Proszę dokumenty
: ndz sie 29, 2021 11:57 am
Podczas gdy państwa ościenne kierowane przez najwyraźniej nieodpowiedzialnych ludzi, jakże pochopnie rezygnują z wielu uciążliwych restrykcji, gdyż są zdania, że wszystko (nawet Pandemia) ma swoje granice rozsądku, rząd niechętnie abdykującej kanclerzycy Merkel nadal kombinuje co by tu jeszcze dowalić do pieca.
W ich głowach pandemia nadal trwa, choć liczba zgonów i ciężkich zachorowań spadła do wartości mniej niż nano. Mnie to nie dziwi, gdyż za kilka tygodni mamy w Niemczech wybory parlamentarne, więc strategicznie pełny sukces najlepiej ogłosić na dzień przed wyborami. Jeśli zrobić to teraz, głupi lud może przez te trzy tygodnie zapomnieć kto ich uratował przed niechybną śmiercią i wybrać nie tych co należy.
Ostatnio wymyślili, że aby podróżować kolejami żelaznymi należy być albo zaszczepionym, albo ozdrowieńcem, albo należy mieć aktualny i płatny test.
Lud oniemiał z zachwytu, gdyż połowa suwerena dojeżdża do roboty kolejami co na dłuższą metę jest dosyć nudne, a masowe łapanki na dworcach i pociągach wprowadzą trochę urozmaicenia w monotonny żywot pracownika najemnego. Taka zabawa w dwa ognie.
Ciekawi mnie logistyczna strona nowego pomysłu. Po pierwsze skąd władze wezmą tylu kontrolerów? Zatrudnią zaciężnych(?), wypożyczą od kaczora OTK (?), gdyż aby dwa razy dziennie skontrolować kilka milionów podróżnych, trochę luda jednak trzeba?
Po drugie co będzie gdy lotny patrol jeźdźców apokalipsy złapie w pociągu krnąbrnego zombi? Będą wyrzucali go w biegu, czy dopiero na najbliższej stacji? Jestem za opcją "w biegu", jest bardziej higieniczna i zarazem widowiskowa, a nawet pracowity Niemiec potrzebuje rzetelnej rozrywki.
Przecież gdy jakimś cudem Niemiec dojedzie już do pracy, czeka go nuda i proza życia, gdyż tam dziwnym zrządzeniem losu, nikt nie żąda od niego testów i zaświadczeń. Pandemia jak wiadomo skrupulatnie omija zakłady produkcyjne, fabryki i biura. To wie każdy, nawet immunolodzy. Omija też lotniska, gdyż jak dotąd nikt nie żądał od pracowników lotnisk czegokolwiek, a mamy do czynienia z kilkoma tysiącami ludzi dziennie.
Mam znajomego, który jest patologicznym purystą w każdej dziedzinie, co objawia się szukaniem logiki w radosnej działalności naszych bliźnich, nawet tych, którym bliżej intelektualnym pokrewieństwem do sympatycznego szympansa Bonobo. Ten typ tak po prostu ma i już. Takie upierdliwe dla otoczenia hobby.
Wybrał się mój kolega do restauracji celem spożywania serwowanych tam delamezonów. Po wejściu do zakładu żywienia zbiorowego natknął się na szefa sali.
- Dzień dobry, moje nazwisko Schulze, mam zarezerwowany stolik na dwie osoby na godzinę 17:00.
- Oczywiście, państwo jesteście o godzinę wcześniej, ale nie ma sprawy. Czy macie Państwo przy sobie certyfikaty szczepień? - szef przeszedł do ataku bez gry wstępnej.
- Do tego jeszcze dojdziemy - odpowiedział Dieter - proszę wpierw powiedzieć nam, który z kelnerów będzie nas obsługiwał?
- Dzisiejszego popołudnia będzie was obsługiwał Marco - szef wskazał młodzieńca o śródziemnomorskiej urodzie.
- Super, w takim razie nim wejdziemy poproszę o pokazanie nam potwierdzenia szczepień u Marco. Ponieważ jesteśmy w zakładzie gastronomicznym poproszę także o zaświadczenie, że Marco nie choruje na Hepatitis A lub B. Skąd pochodzi wasz Marco?
- Eeeee… z Sycylii
- W takim razie poprosimy dodatkowo o zaświadczenie, że był szczepiony przeciwko malarii, durowi brzusznemu, trądowi i cholerze.
- Eeeee….
- O mało bym zapomniał. Bardzo niechętnie bylibyśmy obsługiwani przez osobę uzależnioną od narkotyków. Niczego nie sugeruję, ale poproszę o aktualny test toksykologiczny na marihuanę, kokainę, amfetaminę i jej pochodne.
- Eeeee… to może ja zawołam właściciela.
