Gów*niany śmieciarzu

Siostra śmierć
Współczesne społeczeństwo ma niezdrowy stosunek do ludzkiej śmiertelności.
autorstwa Willy'ego Meyera
Zdjęcie: urfin/Shutterstock.com
Śmierć popadła w złą sławę. Ludzie unikają myśli o nim. Jeśli jednak pojawia się w ich percepcji, to pośród przenikliwego ryku mediów, zmyślnie inscenizowanego w filmach, cytowanego w wiadomościach i rozpowszechnianego ostrzegawczo w wyniku wojny, zarazy i nędzy. Społecznie śmierć zasiada przy stole, w domach starców, hospicjach; Odsunięty od dyskursu dobrych obyczajów, czeka na pokonanie przez biogenetyczne interwencje, chipy mózgowe i inne sztuczki z piniaty transhumanizmu.
„Błogosławiony jesteś, mój Panie,
przez naszą siostrę śmierć cielesna;
nikt nie może z niego uciec żywy.
Biada tym, którzy umierają w grzechu ciężkim.
Błogosławieni, którzy znajdują się w Twojej najświętszej woli,
bo druga śmierć nie zaszkodzi im”.
Tak więc Franciszek z Asyżu (1181-1226) chwali Boga w dziewiątej strofie swojej Pieśni o słońcu (1). Nazywa śmierć „naszą siostrą”, oświadczając, że jest częścią ludzkiej rodziny, istotą tak naturalną, jak naturalnie i nierozerwalnie z nią związani. On sam jest ciężko chory, kiedy to pisze, a wsparcie i pewność znajduje w swej niezłomnej wierze w Boga, we własną nieśmiertelną duszę iw wieczny pokój tych, którzy zwracają się do Boga. Jego pogląd na życie wykracza poza czysto ziemską egzystencję i oczywiście obejmuje dalsze istnienie duszy po śmierci fizycznej.
Chociaż Michel de Montaigne (1533-1592) nie chciał wprost odrzucić takiego poglądu, swoją uwagę skupiał przede wszystkim na życiu, nie bojąc się śmierci: „Ce n'est pas la mort que je crains, c'est de mourir” (po angielsku: Nie boję się śmierci, ale umierania) i „Nous troublons la vie par le soin de la mort; l'une nous ennuie, l'autre nous effraye" (po angielsku: Zaciemniamy życie troską o śmierć; jedno nas denerwuje, drugie przeraża) (2).
Dla humanisty najważniejsze jest, aby docenić życie i nie pozwolić, by myśl o nieuchronnej śmierci je skaziła. Ta świadomość, będąca świadectwem mądrej introspekcji, reprezentuje nowe podejście do stawienia czoła śmierci, po tym jak przerażała ona ludzi w czasach zarazy średniowiecza, zwłaszcza jako bezlitosny ponury żniwiarz lub żniwiarz, o czym wiele pisemnych i obrazowych przedstawień Taniec śmierci niesie wymowne świadectwo (3), na co Giovanni Boccaccio (1313-1375) udzielił pierwszej hedonistycznej, bardzo ziemskiej odpowiedzi w „Il Decamerone”.
Absolutna daremność
Herman Melville (1819-1891) inscenizuje śmierć w wyniku niekontrolowanych, złowrogich sił w swojej powieści Moby-Dick, w ostatnim rozdziale, w którym biały wieloryb niszczy wszystko oprócz narratora, który przeżywa w dryfującej trumnie bez względu na to, jak pobożny, pogańskie lub egocentryczne postacie prowadzą swoje życie. Tak więc nawet pierwszy oficer Starbuck, uosobienie chrześcijańskiej prawości, musi ustąpić i gorzko narzekać: „Niech Starbuck nie umiera! (...) Czy to już koniec wszystkich moich żarliwych modlitw? Wszystkie moje wierności na całe życie?” (4).
Wraz z triumfem teorii ewolucji Karola Darwina, zakorzenionej w materializmie, ten pesymistyczny pogląd na życie i śmierć szybko wywarł wpływ na zachodnie społeczeństwa, które miały obsesję na punkcie nauk przyrodniczych. Religia, Bóg, transcendencja – wszystko to jest zwykłą chimerą, wymyśloną i przystosowaną do osłodzenia pozbawionej radości egzystencji zwykłych ludzi w globalnym przemysłowym kapitalizmie wizją lepszego życia po życiu (5).
