BĘDZIEMY PŁACIĆ ZA SYRIĘ

(Prawie) wszystkie chwyty dozwolone.
Vika
Posty: 262
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

BĘDZIEMY PŁACIĆ ZA SYRIĘ

Post autor: Vika »

Bagatelizowanie przez polskie władze amerykańskiej ustawy 447 wynika z politycznej aury i ukrywanych przed społeczeństwem polskim prawdziwych czynników powodujących pomniejszanie problemu.


Zamiast wstępu

Polska, zdawałoby się, jest państwem suwerennym, niezależnym i nie powinny jej dotyczyć żadne ustawy, które powstały, zostały przedyskutowane, czy przekrzyczane (sic!) w kongresie amerykańskim. Tak powinno być i rząd polski uspokaja, twierdząc, że znaczenie ustawy, która przeszła w kongresie jest symboliczne, a powinien przecież wystosować notę dyplomatyczną do Donalda Trumpa, że więcej nie zapłacimy ani centa, bo już wszystko uiściliśmy co do grosza i wystarczy.

Niemniej, jak z historii wiemy, jeśli żydzi o coś występują, to nie są to żarty, bo nawet gdy przegrają sprawę sto razy, będą się dochodzić prawnie, czy wbrew prawu, po raz setny i pierwszy. Przy całym krzyku o ustawach, mam wrażenie, że zamierzonym, okazuje się że opinia publiczna polska zaczyna być tą tematyką zmęczona – dlatego właśnie to Izrael będzie łupił Polskę, a nie na odwrót, Żydzi płaczem na swój temat nigdy się nie męczą.

Tymczasem mało znacząca to jest ustawa IPN o penalizacji wystąpień antypolskich. Wprawdzie została zawetowana przez prezydenta Dudę, ale gdyby nawet weszła w życie, jak za jej pomocą można by było sprzeciwić się amerykańskiej ustawie o kolejnych reparacjach na rzecz żydów? Nie widzę szansy. Choć według naszej ustawy, postępowanie kongresu można by zaliczyć do tendencyjnych, a nawet wrogich Państwu Polskiemu.

Izrael krzyczy o swojej moralnej krzywdzie, bo de facto, bardzo potrzebuje pieniędzy, nie dlatego, że jest biedny, ale dlatego, że stoi przed wielką potencjalną rozbudową państwa i nie widzi powodu dlaczego miałby to robić za swoje.


Zacznijmy od bałaganu bliskowschodniego Obamy

Barak Obama wcale nie działał pochopnie i bez planu, ale aby to zrozumieć, trzeba się cofnąć do jego zarażania demokracją Bliskiego Wschodu. Idea wydawała się równie niedorzeczna jak komunizm, ale z perspektywy czasu, należy przyznać, że destabilizacja Bliskiego Wschodu miała głęboki polityczny sens dla człowieka wychowanego w kraju o najliczniejszej populacji muzułmańskiej na świecie – Indonezji.

Obama może nie jest muzułmaninem sensu stricte, ale długie lata spędzone w Dżakarcie, niewątpliwie wycisnęły na nim swoje piętno, jak również musiał mieć znaczenie muzułmański ojczym. I najważniejsze jako sympatyk muzułmańskich wartości – może nie z mlekiem matki wyssanych, ale wysłuchanych przez ściany z nawoływań muezina - umacniał się w animozji do Izraela i jego ekspansywnych dążeń.

Nie należy wybielać Baracka Obamy, bo za jego rządów, szczególnie w czasie bliskowschodnich wojen, nie ścierało się dobro ze złem, ale mordercze siły walczyły i dalej walczą o hegemonię na tym terenie.

Po prostu, Obama zdemontował Bliski Wschód zanim wszedł tam Izrael, który jednak zdążył „zrobić rewolucję” w Syrii, gdzie miało pójść szybko i łatwo, ale nie poszło, bo Obama przeszkodził.

Ze wschodnią przebiegłością, przeciwstawił się semickiej chytrości i podzielił walczące grupy na terenie Lewantu, podsycił nienawiść, zaopatrując jednych w broń, a innych nie, pozorując pokojowe rozmowy. Izrael wycofał się, choć niecałkowicie i dokonuje nalotów na Syrię od początku wojny, niemniej nie jest stroną wojującą – czeka.

