OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Śmiech to zdrowie.
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PRACY 70

Trzeba wziąć się do roboty. Przyjechała laweta żeby zabrać to bardziej zgruchotane auto Monisi. Porsche, krótsze teraz o pół metra. Z przodu płaskie, z tyłu płaskie. Autem Uli zmiażdżonym tylko z przodu mam jechać ja. Mercedes, taki malutki z dwoma siedzeniami. O cholera, pedał od sprzęgła się chyba urwał. Więc wołam Ranjida i tłumaczę mu na migi, ze jest potrzebna jeszcze jedna laweta. A ten mi pokazuje, ze taki Mercedes nie potrzebuje sprzęgła. Automatic! Ustawiasz bieg do przodu i jedzie. Trzeba tylko dodawać gazu i hamować. No to jedziemy. Kierowca lawety daje po gazie już przed bramą, wiec zatrąbilem i pokazalem mu na migi żeby się nie spieszył, przecież nikt nas nie goni. Mamy czas. A ten wariat dalej jedzie chyba setką. Przy skręcaniu za bramą w prawo, zarzuciło mnie, zakręciło i zatrzymałem się na zderzaku wyjeżdżającej z posesji po przeciwnej stronie ulicy białej, długiej chyba na 8 metrów limuzyny. Wyskoczyłem, żeby obejrzeć straty i ewentualnie dać po mordzie kierowcy tego jamnika. Ale jak tamten wysiadł to doszedłem do wniosku ze lepiej wziąć winę na siebie. 2 metry wzrostu, 150 kilo wagi i z wyglądu taki trochę Saddam Hussein. Z takimi to lepiej nie zadzierać. Na moje szczęście, samochody nawet się nie cmoknęły. Stały w odległości centymetra od siebie. Nagle obsuwa się jedno z tylnych, przyciemnionych okien tej limuzyny i spogląda na mnie para czarnych przepięknych ocząt. Coś gorącego przeszyło moją klatkę piersiową (chyba gdzieś w okolicy serca) i jeszcze bardziej gorąco zrobiło mi się piętro niżej w mojej męskości. Boże jedyny, co to za piękność przepiękna! Anioł wcielony, tyle że nie z blond włosami, a czarna jak kruk. I uśmiechnęła się do mnie!! Nogi mi zmiękły ( tylko nogi). Po tym patrzeniu na córki pani Stasi, jest to chyba uczucie jakie ma więzień pojony przez 5 lat wodą, który po wyjściu na wolność wypił pierwsze piwko. Ten Hussein, pokazał ręką, że nic się nie stało, wsiadł do swojej bryki i pojechał. A ja zostałem z walącym sercem, ciasnymi spodniami i chyba otwartą gębą. Muszę się dowiedzieć, kto to był. Może Ranjid będzie wiedział? Odstawiliśmy auta do warsztatu. Na powrotna drogę dali mi świeżo naprawionego Land Rovera, którego Monisia rozwaliła chyba w poprzednim tygodniu. Zaraz po powrocie do domu poszukałem Ranjida, żeby go zapytać o tą piękność z przeciwnej strony ulicy. Chyba zrozumiał o co mi chodzi i coś mi próbował wytłumaczyć, ale nie mogę go zrozumieć. Mówi coś jakby:- sigoiner albo zigoiner konge.. Co to, do diabła może znaczyć? Najlepiej zapytam szefową. C.d.n.
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PRACY 71

