Droga do dworu.

Miejsce do publikacji twórczości własnej uczestników Forum (poezja, próby literackie i inne).
jozbie49
Posty: 132
Rejestracja: śr sie 28, 2013 4:29 am

Droga do dworu.

Post autor: jozbie49 »

Droga do dworu.

Wśród pól złotych, pszenicą,droga długa kręta,
W kilku miejscach tym samym strumykiem przecięta.
Jak powój pnący wiła,by zniknąć w wąwozie,
By w dolince wypłynąć,przy sierocej brzozie.
Łany złote szumiały,przesiąknięte chlebem,
Darem Bożym spływając pod błękitnym niebem,
Po horyzont ciągnęła.Granatową kępą,
Drzewa z dala kudłate okolice sępią.

Pośród dwoje olbrzymów, poszarpane burzą,
Nie zdradziły od wieku,osłaniając służą.
Rosłe silne topole,wciąż żywo szumiące,
W czasie wiatrów zimowych smutno zawodzące.
One świadki przysięgłe,Powstań Narodowych,
I okrucieństw ,bandyctwa dwóch wojen światowych.
Wąska droga ginęła pomiędzy ich pniami ,
Jako słupy strzelały,otwarte bramami.

Rosły graby żylaste,kiedyś obcinane,
Dzisiaj żywopłotem utworzyły ścianę.
Poplątawszy konary oparły o bramę,
Gęstą nie do przebycia,podszytą krzewami,
Tarniny niskopiennej,iglastej cierniami.

Wszystko to masywne,ogromne i większe,
Przeto się zdawało nad inne piękniejsze.
Lata wpisane czasem, było można czytać,
I pomniki przyrody o historię pytać.

Stara z drewna kapliczka ,zębem czasu rwana,
Zawsze ozdobiona,latami zadbana.
W niej figurka z Dzieciątkiem,kryła Matkę Boską,
Piękną Panią Miłości,tak prawdziwie polską.

Okół który ogradzał ze grabowej ściany,
Był porosły bluszczem,pnączem pozwieszanym,
Tworząc wielką altanę,przez nią droga biegła,
Do parkowej ścieżyny w części równoległa.
Mrok zielony panował,chłód,świeżością tchnący,
Wiosną,latem ,jesienią,zielenią pachnący.
Niespotykana cisza ,potarga go wrzesień,
Z ptactwem się żegnający,oczekuje jesień.

Dalej gazon okrągły,jak talerz wypukły,
Głębiej tui orszak,stał szeregiem smukłym.
Grządki od strony ścieżki zrobione w gazonie,
Dały kwiatom początek jak w wielkim wazonie.
Rosła gęsto maciejka,nasturcje ,gożdziki,
Nie te jednak z kwiaciarni ,lecz kępkami dziki.
Nad nimi baldach rój białych motyli,
To siadał ,to unosił,w podmuchu się chylił.

Ruda trawa zmierzwiona,kładła w ziemię kłosy,
Jak niedbale czesane,poszarpane włosy.
Pośrodku wielka tuja pokrywała płaszczem,
Środek gazonu kryjąc ,niewidoczną paszczę..

Dwór stał poza gazonem,tuż za ścianą malwy,
Kolorze narodowym ,biała -czerwień barwy.
Fronton długi,przykucły,zapadnięty w ziemię,
Dawał z razu odczucie ,że od wieków drzemie.
Oprócz dużych kominów,wszystko małe było,
Jedno wcale nie widać,a reszty nie kryło.
Chociaż nie budowano ze wskazaną modą,
Nic mu ująć nie można,tchnął wieku urodą,
Kryty czasu patyną oraz dostojeństwa,
Wracał czasem młodości,panków i panieństwa.
Otoczony swoistą historią poezji,
Sztuki,piękna,,tradycji,wiary i finezji.
Których duch się unosił,nad parkiem i domem,
I porażał przyjezdnych swym piękna ogromem.

Józef Bieniecki
ODPOWIEDZ