Obama zaś skrupulatnie pilnował intensywności walk w Syrii. Aby problem nie spędzał mu snu z powiek po skończonej kadencji, zaprosił do Syrii Rosję. Nie ma teraz takiej możliwości, aby Putin wycofał się dobrowolnie. Rosja jest niemal gwarantem, że Lewant nie stanie się izraelskim protektoratem, choć mogą się zdarzyć niespodzianki dziejowe i Izrael na nie liczy, szukając równocześnie pieniędzy.

Sojusznicy

Prezydent Trump natomiast kocha Izrael, jest narodowcem i Netanyahu jest jego przyjacielem. Zdawałoby się, że wszystko stanie się obecnie bajką, ale raz wpuszczona Rosja nie odejdzie sama, nie popuści, bo przecież kiedyś Syria była jej strefą wpływów. Nikt lepiej nie będzie pilnował tych ziem przed Izraelem pragnącym otwarcia do upragnionego Eufratu, gdzie jest czysta woda, której Izraelowi brakuje najbardziej.

I konflikt potrwa długo, bo wprawdzie można i to szybko wygnać ISIS, Turcję można by przekonać o ustąpieniu, ale Rosji nie.

Zatem Netanyahu chce bardziej intensywnego zaangażowania w konflikt syryjski, chce dokonać porządków, solidnego zakończenia wojny bez brudzenia izraelskich rąk. Dlatego USA zaczęło ponowne bombardowania, a z mediów znów płynie propagandowa melodia o podłości Putina i Asada, ich zwyrodniałej naturze i charakterze rządów gorszych niż za Stalina. Nie twierdzę, że nie jest to prawda, ale nie jest to prawda obiektywna, tylko użyteczna polityce Izraela.


Gdyby...

Nie było w Syrii wojsk rosyjskich, życie po odejściu Obamy stałoby się bajką. Izrael już by tam był i głośno krzyczał o swoim poświęceniu dla dobra sąsiadów. W rzeczywistości rozpoczęłaby się kolonizacja, podobna tej na Zachodnim Brzegu i we wschodniej Jerozolimie. Na takie przedsięwzięcie są potrzebne pieniądze, dużo pieniędzy. Dlatego lobby żydowskie na całym świecie – na wszelki wypadek, aby być gotowym - wywarło nacisk na lobby amerykańskie, aby ono z kolei nacisnęło na określonych kongresmenów, aby ci wystąpili o kolejne reparacje dla „prima victim” - Izraela.

Ustawa została przyjęta, nie będzie odwołań, czy poprawek jak w przypadku nieszczęsnej ustawy polskiej. Nie ma również najmniejszych wątpliwości, czy przegłosowana ustawa zostanie zatwierdzona przez prezydenta Trumpa.

Głowa amerykańskiego państwa, oprócz działalności dla dobra USA, ma ambicję podniesienia swojej rodziny do rangi takich rodów jak klan Kennedy'ch, czy Bushów. Koneksje z rodziną męża córki Ivanki mają w tym pomóc, bo sięgają daleko poza granice Stanów i obiecują niemal nieograniczone wpływy. Podpisanie ustawy przez prezydenta jest zatem prawie pewne.


Polowanie na czarownice z nagonką

Pomiędzy mocarstwami, uzurpatorami i spolegliwą władzą polską, starannie izolującą się od poczynań Polaków mieszkających poza krajem – umiejscowiła się Polonia amerykańska. Poddańczym skomleniem do kongresmenów chciała wyprosić zawetowanie ustawy 447, co było oczywiście stratą energii i raczej ośmieszaniem się, szczególnie, że polski rząd uspokaja, że przecież nic się nie stało a ustawa nie ma znaczenia.

I można by się wypiąć na całe kongresowe prawodawstwo, nie jesteśmy kolonią amerykańską, ani terytorium (choć może szkoda, lepiej bylibyśmy traktowani), zatem niech sobie uchwalają co chcą.