Pod domem jest garaż wielkości bazy maszynowej samopomocy chłopskiej w mojej wsi. Tylko, że tam stoją stare snopowiązałki i siewniki, a tu 30 prawie nowych samochodów najdroższych marek. Kilka stoi nawet za szklaną ścianą i jakieś urządzenia regulują temperaturę i wilgotność powietrza. To chyba wartościowe unikaty i nieboszczyk Wahlstrom schował je za szybą, żeby córeczki nie zniszczyły. Bramę do garażu też już zdążyli naprawić. Soraya woła na obiadek do jadalni dla personelu zaraz obok kuchni. Jest okazja, żeby trochę pogadać. Ranjid i Soraya pochodzą z Pakistanu i pracują tu już przeszło 10 lat. Jak ktoś może wytrzymać u jednego pracodawcy 10 lat? No ale oni też nie piją, więc trzeba ich zaliczyć do jakiegoś egzotycznego gatunku, niezależnie od pochodzenia. Ranjid dba o porządek w ogrodzie i w domu, jego żona robi zakupy, gotuje, usługuje paniom i też sprząta. Po obiedzie mam pójść do pani Stanisławy po następne instrukcje. Zaczynam się już pomału orientować w tym labiryncie korytarzy. Nie trwało 15 minut i już znalazłem panią Stasię. -Koniaczek, panie Fachurra? Ale mila ta Stasia. Może i ja zostanę tu przez 10 lat? Dziś po poludniu mam jechać na lotnisko przywieźć gości, którzy przylatują z Polski w odwiedziny. Pani Stasia kazała mi usiąść i zaczęła opowiadać kto przyjedzie. Bardzo ważne i znane osobistości polskiej gospodarki. Te nazwiska, które wymieniała to ja chyba słyszałem w polskiej telewizji. Są to ludzie z którymi ( a raczej z tatusiami których ) pan Wahlstrom robił interesy jeszcze za starych socjalistycznych czasów. Pan Wahlstrom prowadził jedną z największych firm pośredniczących w handlu zagranicznym. Najlepsze zyski były w latach 70tych kiedy za udzielone Polsce przez zachodnie banki kredyty, sekretarze i inni partyjni działacze kupowali w świecie co popadło. Firma pana Wahlstroma zajmowała się wciskaniem tym polskim zaopatrzeniowcom kitu, przestarzałych technologii i maszyn za ciężkie miliony dolarów. Wiele z tych kontaktów pozostało do czasu politycznych przemian na początku lat 90tych i cześć pieniążków, które wcześniej zostały zamrożone na anonimowych kontach powróciła do kraju, już nie na skarb państwa, ale na prywatne konta tych towarzyszy, którzy wtedy zaczęli bardzo pilnie organizować prywatyzację. Firma Wahstroma wykupywała akcje nowych polskich spółek pod płaszczykiem tych zaprzyjaźnionych polskich biznesmenów i sprzedawała je później innym koncernom z wielokrotnym zyskiem. I wszystkim się dobrze wiodło i nadal się wiedzie. Nie za bardzo rozumiem tych Stasinych wywodów, ale przecież nie muszę. Pani Stanisława powiedziała jeszcze, że o tych odwiedzinach i o tym co ewentualnie usłyszę z rozmów w aucie i w domu, nie wolno nikomu nic mówić. Pewnie że nie powiem. Ale o pisaniu nie wspomniała. Na koniec zapytałem jeszcze o sąsiadów z przeciwnej strony ulicy. Pani Stasia wie tylko, ze posiadłość została przed rokiem sprzedana i podobno kupił ja jakiś cygański król. Mieszka tam z bardzo dużą rodziną i jeszcze większą liczbą ochroniarzy. Aha, to ta prześliczna czarnulka z białej limuzyny musi być księżniczką i jeśli uda mi się ją przygruchać to może zostanę księciem? Książę Fachurra - to naprawdę ładnie brzmi. C.d.n.
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PRACY 72 i 73

Miniony weekend może zadecydować o reszcie mojego życia. A to było tak:

