Białe Orły
: czw maja 10, 2018 7:11 am
„Biały orzeł znów skrępowany Krwawy łańcuch zwisa u szpon Lecz…”
Białe Orły
Pod mymi biało czerwonymi skrzydłami
Bawiły się dzieci spokojnie
Tygodnie mijały całe miesiące zapominały maleństwa o wojnie
Złych, blask moich skrzydeł oślepiał
Rozłupywał im czaszki mój dziób
Niejeden przede mną służbę na krew swoją przyrzekał
Zdrajców praw naszych ojców ścielił się trup
Dziś powiązano mi szpony
Które rwały ciała naszych wrogów na strzępy
Które obdzierały ze skóry tych którzy skrzywdzili nasze żony
Dziś brak mi już czci jestem przeklęty
Bowiem związano mi i dziób
Którym zdolny byłem łupać kolana drzew
Pozostawiono możliwość ucieczki lecz czy Bóg
Czy zaopiekuje się moimi, Naszymi ziarnami na siew?
Naszym przekleństwem bracia są oczy
Których żadna niewola nie uciska
Widzieć psa który w imię prawa po baranka kroczy
A przed szakalem ucieka i tylko cienko piska
Wzrok przenika cały kraj zdławiony w strachu
Hańbą wisieć w gmachach gdy odbierają Nam najcenniejsze
Spragniona ziemia smaku a nozdrza metalicznego krwi zapachu
Czas oczyścić dla przyszłych pokoleń powietrze
I noc znów przetnie cichy huk skrzydeł
Krzyk orłów, wstanie skąpane w mroku słońce
Wszystkim którzy Nas powiązali Bracia już zawsze na pohybel
Spokojne serca Nasze gdy w krwi morderców końce
Naszych szpon
Nasz tron, upadła w sercach ojczyzna niech wróci
Nasz dom
Białe Orły
Pod mymi biało czerwonymi skrzydłami
Bawiły się dzieci spokojnie
Tygodnie mijały całe miesiące zapominały maleństwa o wojnie
Złych, blask moich skrzydeł oślepiał
Rozłupywał im czaszki mój dziób
Niejeden przede mną służbę na krew swoją przyrzekał
Zdrajców praw naszych ojców ścielił się trup
Dziś powiązano mi szpony
Które rwały ciała naszych wrogów na strzępy
Które obdzierały ze skóry tych którzy skrzywdzili nasze żony
Dziś brak mi już czci jestem przeklęty
Bowiem związano mi i dziób
Którym zdolny byłem łupać kolana drzew
Pozostawiono możliwość ucieczki lecz czy Bóg
Czy zaopiekuje się moimi, Naszymi ziarnami na siew?
Naszym przekleństwem bracia są oczy
Których żadna niewola nie uciska
Widzieć psa który w imię prawa po baranka kroczy
A przed szakalem ucieka i tylko cienko piska
Wzrok przenika cały kraj zdławiony w strachu
Hańbą wisieć w gmachach gdy odbierają Nam najcenniejsze
Spragniona ziemia smaku a nozdrza metalicznego krwi zapachu
Czas oczyścić dla przyszłych pokoleń powietrze
I noc znów przetnie cichy huk skrzydeł
Krzyk orłów, wstanie skąpane w mroku słońce
Wszystkim którzy Nas powiązali Bracia już zawsze na pohybel
Spokojne serca Nasze gdy w krwi morderców końce
Naszych szpon
Nasz tron, upadła w sercach ojczyzna niech wróci
Nasz dom