Droga Krzyżowa Pana Jezusa Chrystusa.Opisna w sonetach.Ogród

Miejsce do publikacji twórczości własnej uczestników Forum (poezja, próby literackie i inne).
JOZEF1949
Posty: 919
Rejestracja: czw lut 25, 2010 6:03 am

Droga Krzyżowa Pana Jezusa Chrystusa.Opisna w sonetach.Ogród

Post autor: JOZEF1949 »

Droga Krzyżowa Pana Jezusa Chrystusa.
Opisana w sonetach.
Ogród Oliwny

Już się i księżyc na niebie nasrożył,
Ciemnością nocy cały świat zamroził.
W chwilę powagi uderzając strunę,
Będąc prorokiem i czasu zwiastunem.
Ziemia przygasła, w upiornej ciemności,
Piekło odsłania swe żądze, podłości.
Działając w Synu, za cały lud zgniły,
Przemocą słowa, i czynu i siły.
Zjawy wszelakie, piekielne potwory,
Bestie okrutne, nienawistne zmory.
Razy zadają, by na drodze Krzyża,
Grzech wielokrotnie Jezusa poniżał.
Gdy w końcu księżyc stanął w nieboskłonie,
Perły gór sine, przygasły w koronie.
Na znak żałoby, jakby w poły zgięte,
Z czołem pochmurnym milczały, wyklęte.

Przed skazaniem.

Zawiści ludzka, głupota okrutna,
O tobie prawda bolesna, i smutna.
Bestia zabija, znęcać nie zamierza!
Czyś ty człowieku jest gorszy od zwierza?
Wyrok nie zapadł, już skazany z góry,
Poprzez kapłanów zdany na tortury.
Szykany wszelkie, bicie, opluwanie,
Bodą drągami, kopania, szarpanie.
Tak poniżony nie był żaden dotąd,
Plugastwem zlany i wszelką sromotą,
Wynaturzenie ludzkie zenitu już sięga,
Twórcza okrutnie- umysłu potęga.
Wróg numer jeden, nawet psychopata,
Jest wobec Niego jak anioł, skrzydlata,
Barabasz. Mrok biczowania, skóra zdarta z kości,
Koronę z cierni wbiją do czaszki,- rękami podłości.
Gdyby nie kielich, pokrzepienia z Nieba,
Dziś by nie było i wina i chleba.
Drogi Krzyżowej i Krzyża Zbawienia.
Człek takich szczytów sięga upodlenia!...



Stacja I

Jezus na śmierć skazany

Wyrok wydany, więc przybywaj kacie,
Czy cię ów wyrok straszny nie przeraża?
Sobie przydzielasz znak hańby Piłacie.
W krzyżu przybija się ręce zbrodniarza !

Hańba i Żydom- za zdradzieckie znamię,
Na wnuki wasze krew niewinna spłynie.
Za Jezusowe wykręcane ramię,
Wieki historii orzekną o winie.

Niesprawiedliwe ferując wyroki,
Przez wasze dzisiaj paschalne ołtarze,
Gest czystej ręki winy nie wymaże.

Znowu zapewne pogubicie kroki.
Na niewinnego wkładacie koronę.
Zbrodniarza biorąc w niechlubną obronę.


Stacja II

Jezus bierze krzyż na swe ramiona

Ciało pocięte, do kości obdarte.
Choćby współczucia maleńka iskierka.
Lodowe serca, ich oczy zawarte.
I nienawiści ino niechęć wielka.

Krzyż wielki, ciężki, wkładają na ciało.
Niech „zbrodniarz” cierpi, póki jeszcze dycha.
Bez tego krzyża ciało umierało.
Szept z ust Jezusa, to modlitwa, cicha.

I słowo hańba zastąpił cierpieniem.
Dlatego ono dziś Niebo otwiera,
Gdy życie nasze Jezusa powiela.

My z miłosiernym ponieśmy westchnieniem.
On od początku cierpienia nauczył,
By człek bolesny, po życiu nie kluczył.



Stacja III

Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

Upadł pod krzyżem, ciężar wciskał w ziemię.
Boleść ramienia, które go dźwigało.
Och, ciężkie, ciężkie ludzkich grzechów brzemię.
Bólem osłabłe, wyniszczone ciało.

Ale powstaje, bity, opluwany,
W omdlałym z bólu ponosi ramieniu.
Kolec korony wciąż w czaszkę wbijany,
Budzi go bólem, w kolejnym omdleniu.

Promyk nadziei spod upadku dajesz.
I tym poległym, co w niewoli stoją,
Niech znaku Krzyża Panie się nie boją.

Jezu zbolały, Ty spod niego wstajesz.
I ja spod krzyża swojego podnoszę,
Spod krzyża grzechów, grzechów, Jezu proszę.


Stacja IV

Jezus spotyka swoją Matkę.

Bóg zszedł na ziemię, z ludźmi się zjednoczyć.
Poprzez Jezusa w krzyżu solidarnym.
By w biedzie naszej, razem z ludźmi kroczyć,
A Krzyż się znakiem stawał namacalnym.