Na lotnisko musiałem wyjeżdżać w piątek trzy razy. Fabrycznie nowym Bentleyem. Każdy inny kierowca narobiłby pewnie w portki ze strachu, gdyby mu kazali jechać autem za ćwierć miliona euro. A ja nie. Bo znam swoje możliwości. Jako pierwsi przylecieli pan Blołokowski z sekretarką i dwoma ochroniarzami. Fajnie jest być bogatym. Sekretarka- blondyna, chuda jak szczapa, a zderzaki ma większe od mojej Kaśki i ciągle się nimi ociera o szefa.. W dwie godziny później przyleciał pan Żolarz-Sak z sekretarką i jednym gorylem. Sekretarki to oni chyba mają z tej samej fabryki, bo i u tej biust stanowi prawie połowę całej wagi. Około północy trzecia jazda na lotnisko. Po pana Julczyka. Ten przyleciał z trzema ochroniarzami. Bez sekretarki? Ale jeden ochroniarz coś taki szczuplutki i głosik tez o dwie oktawy wyższy od pozostałych. I o szefa się ociera.. Aha, pan Julczyk ma sekretarza. Pokoje dla gości są w domu pani Stanisławy w tym samym skrzydle co mój, tylko piętro wyżej. Dokładnie nade mną zamieszkał pan Julczyk z sekretarzem. Pół nocy nie mogłem spać. Przez kanały klimatyzacyjne słychać prawie wszystko co dzieje się na piętrze. Zaczynam rozumieć, dlaczego pani Stasia każe nikomu nie mówić o tym co tu widzę i słyszę.
W sobotę goście konferowali w jadalni, a ja akurat przez cały ten czas byłem w kuchni, znajdującej się dokładnie pod jadalnią. I znów czy chciałem czy nie, musiałem słuchać całego przebiegu rozmów. Naczelnym tematem są tegoroczne wybory prezydenckie w ojczyźnie. Panowie ustalają ile milionów dać tej partii której kandydat powinien wygrać wybory. Jeden z naszych gości musi mieć coś wspólnego z telewizją ( nie umiem rozpoznać po głosie, który) i ustalają wspólnie strategię kampanii wyborczej w mediach. Z tego co usłyszalem, to żaden z obecnych kandydatów nie zasługuje na stanowisko prezydenta, a i wszystkie partie są już spalone i nie mają wystarczającego poparcia u narodu. Jeden z panów mówi że czas na zmiany i świeżą polityczną krew. Potrzebna jest nowa partia, której oficjalnym programem musi być walka z korupcją, a jednoczyć musi wszystkie największe grupy wyborców - katolików, robotników i rolników. Tych najłatwiej jest manipulować. Trzeba im tylko naobiecywać. Chyba skończył im się koniaczek, bo pani Stasia zadzwoniła po mnie i kazała przynieść kilka butelek z bibliotecznego barku ( tylko ja wiem jak się go otwiera). Wchodzę z tymi flachami do jadalni, a Julczyk zwraca się do mnie:

- Panie Fachurra, jak według pana powinna nazywać się partia polityczna której zaufałby pan, pana żona, pana dzieci, partia której uwierzyłby pan, że doprowadzi polską gospodarkę do rozkwitu i do europejskiej czołówki? Partia, która połączy polskie tradycje z czymś nowym?

Hmm? Zastanowiłem się krótko, a ponieważ już przedtem z podsłuchanej rozmowy wiedziałem o co im chodzi więc wystrzeliłem jak z karabinu:

- Federacja Antykorupcyjno Chrześcijańskiej Unii Robotniczo Rolniczej Awangardy!

Wszyscy spojrzeli z podziwem w moją stronę..

-Dobre! -mówi Żolarz-Sak

-Dobre? Doskonałe! - potwierdza Blołokowski

-To jest to!! -cieszy się Julczyk

-Federacja Antykorupcyjno Chrześcijanskiej Unii Robotniczo Rolniczej Awangardy - FAChURRA !
To godzina narodzin nowego ugrupowania politycznego! Zanim ten motłoch się połapie, że jest dalej to samo co było, miną znów z dwie kadencje, a nasze mająteczki się podwoją, albo potroją! Potrzebujemy jeszcze leadera tej nowej partii. Najlepiej żeby był to praktykujący katolik, robotnik z wiejskimi korzeniami, ojciec sześciu albo nawet ośmiu dzieci, znający realia życia i umiejący werbalnie naginać rzeczywistość w zależności od potrzeby..Sprawdzony przepis, raz już się potwierdził, to czemu nie miałby się sprawdzić jeszcze raz? Skąd takiego wziąć? -zastanawia się głośno Julczyk..

Cholera jasna... Czemu powiedziałem pani Stasi ze mam tylko troje dzieci? Ale zaraz, zaraz... Przecież mogłem ożenić się z Kaśką i zaadoptować piątkę jej nieślubnych bachorów! No to mam osiem!