Niebezpieczeństwo polega na tym, że mentalność polskiej władzy i to obecnej jest w polityce międzynarodowej antypolska. Polska władza natychmiast się zastosuje, jakby ustawa 447 została uchwalona w sejmie, a obecny prezydent, posiadający afiliacje żydowskie jak prezydent USA i skądinąd szalenie niesympatyczny Radosław Sikorski, wyda przepisy wykonawcze o płaceniu.

Państwo Polin, o którym marzył Jakub Frank, a następnie żydzi dobrowolnie maszerujący do gett, stanie się niemal rzeczywistością.

Wieloletni semicki antypolonizm jest głośny i udowadniania światu, że jesteśmy gorsi od faszystów Niemców i niejednokrotnie posuwaliśmy się do aktów takiego zwyrodnienia, że Eichmann z całym swoim ostatecznym rozwiązaniem wysiada – wielki krzyk ideologiczny, aby nałożenie na nas kolejnych bezprawnych kontrybucji nie spotkało się z jakimkolwiek międzynarodowym sprzeciwem.

Cały krzyk jest potrzebny, aby skądś wykombinować pieniądze na izraelską ekspansję na Bliskim Wschodzie. Oczywiście temat na terenie Polski jest wyciszany za pomocą następnych socjalnych obietnic wyborczych i PiS wygra, bo ogół chce w końcu spokojnego w miarę dostatniego życia, a czy w Syrii jest wojna, czy jej nie ma, mniejsza z tym.

Tylko że od momentu wydania przepisów wykonawczych przez prezydenta my będziemy za tę wojnę płacić i my zapłacimy za odbudowę Syrii (jeśli do tego dojdzie), a w końcu tak będzie, bo jak historia mówi, żydzi nie popuszczą.

no i tak bez końca.
wiara i s
Posty: 2196
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:50 pm

Re: BĘDZIEMY PŁACIĆ ZA SYRIĘ

Post autor: wiara i s »

Vika pisze:no i tak bez końca.
Rzeczywiscie moze tak byc jesli nasz pseudodyplomatosiolki beda siedziec cicho I udawac ze umowa z 1960 to

byla ale jej nie bylo bo jak mowi narowisty Mateusz wtedy nie bylo Polski

No I mame problem Houston ;) Duzy problem

Marek

PS

Tak na marginesie z zycia

Urodzilem sie w srodmiesciu Rzeszowa w 2 pietrowej kamienicy pozydowskiej (8-siem 3-2 pokojowych mieszkan

100-85 m2) Wlasciciele I spadkobiercy sie nie znalezli wszystkich niemcy wyslali to haven

W koniec lat 80 poczatek 90 lokatorom UM Rzeszow zafundowal locale zastepcze w blokach 35-55m2 A

kamieniczke sprzedali komu?

o ironio losu Deutsche Bank

Kto zebral zabral kase nie wiem dawno bylem poza krajem

Mama ze 105 m2 poszla na 55m2
alohilani
Posty: 2651
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:34 pm

Re: BĘDZIEMY PŁACIĆ ZA SYRIĘ

Post autor: alohilani »

