Podczas gdy gwiazda stawała się coraz jaśniejsza i jakby większa, uduchowionym radość rozpierała piersi, a u mniej uduchowionych zaczęły narastać uzasadnione wątpliwości. I słusznie, gdyż nagle owa “gwiazda” spektakularnie eksplodowała nad wioską zmieniając sielską atmosferę w panikę. Zjawisko, które wywołało taką ambiwalencję w Barwell, od 4,5 miliarda lat przemierzało kosmos, aby właśnie w wigilię zawitać nad osadą. To dopiero jest "timing".
Największy w historii UK meteoryt ważył 90 kg w momencie eksplozji, która zamieniła kosmiczną skałę w deszcz niebiańskich kamieni. Te natomiast narobiły sporo szkód w samej wiosce hrabstwa Leicaster. Tak to jest z prezentami i życzeniami. Należy uważać czego sobie człowiek życzy, gdyż życzenia mogą się spełnić.
Myślę, że przyjmiecie z wyrozumiałością, że moje życzenia będą na pierwszy rzut oka skromne. Moi kochani, życzę wam po prostu zdrowia, bez niespodzianek i przepychu. Jeśli natomiast los obchodzi się z wami po macoszemu, miejcie nadzieję, o czym świadczy poniższa historia.
W wigilię 1931 roku para - Ed i Julia Steward - utknęli samochodem na pustyni Mojawe. Podczas gdy Ed starał się naprawić usterkę, Julia przechadzała się po okolicy. Usłyszała cichy płacz i wkrótce znalazła jego źródło. Było nim niemowlę płci żeńskiej, zawinięte w kocyk i zapakowane w pudełko po kapeluszu. Dziewczynkę nazwano Sharon, a za sprawą symbolicznych okoliczności, chęć adopcji zgłosiło kilkanaście rodzin. Tak to już jest w życiu, że nie trzeba sobie niczego życzyć, by los nas obdarował po królewsku, czego wam także życzę.
Niekoniecznie upieram się, że musi to być dziecko. Po prostu życzę wam, by los uśmiechnął się do was. Może znajdziecie coś czego nie sposób było znaleźć pomimo ustawionej w kącie szklanki.
Na przykład pewne małżeństwo, dziewięć dni przed wigilią zgubiło psa w miejscowości Cove Springs na Florydzie. Rodowodowy owczarek niemiecki imieniem Athena zerwał się z samochodu, pogonił w krzaki i tyle go widzieli. Pomimo tygodniowych poszukiwań, suka zniknęła bez śladu. Małżeństwo wróciło do domu i jakieś było ich zaskoczenie gdy w wigilię na ich werandzie pojawiła się zguba. By było zabawniej, podobno zadzwoniła do drzwi. No dobra, Athena zerwała się na gigant jakieś 30 km od domu, więc trudno zaliczyć jej powrót do cudów.
Patrząc z innej perspektywy, Mojżesz potrzebował czterdziestu lat na pokonanie dystansu 780 kilometrów, a więc może jednak cud. Trudno także do cudów zaliczyć fakt, że dwa miesiące później Athena powiła śliczne szczeniaki, niekoniecznie rasowe.
Ale wam życzę serdecznie autentycznych cudów, bo mam gest i syndrom świętego Mikołaja.
Istnieje co prawda taka teoria, że historia o świętym Mikołaju to robota Iluminatów. Powiada, że warunek - byłeś grzeczny, to dostaniesz prezent - to zachęta do konformizmu. Twierdzą, że Santa włażący przez komin, to zgoda na inwigilację, tak jak twierdzenie, że Mikołaj wszystko widzi i słyszy.
Ja w teorie spiskowe nie wierzę, więc życzę wam wszystkiego najlepszego, wiem z materiałów operacyjnych, że wielu z was na to zasłużyło.
v.