-Panowie... przepraszam, ale wydaje mi się, ze znam kogoś odpowiedniego na stanowisko wodza tej nowej partii.. :roll:
C.d.n.
lelija
Posty: 109
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 3:06 pm

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: lelija »

Fachurra , czy ty przypadkiem nie masz na imie Nikodem ???/ Ze to niby robisz taka kariere jak za przeproszeniem niejaki Dyzma.
Jezyk taki ci sie tez bardziej zrobil elegancki.
Pewnie z powodu przerzucenia sie z czystej na francuskie koniaczki....
ale co by nie bylo, czyta sie fajnie ...
wlasciwie tylko Ciebie tu czytam..tak wiec nie zrazaj sie drobnymi uwagami...
Czuwaj !
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PRACY 74

W oczach wszystkich panów zobaczyłem wielkie znaki zapytania.. Jedynie pani Stanisława uśmiechnęła się od razu i gestem obydwu rąk wskazała na mnie.
No tak, ona jest jedyną z tego towarzystwa, która mnie już zna. Wyjaśniłem szybciutko jak to ożeniłem się z Katarzyną Opiełko, młodą wdową i matką pięciorga małych dzieciątek, które zaadoptowałem, żeby miały poczucie posiadania kompletnego domu rodzicielskiego. Razem z naszą wspólną trójka mam więc ośmioro potomstwa. Opowiedziałem o mojej służbie w świątyni Boga jako ministrant i o mojej ciężkiej pracy w kraju i za granicą, aby stworzyć mojej rodzinie godne warunki życia. Pan Julczyk stwierdził, że to wszystko nie jest ważne, bo specjalna ekipa socjologów i psychologów przygotuje dla mnie i tak nowy życiorys. Już w przyszłym tygodniu jego ludzie zaczną pracować nad wyborcza taktyką, której centralnym punktem będą FAChURRA i Pan Fachurra. Mam czekać. W odpowiednim czasie przybędzie sztab szkoleniowy i nauczą mnie wygłaszać patriotyczne przemówienia i udzielać wywiadów. Po co? Przecież ja to wszystko już umiem. No ale jak chcą..
Potem już popijaliśmy sobie jak wśród starych znajomych. Pan Żolarz-Sak posadził mi nawet swoją sekretarkę na kolana!! To był naprawdę bardzo wesoły wieczór.
W niedzielę zawiozłem wszystkich gości na lotnisko i wróciłem do domu żeby trochę odpocząć po tym męczącym tygodniu no i zastanowić się jak podzielę przyszłe stanowiska pomiędzy moich krewnych i znajomych. Pomyślałem nawet, czy by nie przenieść stolicy z Warszawy do naszej wsi, tak jak to kiedyś zrobił Zygmunt III Waza? A z naszej chaty zrobimy muzeum z restauracją, kawiarnią i kioskiem z pamiątkami. Mam bardzo wiele świetnych pomysłów i coraz bardziej jestem przekonany, że to z woli boskiej muszę zostać tym zbawicielem naszego kraju. Przede wszystkim rozprawię się z korupcją. Koniec łapówkarstwa na każdym szczeblu gospodarki i polityki. Za każdą przysługę będą oficjalne cenniki i każdy kto będzie chciał coś załatwić, przeleje na konto jednego z moich krewnych, z góry ustaloną kwotę. I z oszustami podatkowymi też się rozprawię! Każdy obywatel powyżej lat 5 będzie musiał kupić sobie taką malutką kasę fiskalną wielkości telefonu komórkowego i przy płaceniu za cokolwiek będzie się zapisywało dane uczestników operacji finansowej i numery banknotów i monet (te trzeba będzie ponumerować). Codziennie te informacje będzie się przekazywało do urzędu finansowego i sprawdzało kto ile kiedy i komu. Powołam specjalną służbę kontrolną w cywilu i każdemu obywatelowi będziemy proponować współpracę z tą służbą. Nikt nie będzie wiedział, kto się zgodził na współpracę, a kto nie i wszyscy wszystkich będą się bać! Coś podobnego już kiedyś było i funkcjonowało całkiem dobrze. I tak przy okazji zlikwiduję bezrobocie! Ja to chyba jestem urodzonym politykiem. Po kim ja to mam? :roll: C.d.n.
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PPRACY 75