Ja na polityce raczej sie nie znam, zastanawiam sie jednak co byloby, gdyby w Polsce rzadzila partia przeciwna. Czy nie byloby przypadkiem to samo? Czyz to przypadkiem za innego rzadu w Polsce podpisano zobowiazanie, ktorego konsekwencja jest obecna ustawa? Nie wiem, dlatego pytam.
Mysle, ze z tym Obama czy z tym Trumpem to nie tak jest jakby moglo sie wydawac. Chyba nie powinno byc zadna tajemnica jaki prezydent amerykanski moze miec OSTATECZNY wplyw na sprawy polityczne swojego kraju, a szczegolnie na jego polityke zagraniczna dotyczaca Izraela. Od tego jest senat i kongres, ktory glosuje za tym, kto go wybral, kto placil na kampanie wyborcze. Silne lobby (grupa nacicku) w Ameryce ma decydujacy glos na polityke zagraniczna tego kraju. Silne proizraelskie (czytaj zydowskie) lobby i jego konekcje decyduja o tym co OSTATECZNIE prezydent amerykanski podpisze, musi byc korzystne dla Izraela. Nie zaden jego ziec ma na to wplyw, ani ze Trump kocha inaczej Izraelczykow niz Obama. To jest tylko malutki pikus przy wplywie od kilku dziesiecioleci a nawet i wiecej poteznego w sile i wplywy proizreelskiego (zydowskiego) lobby w Ameryce zlozonego z wyksztalconych i bogatych amerykanskich Zydow oraz ich stowarzyszen. Dlatego bylabym ostrozna w osadach, ze Obama wyslal, Trump wysle. A oglnie, ze Amerykanie wysla. O tym jest decydowane za nich.
Niektorzy twierdza, ze to Zydzi rzadza Ameryka, ze to nie jest nawet sprawka zydowskiego lobby.
Podobno ktorys prezydent amerykanski jakies sto czy wiecej lat temu napisal, ze tak sie moze stac jesli Zydzi i ich wplywy nie zostana odsuniete od wplywu na polityke USA. A bylo to na dlugo przed druga wojna swiatowa.
To wcale nie zmienia faktu, ze kocham zwyczajnych ludzi amerykanskich Zydow, ktorych udalo mi sie poznac i miec z nimi przyjazn. A znalazloby sie ich niemalo nie tylko w NY.
Notabene, w tym roku dopiero dowiadzialam sie, ze Izrelczycy, ktorzy przyjedzaja bardzo latwo do Ameryki i moga tu w Honoluluw w najwiekszym na swiecie otwartym centrum handlowym w malutkicj choc licznych business'ach swoich pracodawcow (tez takich samych) pracowac kiedy wspominaja NY, to nazywaja czesto to miasto Jew York. Bylam zaskoczona. Nigdy wczesniej takiego okreslenia nie slyszalam.
alohilani
Posty: 2651
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:34 pm

Re: BĘDZIEMY PŁACIĆ ZA SYRIĘ

Post autor: alohilani »

Szukajac zwiazku z ta ustawa amerykanskiego rzadu, ktora nigdy nie powinna miec miejsca, poniewaz Polska to niezaelzny i samodzielny oraz niepodlegly kraj, natknelam sie na taki zapis:

https://codziennik24.pl/2018/02/07/wszy ... toszewski/

I jeszcze jedno:
http://tysol.pl/a18534-Waldemar-Binieck ... milczenie-
Reflex
Posty: 10571
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:37 pm
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: BĘDZIEMY PŁACIĆ ZA SYRIĘ

Post autor: Reflex »

Usiadlem i napisalem kilka slow na temat restytucji żydowskich majatków i na temat oświadczenia kongresu amerykańskiego i w ogole polsko-żydowskich spraw... Mialem odczucie, że napisalem coś pozytywnego i rozsądnego od serca. Ważylem slowa, szukalem logiki i rozsądku w argumentach.
I k- mać... wystarczyla sekunda nieuwagi i wszystko pooooszlo w p...u. Wrrrrrrrrrrrrr...

Należe do ludzi, ktorzy piszą spontanicznie, napisanie drugi raz juz nigdy nie bedzie takie samo, bedzie juz tylko odgrzaną zupą, odtwarzaną z pamieci suchą kopią.
Nie ma zlego co by na dobre nie wyszlo. Macie szczęście, nie będziecie musieli czytać kolejnej prywatnej opinii we wzburzonym oceanie glosów, rzygów, argumentów zacietrzewionych rodaków.
A jednak mi żal. Mam odczucie że chcialem przekaząć coś pozytywnego i ważnego.

Bo najważniejsze jest nie dać sie porwać emocjom. Spojrzeć na sprawę z pozycji obu stron, kierowac się dązeniem do osiągnięcia porozumienia i wzajemnego zrozumienia, a nie do wyeksponowania wlasnych racji.
Fundamentem jest prawda, nawet jesli jest bolesna i przykra. Pochylenie się nad przeszlościa i wspolne spojrzenie w przyszlość. Zresztą co ja wam bede tlumaczyl. Przecież sami o tym najlepiej wiecie. ;)
ODPOWIEDZ