Chociaż założenie, że całe życie, a nawet nasza świadomość, jest przypadkowym produktem niekontrolowanych procesów materialnych – i że fizyczna śmierć jest zatem absolutnym końcem jednostki – ma wyjątkowy urok dla filozofii, socjologii i nauki aż do naszych czasów. czasu, to pozostało na razie jego powstanie nie jest niekwestionowane.
Na przykład amerykańscy poeci Emily Dickinson (1830-1886) i Robert Frost (1874-1963) używają poruszających słów i przejmujących obrazów, aby zbadać szerszy, transcendentny pogląd na śmierć i jej znaczenie dla istot ludzkich. W Ponieważ nie mogłem się zatrzymać dla śmierci, poeta przedstawia Śmierć jako kawalera, delikatnie zatrzymując dla niej swój powóz ku nieśmiertelności i wieczności. Dla lirycznego „ja” Frosta „Zatrzymanie się w lesie w śnieżny wieczór” śmierć wydaje się długo wyczekiwanym snem po trudach życia (6).
Perspektywy wielowymiarowe
Zupełnie inną odpowiedź na zagadkę śmierci daje Raymond Moody, który zajmuje się doświadczeniami NDE różnych ludzi (7) i którego zapisy o doświadczeniach osób dotkniętych tą chorobą jednoznacznie sugerują, że oprócz naszego grubego ciała mamy mają też subtelne ciało i duszę, których drogi rozdzielają się w chwili śmierci. Niektórzy z tych, którzy powrócili z bliskiej śmierci, donoszą również o spotkaniach z istotami, które Armin Risi nazywa istotami światła, które nadają zmarłemu początkową orientację w nowym, wyższym wymiarze (8). Śmierć nie jest zatem końcem wszystkiego, ale portalem do innego wymiaru bytu, tak jak głoszą wszystkie religie świata.
Risi i Moody zajmują więc stanowisko diametralnie przeciwne do aktualnego światopoglądu naukowego. To ostatnie zaprzecza wszelkim niematerialistycznym wyjaśnieniom naszego istnienia.
„W świecie faktów śmierć jest jeszcze jednym faktem. Ale ponieważ jest to fakt nieprzyjemny, (...) „filozofia postępu” próbuje (...) wyczarować jego istnienie” (9).
To, co pisze tu Octavio Paz, wydeklarował już Makbet po śmierci żony:
„Jutro i jutro, i jutro
Skrada się w tym małostkowym tempie z dnia na dzień
Do ostatniej sylaby zarejestrowanego czasu;
I wszystkie nasze dni wczorajsze oświeciły głupców
Droga do zakurzonej śmierci. Out, out, listowa świeca,
Życie jest tylko chodzącym cieniem, kiepskim graczem
Który pyszni się i niepokoi swoją godzinę na scenie
A potem już nie słychać. To jest opowieść
Opowiedziana przez idiotę, pełna wrzasku i wściekłości
Nic nie znaczy” (Makbet, V, 5, werset 19 do 27).
(„Jutro i jutro, i znowu jutro,
Więc skrada się małym kroczkiem z dnia na dzień,
Do ostatniej sylaby w naszym arkuszu życia;
A wszystkie nasze dni wczorajsze prowadziły głupców
Ścieżka zakurzonej śmierci. - Na zewnątrz! małe światło! –
życie jest tylko chodzącym cieniem;
Biedny komik pełzający okrakiem i chrupiący
Jego godzina na scenie i koniec
Słyszy się: to bajka, opowiedziana
Głupca pełnego wrzasku i wściekłości
To nic nie znaczy” (10).)
Chociaż Makbet nie reprezentuje tutaj nowoczesnego poglądu naukowego, postuluje tę samą liniową ostateczność dla wszelkiego życia, z którą większość ludzi spontanicznie zgodziłaby się dzisiaj – śmierć jest końcem wszystkiego i kończy losowo stworzoną, bezsensowną egzystencję.
Współczesne wysiłki represji
Współczesny człowiek nie chciałby mieć już nic wspólnego z tą śmiercią, która w ten sposób została uczyniona absolutną. Kieruje go więc do współczesnej medycyny, do szpitali i domów starców, gdzie życie przedłuża się niemal za wszelką cenę, a śmierć opóźnia.
Śmierć jest zlecana na zewnątrz, nie jest już procesem naturalnym, ale wynikiem działań medycznych i opiekuńczych; może odbyć się tak szybko, jak to możliwe, bez bólu i cierpienia, ale z godnością.
