Ty i ja.
Wychodzę w wieczór, razem z tobą,
By kwiaty zrywać z nieba łąki.
A cisza nocy, naszą mową,
I w twych ramionach kwiatów pąki.
Na rozmarzonym firmamencie,
W gwiazdach przemyka splot nadziei.
I spływa na nas, jak zaklęcie,
Ziemi życzliwych czarodziei.
Księżyca piękno nas uwodzi,
Na skrzydłach środkiem płynie lata.
I srebrnym włosem z nieba schodzi,
Wspólna nadziei ,myśl skrzydlata.
Ramieniem nocy otuleni,
Jednakim rytmem serca biją.
I sami sobą upojeni,
Ja twój fiołek ,ty lilią.
A noc faluje ponad nami,
I Drogą Mleczną myśli wiedzie.
I ku nam spada ,kometami,
A księżyc z nami choć na przedzie.
Słowik umyślne grzechy czyni,
Aby zalotnie nas pokusić.
Żaden z nas za to go nie wini,
Bo do miłości nie trza zmusić.
Józef Bieniecki