- Bardzo Pan uprzejmy. Proszę przypomnieć właścicielowi, że moja prośba dotyczy także obsługi kuchennej. Niech właściciel przyniesie ze sobą wszystkie dokumenty. To zajmie trochę czasu, dlatego jesteśmy tutaj godzinę wcześniej.
V.
W ich głowach pandemia nadal trwa, choć liczba zgonów i ciężkich zachorowań spadła do wartości mniej niż nano. Mnie to nie dziwi, gdyż za kilka tygodni mamy w Niemczech wybory parlamentarne, więc strategicznie pełny sukces najlepiej ogłosić na dzień przed wyborami. Jeśli zrobić to teraz, głupi lud może przez te trzy tygodnie zapomnieć kto ich uratował przed niechybną śmiercią i wybrać nie tych co należy.
Ostatnio wymyślili, że aby podróżować kolejami żelaznymi należy być albo zaszczepionym, albo ozdrowieńcem, albo należy mieć aktualny i płatny test.
Lud oniemiał z zachwytu, gdyż połowa suwerena dojeżdża do roboty kolejami co na dłuższą metę jest dosyć nudne, a masowe łapanki na dworcach i pociągach wprowadzą trochę urozmaicenia w monotonny żywot pracownika najemnego. Taka zabawa w dwa ognie.
Ciekawi mnie logistyczna strona nowego pomysłu. Po pierwsze skąd władze wezmą tylu kontrolerów? Zatrudnią zaciężnych(?), wypożyczą od kaczora OTK (?), gdyż aby dwa razy dziennie skontrolować kilka milionów podróżnych, trochę luda jednak trzeba?
Po drugie co będzie gdy lotny patrol jeźdźców apokalipsy złapie w pociągu krnąbrnego zombi? Będą wyrzucali go w biegu, czy dopiero na najbliższej stacji? Jestem za opcją "w biegu", jest bardziej higieniczna i zarazem widowiskowa, a nawet pracowity Niemiec potrzebuje rzetelnej rozrywki.
Przecież gdy jakimś cudem Niemiec dojedzie już do pracy, czeka go nuda i proza życia, gdyż tam dziwnym zrządzeniem losu, nikt nie żąda od niego testów i zaświadczeń. Pandemia jak wiadomo skrupulatnie omija zakłady produkcyjne, fabryki i biura. To wie każdy, nawet immunolodzy. Omija też lotniska, gdyż jak dotąd nikt nie żądał od pracowników lotnisk czegokolwiek, a mamy do czynienia z kilkoma tysiącami ludzi dziennie.
Mam znajomego, który jest patologicznym purystą w każdej dziedzinie, co objawia się szukaniem logiki w radosnej działalności naszych bliźnich, nawet tych, którym bliżej intelektualnym pokrewieństwem do sympatycznego szympansa Bonobo. Ten typ tak po prostu ma i już. Takie upierdliwe dla otoczenia hobby.
Wybrał się mój kolega do restauracji celem spożywania serwowanych tam delamezonów. Po wejściu do zakładu żywienia zbiorowego natknął się na szefa sali.
- Dzień dobry, moje nazwisko Schulze, mam zarezerwowany stolik na dwie osoby na godzinę 17:00.
- Oczywiście, państwo jesteście o godzinę wcześniej, ale nie ma sprawy. Czy macie Państwo przy sobie certyfikaty szczepień? - szef przeszedł do ataku bez gry wstępnej.
- Do tego jeszcze dojdziemy - odpowiedział Dieter - proszę wpierw powiedzieć nam, który z kelnerów będzie nas obsługiwał?
- Dzisiejszego popołudnia będzie was obsługiwał Marco - szef wskazał młodzieńca o śródziemnomorskiej urodzie.
- Super, w takim razie nim wejdziemy poproszę o pokazanie nam potwierdzenia szczepień u Marco. Ponieważ jesteśmy w zakładzie gastronomicznym poproszę także o zaświadczenie, że Marco nie choruje na Hepatitis A lub B. Skąd pochodzi wasz Marco?
- Eeeee… z Sycylii
- W takim razie poprosimy dodatkowo o zaświadczenie, że był szczepiony przeciwko malarii, durowi brzusznemu, trądowi i cholerze.
- Eeeee….
- O mało bym zapomniał. Bardzo niechętnie bylibyśmy obsługiwani przez osobę uzależnioną od narkotyków. Niczego nie sugeruję, ale poproszę o aktualny test toksykologiczny na marihuanę, kokainę, amfetaminę i jej pochodne.
- Eeeee… to może ja zawołam właściciela.
- Bardzo Pan uprzejmy. Proszę przypomnieć właścicielowi, że moja prośba dotyczy także obsługi kuchennej. Niech właściciel przyniesie ze sobą wszystkie dokumenty. To zajmie trochę czasu, dlatego jesteśmy tutaj godzinę wcześniej.
V.