Do tego czasu większość współczesnych go ignoruje, jest tak wiele do zrobienia, jesteś rozproszony, pełen wyzwań, zabawny i masz wolną głowę tylko na chwilę — na wszelki wypadek — z pomocą wielu profesjonalnych usługodawców, aby zaplanować własną śmierć w Zorganizuj płynnie z wyprzedzeniem.
W swojej powieści The Giver (1993) amerykańska autorka Lois Lowry doprowadza ludzki niepokój związany ze śmiercią do skrajności, wymyślając cywilizację, w której śmierć została całkowicie wymazana z ludzkiej świadomości. To, na co nie masz pomysłu, nie może istnieć. Tutaj ludzie już nie umierają, po prostu opuszczają swoją społeczność, aby kontynuować życie w miejscu zwanym „Gdzie indziej” (Gdzie indziej), zawsze na starość po specjalnej ceremonii pożegnalnej, na którą bohaterowie powieści są niezmiennie otwarci i wyczekujący. Ta państwowa eutanazja, tutaj ubrana w powagę, staje się bardziej widoczna w całej swojej bezdusznej obrzydliwości, kiedy z powodów społecznego planowania i kontroli jedno z bliźniąt jednojajowych zostaje zabite po urodzeniu. Nawet zabójcy nie rozumieją, co robią; Młody bohater uświadamia sobie to dopiero wtedy, gdy dzięki wiedzy historycznej dojrzewa w nim sumienie.
Wykorzystywana śmierć
Potężni ludzie, media i reklamodawcy, tacy jak globalna agencja reklamowa Hill & Knowlton, opłaceni przez Światową Organizację Zdrowia w celu podsycania publicznego strachu przed COVID-19 (11), lub niezliczone tak zwane media wysokiej jakości, które wywołały globalną panikę za pomocą tendencyjnych zdjęć z Lampedusy i Bergamo (12).
Ludzie boją się śmierci, ponieważ stała się im obca, tak jak sami odsunęli się od siebie. Od dawna nie należący już do swojej rodziny, postrzegają go jako wrogiego i natrętnego - ważne jest, aby pokonać go raz na zawsze, za pomocą nauki i technologii, wysoce wyposażonej medycyny, genetycznie zmanipulowanej farmakologii lub implantów wielkości nanoczipów.
Badania i technologia postępują coraz szybciej, ludzie walczą o swoje życie, nie ma lewej ani prawej linii prostej niekończącego się postępu, na pewno nie ma odwrotu, nie ma pauzy. Tempus fugit — czas leci, człowieku z nim. Potrzebne są coraz to nowsze spostrzeżenia, coraz szybsza technologia - i tak ten człowiek ucieka od siebie, od swojego rzeczywistego bytu, którego biologiczne - grube - ciało zaczęło się tu na ziemi i tu na ziemi też się skończy. Ale jego dusza zawsze tam była i zawsze będzie w tym wielowymiarowym świecie, który w dobie nauki i technologii skurczył się do trzech wymiarów.
Śmierć jako część jedności
Człowiek to coś więcej niż jego masa biologiczna; jego świadomość nie jest przypadkowym produktem bezcelowych procesów metabolicznych w jego ciele, ale manifestacją boskiej mocy twórczej. To właśnie ma na myśli Łukasz, gdy mówi: „Ale Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; bo dla Niego wszyscy żyją” (Łk 20,38). Fizyczne życie i fizyczna śmierć należą do siebie i tworzą dwa bieguny naszej względnej egzystencji na ziemi. Jeśli się skończą, nasza dusza pójdzie tam, skąd przyszła: w absolutną wieczność.
Rozkład i umieranie są tak samo częścią stworzenia, jak wzrost i dobrobyt. Nie jest naszym zadaniem ustawianie w linii tego wiecznego cyklu. Ponieważ w swojej nieskończonej harmonii przekracza nasze zrozumienie. Ale życie i śmierć są częścią naszej natury i należą do siebie jak brat i siostra. Jeśli będziemy ich szanować i kochać, my również odnajdziemy pokój i miłość.
https://www.rubikon.news/artikel/schwester-tod
Dla mnie jest odwrotnie. Śmierć jest zakonczeniem ludzkiego istnienia.Otóż śmierć, to powrót do stanu przed urodzeniem.
będzie albo nie będzie...bo nie każdy to potomstwo ma. I mieć nie musi! To obecnie też jest wolność wyboru!