Maryja w tej drodze wstawiała do Syna,
W Drodze Krzyżowej, łączy w Jego bólu.
Tak solidarność się z ludźmi zaczyna,
Ze Stwórcą Świata, Króla wszystkich królów.

Matko Bolesna, Matko Pojednania !
Pośród niesnasek, Zwiastunko Pokoju,
Solidarności, w czas krzywd i czas znoju.

Niech Twa modlitwa, obecność, wybrania.
Moje zaś życie Bogu się podoba,
Drogą Przykazań wiedzie życia droga.



Stacja V

Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Chrystusowi

Nie chciał pomagać, zmuszają żołnierze,
I też po części stał się go udziałem.
W Drodze Krzyżowej formował go w wierze,
Po czasie wiedział- ja z Nim kroczyć chciałem.

Śpieszy z pomocą, ze zdwojoną siłą,
Żołdacy muszą w tym dziele stopować.
Już wie, że żadnej odmowy nie było.
Przez resztę życia zechce tak zachować.

Krzyżu! Tyś znakiem ofiarnej pomocy!.
Leczysz z choroby wiecznej – potępienia.
Chorobę grzechu- Krzyż serce odmienia.

Ty każde serce leczysz z grzechu nocy.
Jezus, na pomoc zawsze każdą przysta,
Sercem skruszonym gdy poprosisz – Chrysta.


Stacja VI

Św. Weronika ociera twarz Jezusowi.

Jak wiele woli i odwagi wiele,
Ma ta zamożna żydowska niewiasta.
Mieć trzeba w sobie, by podążać celem.
Chociaż strach, pycha, nas często przerasta.

Na oczach tłumu, wściekłymi ze złości.
Dla niej wezwaniem jest Krzyż Jezusowy.
Gestem odwagi, poddańczej miłości,
Nie tylko serca staje jej odnowy.

Każdy, kto szczerze się do niego zbliża,
Jest zawsze gotów do odważnych czynów,
Nawet gdy śmiercią ma męczeńską zginąć.

Nigdy już zdradą nie obejmie Krzyża.
On heroicznej twej mocy udziałem.
Na Chwałę Boga i na twoją chwałę.


Stacja VII

Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

Znowu upada, ciężar Go przygniata,
Bóg skatowany leży w prochu ziemi.
Ręka pomocna nie dźwiga Go brata.
On ich grzechami przygniecion, wszystkimi.

Samarytanie, którędy twa droga?
Bo pośród Żydów nie ma ich obecnych.
Ci nie uznają Najwyższego Boga.
Choć ich historia sięga ku praw wiecznych.

A On z złem ludzkim dzisiaj pogodzony,
Zło ludzkie wszelkie niesie na Golgotę,
Świata plugastwa, bandyctwa, sromotę.

Legł w ziemi prochu przez ludzi wzgardzony.
Ofiary Syna człowiek nie docenia,
Mając przez wieki wciąż serce z kamienia.


Stacja VIII

Jezus pociesza płaczące niewiasty.

Chociaż współczucia płaczu forma miła,
Nie w każdym płaczu łzy się leją szczere.
Nie z każdym płaczem idzie prawdy siła.
Różne powody tego płaczu celem.

Każe nie płakać, to za wasze grzechy,
Choć przez łzy swoje Krzyż Mój zrozumiecie.
Niosę zbawienie, Krzyż wiecznej pociechy,
Lepiej nad sobą szczerze zapłaczecie.

Słowa pociechy, słowa napomnienia.
Są drogowskazem i również nakazem,
I w tamtym czasie i za każdym razem.

Gdy łzy są jednak łzami nawrócenia,
Krzyż dopełnieniem stanął w naszej drodze,
A Jezus Bogiem, Królem, naszym Wodzem.


Stacja IX

Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

Trzeci upadek. Czy wystarczy siły,
Aby go podnieść i zanieść na górę?
Chce, by proroctwa się śmierci ziściły.
Tam tłum ciekawskich wyczekuje murem.

Sił już brakuje. O, wytrwa, tak trzeba,
I mimo bólu podąża uparcie.
Szepta w modlitwie, dla ludzi i Nieba.
Myśl ta ofiary jedynym oparciem.

Wola, wytrwałość, na krzyżowym szlaku.
Uczy jak dźwigać w pracy i chorobie.
By był zbawieniem, docześnie i w grobie.

Symbol wytrwałych i przeróżnych znaków,
Każe się Jezus pod krzyżem pochylić.
Obym je posiadał, w potrzebnej mi chwili.


Stacja X

Jezus z szat obnażony.

Zdarli Zeń szaty i ból Mu zadano,
Godność człowieka ohydnie odkryto.
By Go poniżyć, z Niego wyśmiewano.
Gorsze to było niż Go ciągle bito.

Trudno w skazańcu dojrzeć człowieczeństwo,
Choć jest człowiekiem i pozostał Bogiem.
A jeszcze trudniej Boga podobieństwo,
Boże! Na męki ja patrzeć nie mogę.

