Kuszenie
Leżał sobie nieboszczyk,spoglądał znad wieka,
Jak po niego zbliża się, sto diabłów z daleka.
Dążą wprawdzie powoli,wciąż w jego kierunku,
On się nie mógł poruszyć,jak na posterunku.
Użył owy postronek,zawisnął na chwilę,
Wkrótce się przekonując , jego własnej sile.
Zadyndał,tak zostało.By tak w lesie dyndał,
W końcu przypadkiem znalazł go przybłęda.
Teraz patrzy z boku co się wokół dzieje,
Idą głów mąciciele i duszy złodzieje.
Chce uciekać-nie może,krzyczeć, brak mu siły,
Wszystko przeciw ,wrogie, na nim się skupiły.
I tak sobie w głowie do siebie mamrota,
Że mu na wieszanie nie przyjdzie ochota.
Tymczasem tego skutki są zanadto srogie,
Bo się skłócił,nie jednał, z samym Panem Bogiem.
Cały strachem podszyty,trzęsie jak osika,
Mało nie oszalał,już dostaje bzika.
Poczuł mokro w piżamie,zaworki puściły,
Samobójcze myśli naraz się zemściły.
W obesranych galotach,spocony się budzi,
Chociaż smrodzik wokoło-szczęśliwy, wśród ludzi.
Wie od dzisiaj-będzie wiedział potem,
I nie podda kuszeniom,diabelskim bełkotom.
Józef Bieniecki