W poniedziałek rano dzwoni po mnie Ula, jedna z tych "ślicznych" córeczek pani Stasi. Mam przygotować Rolls-Royca, bo musi z siostrzyczką jechać do salonu piękności. He??? A te tam po co? Może chcą pooglądać jak powinna wyglądać normalna laska? Ula wsiadła z przodu i zaczyna szczerzyć do mnie zęby. Muszę się bardzo skoncentrować na jeździe, bo wprawdzie wiele dziś nie jadłem, ale jak bym dłużej musiał patrzeć na tego maszkarona to może i to mi się cofnie..A co spojrzę do lusterka, to Monisia z tylnego siedzenia się uśmiecha. Tylko nie dać nic po sobie poznać. Ja wiem, że one nie mogą za to że mają taką dziwną urodę, ale przecież mogłyby się zapatulić w szaliki aż po oczy, ubrać ciemne okulary i moherowe czapeczki i wtedy by nikogo nie straszyły. Przecież jest zimno.. Coś mi się zdaje, że probują mnie podrywać.. Boże zachowaj. Monisia chce koniecznie wiedzieć kiedy widziałem się ostatnio z Kaśką. A ja durny powiedziałem, że to już prawie trzy miesiące.
Monisia na to:- Może pójdziemy wieczorem potańczyć, Fachurra? Nie,nie..ja nie umiem tańczyć. A poza tym to ślubowałem mojej ukochanej żonie, że nie spojrzę nawet na żadna inną kobietę. To je chyba jeszcze bardziej rozochociło, bo zaczęły się wręcz przekomarzać, która pójdzie dziś wieczorem ze mną na tańce. Na szczęście dojechaliśmy już do tego salonu piękności. Ślicznotki weszły do środka i kazały przyjechać po siebie za sześć godzin. No to mogę trochę odsapnąć i zastanowić się jak toto od siebie trzymać z daleka. Może powiedzieć że mam świńską grypę? Albo że należę do świadków jehowy? A może najlepiej, że jestem pedziem? Albo upić się na umór i przelecieć obydwie dla świętego spokoju? Chyba tak zrobię. W końcu światło też można zgasić. A parę płatnych nadgodzin też by się przydało. O 16tej pojechałem po panienki.
I teraz już wiem jak poczuli się Jaś i Małgosia, kiedy Baba Jaga nagle wyskoczyła z piernikowej chatki...Tu wyskoczyły dwie! Z ustami jak z rowerowych dętek!! Czy je ktoś pobił dotkliwie, że tak spuchły? Ale zadowolone jakieś takie. Chyba się śmieją..Ciężko rozpoznać.
-No Fachurra, jak podobają ci się nasze nowe usteczka? - ledwo Ulę zrozumiałem..
-??? Przepiękne,...Urszulko..przepiękne...
Oj coś mam złe przeczucia. Całą moją nadzieją jest pani Stanisława. Może zaprosi na koniaczka. A potem oddam mój los w ręce pana naszego jedynego.
I nie zawiodłem się. Zaraz po kolacji pani Stasia wezwała mnie w celu omówienia następnego dnia.
-Koniaczek, panie Fachurra?
Oh, jak ja kocham to zdanie.. Pani Stasia z córkami są zaproszone następnego dnia do sąsiada z przeciwka na bankiet. O Boże! Do tego Gipsy Kinga! Muszę szefową jakoś namówić, żeby zabrała mnie z sobą. Przecież tam mieszka ta czarnooka królewna.. C.d.n.
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

lelija pisze:Fachurra , czy ty przypadkiem nie masz na imie Nikodem ???/ Ze to niby robisz taka kariere jak za przeproszeniem niejaki Dyzma.
Jezyk taki ci sie tez bardziej zrobil elegancki.
Pewnie z powodu przerzucenia sie z czystej na francuskie koniaczki....
ale co by nie bylo, czyta sie fajnie ...
wlasciwie tylko Ciebie tu czytam..tak wiec nie zrazaj sie drobnymi uwagami...
Czuwaj !
Tak, zycie zmienia charakter... :idea:
Uwagami sie nie zrazam.Wlasciwie to niczym sie nie zrazam. ;)
Dziekuje za mile slowa.
Czuwaj druhno!
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PRACY 76