Kim, że ja jestem, że to wszystko znosisz.
Ja mały, grzeszny, ja tylko proch ziemi,
Z mymi wadami, grzechami wszystkimi.

Siłę w wytrwaniu, o krzyż męki prosisz.
Godność człowieka w Tobie obroniona,
Krzyża zasługa, cierniowa korona.


Stacja XI

Jezus przybity do krzyża

Zło i nienawiść, ból i krzywda ino.
Świat będzie w grzechu po wsze czasy tarzał.
„Ojcze przebacz im, nie wiedzą cz czynią”.
Jezus bez końca te słowa powtarza.

Przebacza wiecznie w znaku przebaczenia,
Gdy skruszonego usłyszy grzesznika.
Krzyż rany wytarł, na Jego ramionach,
Niechaj pokorna trwa modlitwa cicha.

Męka, śmierć Pańska nie będzie daremna,
Płynące z krzyża przyjmij przebaczenie,
Uznaj swe grzechy, Jego poświęcenie.

Póki twa wola i modlitwa rzewna,
On w znaku Krzyża skałą i podporą.
Pochyl się z wiarą, zgodnie z Jego Wolą.


Stacja XII

Jezus na krzyżu umiera

Zło i nienawiść, pod krzyżem zostało,
W potokach grzechu toczy krople jadu.
W Krzyżu Miłości zaś Serce wisiało.
Chleba, Krwi Pańskiej, jak krzew winogradu.

Piękna Miłości w znaku doskonałym,
Za mnie dał życie w ogniu całopalnym.
Wieki, ofiary takiej nie widziały.
Zwiastun Zbawienia, w Krzyżu namacalnym.

I lata miną, setki i tysiące,
Zbawienie znajdziesz, jeśli Jego szukasz,
Z Krzyża to prawda, zbawienia nauka.

Serce Miłości, wiecznie gorejące.
Z miłości stworzył, podobnie człowieka,
Gdy człowiek kocha, miłością urzeka.


Stacja XIII

Jezus zdjęty z Krzyża.

I cóż to Jezu, cóż z Ciebie zostało?
Zmasakrowane zwłoki z Krzyża zdjęte.
Łez tylko morze i już zimne ciało.
Złożone w ręce, Jego Matki Święte.

Gorycz, ból w sercach i rozczarowanie.
Ciało człowieka złożone na marach.
Kto by uwierzył, w jakieś Zmartwychwstanie,
Na ręki długość, leżąca ofiara.

A Krzyża znak trwa, od Drogi Krzyżowej.
I choć rozpięty niesie znak cierpienia,
Jest oprócz męki, nam znakiem Zbawienia.

W niejednym sercu gruntownej odnowy.
I trwa przez wieki, tak będzie do końca,
Dopóki Stwórca nie zgasi blask słońca.


Stacja XIV

Ciało Jezusa złożono w grobie.

Złożono w grobie. Wejście zakryto już ciężkim
kamieniem.
U wejścia grobu rozstawiono straże,
Tak zakończono z Jezusa imieniem.
Czas zapomnienia z historii wymaże.

Niepewność, pustka, ino w sercach gore.
Popłoch paniczny, pochować się każe.
Brak żywej wiary, wyobraźnie chore.
Wciska w wątpliwość, ich wszystkich tym razem.

W trzecim dniu jednak grób pozostał ,pusty.
Śmierć zwyciężona, piekło i szatana.
Przez Krzyż, w zamiarach dzisiaj pokonana.

Całun, opaski, Jezusowe chusty.
W Zwycięskim znaku idźmy Jego szlakiem.
„Bo pod tym znakiem Polak jest Polakiem”.


Epilog.

„Błogosławieni ci co nie widzieli...”
Ze Zmartwychwstania- i szydzić nie chcieli.
Wielu zwątpiło po śmierci Jezusa.
Groźba żydowskich prześladowań zmusza,
Ulżyć emocjom, wyciszyć w ukryciu,
Tak by żadnemu nie groziły życiu.
Czas jednak płynął, wciąż nieubłaganie,
W dniu trzecim przyszedł czas na Zmartwychwstanie,
I z mroku śmierci, Ten co legł na marach,
Ta całopalna za grzechy ofiara,
Powstaje z grobu. Szok i zaskoczenie,
I radość szczera, wiara i zdumienie.
Są już świadkowie, lecz wiele za mało,
By się dziś cieszyć Zmartwychwstania Chwałą.
Wśród nich Apostoł. Niewiara Tomasza,
Fakt ten zrównuje z niemocą Judasza.
Ten gdyby Panu od początku wierzył,
By nie kradł, zdradzał, by nie sprzeniewierzył.

Wieki minęły. Kościół Jezusowy,
Jak wielki brylant duchowej odnowy,
Świeci swym blaskiem, pod Krzyża Sztandarem,
Niesie zbawienną dla świata ofiarę.
I moce piekieł zmóc Jego nie mogą.
Lat dwa tysiące są zawalidrogą.
On trwa, trwał będzie, niesie swe przesłanie,
Wieczne zbawienie- ziemskie zmiłowanie.

Józef Bieniecki
ODPOWIEDZ