która odmieni światowy transport.
Jeznach.neon24.pl/post/64876,pociag-w-uniesieniu-1-3 | 08.06.2012

POCIĄG W UNIESIENIU (2/3)
Niecierpliwi komentatorzy już po pierwszej części wyciągnęli wszystkie wnioski, a tu przed nami dopiero drugi odcinek tryptyku nt. maglevu i dalsze szczegóły techniczne. O kosztach będzie w trzecim.
http://jeznach.neon24.pl/post/64975,poc ... sieniu-2-3 | 09.06.2012

POCIĄG W UNIESIENIU (3/3)
Starzy inżynierowie mają takie powiedzenie: skonstruować statek kosmiczny albo zderzacz hadronów to każdy głupi potrafi. Znaleźć na to fundusze – to jest dopiero sztuka! Oto ostatni odcinek tryptyku o maglevie.
Jeznach.neon24.pl/post/65135,pociag-w-uniesieniu-3-3 | 11.06.2012

Biznes.onet.pl/wiadomosci/transp ... m-h/12fvkp | 12.05.2016 r.
Pierwsze testy ultraszybkiego pojazdu. Docelowo ma pędzić ponad 1200 km/h
Okolice Las Vegas, USA. Na pustyni w okolicach Las Vegas odbył się pierwszy test silnika w projekcie Hyperloop One. Spółka o tej samej nazwie planuje budowę oraz rozwój technologii ultraszybkiego środka transportu. Ludzie mieliby podróżować w kapsułach przemieszczających się w stalowej rurze, w której panuje bardzo niskie ciśnienie.
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Hiperdźwiękowe kapsuły zabiorą pasażerów z Nowego Jorku do Pekinu w 2 godziny
Amerykańskie konsorcjum ET3 Global Alliance chce wprowadzić "kosmiczne podróże na Ziemi". System w dużej mierze przypomina kolejkę Hyperloop, lecz kapsuły będą poruszały się w rurach z prędkością hiperdźwiękową, tj. mniej więcej 6 razy szybciej niż Hyperloop. W nieprawdopodobnie krótkim czasie będziemy mogli dotrzeć w dowolne miejsce na świecie.

Projekt zakłada, aby lewitujące kapsuły wielkości samochodu osobowego poruszały się w rurach, w których usunięte zostanie powietrze, dzięki czemu zlikwidowany zostanie opór aerodynamiczny.
Kapsuły o masie 180 kilogramów będą mogły przewozić do 6 pasażerów jednocześnie lub ładunek o masie 360 kilogramów. Evacuated Tube Transport będzie można wykorzystać jako transport dla ludzi oraz system dostawy przesyłek w rekordowo krótkim czasie - paczka z USA dotarłaby do dowolnego kraju na świecie w mniej niż 24 godziny.
Kolejka napędzana prądem elektrycznym będzie przede wszystkim szybka, ale również cicha i bezpieczna. Dzięki zastosowaniu bardzo lekkich materiałów, budowa Evacuated Tube Transport ma być stosunkowo tania a sam przewóz ma kosztować mniej niż podróż samolotem. ET3 Global Alliance zakłada, że kolej na terenie Stanów Zjednoczonych będzie mogła mknąć z prędkością 600 km/h i pozwoli zabrać pasażerów jednego wybrzeża do drugiego w 45 minut. Jednak Evacuated Tube Transport będzie przede wszystkim transportem międzykontynentalnym - kapsuły mają przewozić ludzi w odległe rejony świata z ogromną prędkością 6 500 km/h. Obliczono, że podróż z Cincinnati w stanie Ohio do indyjskiego miasta Agra potrwa 3 godziny a sam przewóz ma kosztować 50 dolarów.
Nt.interia.pl/technauka/news-hiperdzwiekowe-kapsuly-zabiora-pasazerow-z-nowego-jorku-do-p,nId,2394171 | 21 maja 2017

Konsorcjum zakłada, że za 5 lat hiperdźwiękowa kolejka pozwoli połączyć największe miasta a za 10 lat ma powstać sieć łącząca największe kraje na świecie.

ET3 Worldwide tube transportation project
Youtube.com/watch?time_continue=31&v=51HbmuKhRbk | 20 kwi 2012

Introduction to ET3
Youtube.com/watch?v=BAN0QWpx6x0 | 28 lut 2014
| Tylkonauka.pl

[Więc kolejny raz apeluję, m.in. z tego powodu, by nie ("")inwestować w drogi dla pojazdów kołowych (...)! - red.]