Po drugiej butelce koniaczku i obietnicy pani Stasi, że zabierze mnie na bankiet do sąsiadów postanowiłem cichutko zmyć się do mojego pokoju. Na paluszkach, żeby nikt mnie nie usłyszał. A tu w holu, za zakrętem stoi Ula.
- Jak chcesz, Fachurra to pokażę ci mój nowy komputer. Dziś mi go zainstalowali..
- Nie.. Dziękuję.. Ja się i tak na tym nie znam..
- Chodź, bo powiem mamie, ze mnie chciałeś obmacywać!
O, to jest argument! Nie mogę przecież pozwolić na zepsucie mojej opinii u szefowej. A zresztą po tych koniaczkach, to Ula wcale tak strasznie brzydka już nie jest. No i usta ma takie namiętne.. Ona nie ma jednego komputera.. Na półkolistym, wielkim biurku stoi tych ekranów sześć. Po co jej tyle tego? Ula wyjaśniła mi, ze potrzebne jej są do pracy. Aha, to ona pracuje.. No, nie tak całkiem. Ula i jej siostrzyczka Monika, są moderantkami.. nie, moderatynkami.. moderatorkami na forach dyskusyjnych w internecie. A co to za zawód? Czy dobrze się zarabia? Nic się nie zarabia. Robią to po prostu z nudów i czują się przy tym bardzo ważne. Czytają o czym inni sobie rozmawiają i jak im się coś nie podoba to łup, wykasowują to i już nikt nie wie co ten czy tamten powiedział. A jak ktoś napisał coś, co się Monisi i Uli już wcale nie podoba, to go wywalają z takiego forum i może sobie gadać sam z sobą. Na przykład ktoś powie, ze popędzacz wielbłądów to leń- wylatuje od razu. Bo trzeba powiedzieć ze rodowity mieszkaniec północnej Afryki nie jest w pełni przekonany co do sensu pracy . Niby to samo, ale ładniej brzmi. Albo ktoś powie że pedał zerżnął ciotę- też wylatuje. Prawidłowo jest: dwóch panów o homoseksualnej orientacji seksualnej odbyło stosunek płciowy(chyba jednopłciowy?). Nie wolno też napisać ze Niemiec to Szwab, Czech to Pepik , Duńczyk-Dun, albo Polak- Polaczek.Trochę to nielogiczne, bo zdrobnienie Polaka na Polaczek jest złe, a wiec Duńczyk jako zdrobnienie od Duna powinien być zły, a nie odwrotnie. Bardzo odpowiedzialną pracę mają te dziewczyny.. Muszą też pilnować, żeby ktoś nie obrażał innego uczestnika dyskusji i żeby nie dawano sobie niedwuznacznych propozycji na przykład w kwestiach erotycznych.
- No właśnie, - mówi Ula - skoro już jesteśmy w temacie...Chcesz się ze mną przespać Fachurra?
No i co ja, biedny pracobiorca miałem jej odpowiedzieć? Że nie?? I ryzykować moją tak ciężko wywalczoną pozycję zawodową i szanse kariery?
- Dobra.. tylko skocze do biblioteki po jeszcze jedną butelkę.
O 4 nad ranem, na miękkich nogach chciałem nareszcie pójść do mojego pokoju, a tu otwierają się drzwi Monisi...
- Jak chcesz, Fachurra to pokażę ci mój nowy komputer...... :shock:
C.d.n.
Fachurra
Posty: 100
Rejestracja: pt gru 04, 2009 9:07 am

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: Fachurra »