----------------
O TZW. BUDOWIE DRÓG...
Wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=218
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Kolejny raz o demokracji
Aby wykazywać się aktywnością, np. jako wyborca, to trzeba sobą reprezentować odpowiedni poziom, w tym być odpornym na manipulacje, propagandę, marketing polityczny, posiadać odpowiednią wiedzę m.in. z zakresu ekonomii, gospodarki, polityki, trzeba być etycznym, posiadać zdolność do niekierowania się emocjami, naśladownictwem, instynktem stadnym, chcieć i potrafić postępować odpowiedzialnie w skali społeczeństwa, kraju, państwa, w tym być konstruktywnie aktywnym zarówno w zakresie obrony przed niepożądaną, szkodliwą działalnością, jak również w osiąganiu pozytywnie korzystnych dla społeczeństwa, kraju, państwa celów, co obejmuje także kontrolę polityków, skuteczne blokowanie ich szkodliwych, złych zamierzeń, i współpracę z politykami w zakresie wskazywania, osiągania pozytywnych celów.
Ilu ludzi spełnia te warunki; kto jest aktywny jako wyborca, polityk; jak efektywnie, skutecznie można bronić się, innych przed szkodliwą działalnością, osiągać pozytywne cele, gdzie w hierarchii społecznej, na jakich stanowiskach, szczeblach władzy znajdują się osoby niekompetentne, szkodliwe, destrukcyjne; a gdzie osoby etyczne, konstruktywne i jak są ich postulaty oceniane, takie osoby traktowane przez tzw. masy; jaki poziom reprezentują tzw. masy; jak jest w demokracji…
[A co ja tam mogę wypisywać, jakie to może mieć znaczenie, wartość, przecież nie występuję w telewizji, nie jestem politykiem, a więc nie wzbudzam instynktu stadnego jako jeden z przywódców... Niczego nie chcę za darmo dawać ludowi... Tych, którzy chłepią z korytka, to chcę od niego odciągnąć... Nie dbam wyłącznie o własny i kast, beneficjentów systemu interes… Chcę osiągać pozytywne cele… Ilu ludzi to rozumie… Itp., itd… Więc kto chce ze mną współpracować, mnie wspiera, popiera, by mnie wybrał w demokracji... Jakiś tam, coś tam, gdzieś tam pisze, ani razu nie wystąpił w telewizorze, żaden polityk go nie popiera, a chciałby zostać politykiem… Aaa, ha, ha, ha… I tak wygląda (o)błędne koło w tym systemie… - red.]
Redaktor1966
Posty: 969
Rejestracja: czw gru 30, 2010 9:46 am

Re: 01.05.2011 r. - Wprowadzenie racjonalnego ustroju

Post autor: Redaktor1966 »

Obrazek

http://moto.wp.pl/renault-bezprzewodowe ... 445670017a | 26.05.2017
Renault: bezprzewodowe ładowanie rozwiąże problem zasięgu aut elektrycznych
Jak tłumaczą pomysłodawcy tego rozwiązania, dynamiczne ładowanie pozwala doładować baterie samochodowe dzięki instalacjom wbudowanym w nawierzchnię dróg. Dzięki nim samochody będą uzupełniać zapasy prądu podczas jazdy. W przypadku rozpowszechnienia tego rozwiązania stanie się ono przełomem w motoryzacji - uważają twórcy.

Zrealizowany przez Renault pomysł nie jest nowy. Bezprzewodowe ładowanie telefonów jest doskonale znane. Pomysł trafił już nawet do motoryzacji. Są na świecie firmy, które oferują systemy bezprzewodowego ładowania do najpopularniejszych samochodów o napędzie elektrycznym z Nissanem Leafem na czele.

Swoje plany ma również Mercedes. Niemiecki producent zapowiedział model S500 z opcją bezprzewodowego ładowania. Miejsce postojowe będzie musiało być wyposażone w infrastrukturę wytwarzającą pole elektromagnetyczne, a cewka będąca na wyposażeniu samochodu zamieni je na energię elektryczną, która trafi do akumulatorów.

Pewne jest, że wszystkie większe firmy motoryzacyjne mają swój program opracowania bezprzewodowego ładowania samochodów elektrycznych czy hybryd typu plug-in. Na przykład BMW chce zaproponować takie rozwiązanie w serii 5. Wiadomo też, że nad swoimi projektami pracuje Volvo i Honda.

Jak przekonują specjaliści, do zapewnienia bezproblemowej jazdy w miastach i terenach podmiejskich wystarczy wyposażenie 25 proc. ich długości w infrastrukturę ładowania. Gorzej będzie na autostradach. Podczas szybkiej jazdy konieczność łamania oporu powietrza sprawia, że samochód ma większe zapotrzebowanie na energię. W efekcie trzeba byłoby umieścić infrastrukturę ładującą na 50 proc. długości autostrad czy dróg ekspresowych.

Według mediów minie co najmniej 10 lat, zanim ta technologia zostanie upowszechniona. Z badania przeprowadzonego w 2015 roku przez brytyjski zarząd autostrad wynika, że będzie to też drogie przedsięwzięcie - zamontowanie instalacji dynamicznego ładowania na kilometrze drogi może kosztować od 450 tys. dolarów do 550 tys. dolarów.
Źródło: PAP, "Automotive Newsw Europe"
ODPOWIEDZ