OBÓZ PRACY 76 i 77

O Jezuu! Nie-ee! Ja też jestem tylko człowiekiem! I przez tych kilka godzin zdążyłem na tyle wytrzeźwieć, że znów dostrzegam tylko te nieestetyczne kawałki Monisi. A tych jest dużo..naprawdę dużo. Co to zawsze mówią żony nie mające ochoty na mężów?
- Monisiu, ja mam dziś takie straszne bóle głowy..( A tak naprawdę to mnie coś całkiem innego już boli ). - Może jutro pokażesz mi ten komputer, co?
- Fachurra! Nie zalewaj, bo ja wszystko słyszałam przez klimatyzację! Idziesz, czy nie?
- Zaczekaj minutkę Monisiu, skoczę tylko po tabletki od bólu głowy i zaraz jestem przy tobie..
Uwierzyła. No to ja w nogi. Do mojego pokoju, klucz przekręcić dwa razy i biurko przesunąć na drzwi. Uff... Teraz już tylko spać.
Następnego dnia czułem od rana ze Moni coś złego na mnie szykuje.
Dziś idziemy wszyscy na bankiet do Gipsy Kinga. Pani Stasia pomogła mi wybrać z garderoby nieboszczyka męża elegancki biały smoking z czasów jego młodości. Pasuje jak ulał. Tylko bucików pasownych nie znaleźliśmy, bo wszystkie o te trzy numery za duże, a będę na pewno chciał potańczyć. Więc ubiorę moje adidasy, tylko trochę wody kolońskiej do nich naleję. W telewizji też widziałem że tak chodzą: garnitur i sportowe obuwie. Po południu przyszli do szefowej fryzjer i wizażysta (to jest taki który ze starej twarzy umie zrobić młodą, a z brzydkiej ładną..No ten tu będzie miał bardzo dużo roboty.) Szefowa zawołała mnie i kazała tym dwóm ciepłym chłopakom zrobić mi nową fryzurę. Sprzeciwiać się nie mogłem, nawet jak mi wąsy zgolili to musiałem powstrzymać te wszystkie słowa, które całymi seriami cisnęły mi się na usta. Brzydkie, dosadne słowa. Ale jak pokazali mi na koniec lustro to się ukłoniłem temu przystojniakowi po drugiej stronie: dzień dobry panie George Clooney, zanim poznałem go po oczach..Fachurra..To jestem ja.. Kiedyś słyszalem takie powiedzenie : nie szata zdobi człowieka. Bzdura. Pewnie ze zdobi i fryzurka tez. Teraz już mi się ta cygańska księżniczka nie oprze, o nie. Nawet pani Stasia jak mnie zobaczyła to powiedziała:
- Oj panie Fachurra, gdybym tak była o 20 lat młodsza...
Wieczorem, już czekam przed wyjściem na panie, a tu nagle woła Monisia z gabinetu zmarłego tatusia.
- Fachuuuuraaa!
Czegóż ta ode mnie chce? Wchodzę i o mało mnie szlag nie trafił. Cała podłoga zasypana jakimiś monetami, a Monisia z diabelskim uśmieszkiem mówi:
- Popatrz, niechcący przewróciłam regał z tatusiową kolekcją monet.. Poukładaj je wszystkie tak jak były..Bo to dla mamy bardzo ważne..
Przecież ich jest kilka tysięcy! Do rana tego nie zdążę zrobić! A ta wiedźma już pobiegła i usłyszalem tylko jak zamknęły się drzwi wyjściowe. Poszły, a ja zostałem z tym syzyfowym zadaniem. Coś muszę wykombinować..Ranjid i Soraya!! Na pewno mi pomogą! I rzeczywiście. Wiedzieli dokładnie gdzie, która moneta musi leżeć, bo sprzątają gabinet od lat i polerują tą kolekcję. Nie minęła godzina i uporali się ze wszystkim, a ja ich cały czas chwaliłem. Następny problem: jak wejść teraz na posesje po przeciwnej stronie ulicy? Ranjid chyba domyślił się o co chodzi bo pokazał ze mam iść za nim. Zadzwonił do bramy i cyganski portier otworzył. Aa, oni się znają, koledzy po fachu. I już byłem w środku. No to może zacząć się balanga! :D
C.d.n.
wiara i s
Posty: 2196
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:50 pm

Re: OBOZ PRACY ..... Co Wy na to ?

Post autor: wiara i s »

Witam

P.Fachurra co jest?.

Urlopik?.

Pozdrawiam
ODPOWIEDZ