biała kobieta - nie będzie zabawnie
: czw wrz 02, 2021 11:48 pm
Upside down, czyli stara-biała człowiek
Istnieją wiadomości, które wymagają odpowiedniego timingu. Na przykład informacja, że prawnuk Mika Jaggera jest o dwa lata starszy od jego najmłodszego syna, jest zabawna, ale podana dwa dni po śmierci Charlie Wattsa świadczy o braku taktu i wyczucia sytuacji przez redaktorów jednego z poczytnych portali dla młodych amatorów muzyki.
Taka informacja jest dla naszej planety kompletnie bez znaczenia, dobre na sezon ogórkowy, ale na tym się kończy. Dla mojego pokolenia w tym momencie żenująca.
Istnieją też informacje, które się planowo przemilcza, a których nie wolno przemilczać, nawet jeśli są one w danym momencie wsadzaniem kija w mrowisko. I tutaj zawsze mamy spory problem, gdyż takie informacje dotyczą przeważnie śliskich lub niewygodnych, ale ważnych społecznie tematów. Tutaj przełożenie może być negatywne, więc istnieje ryzyko strat. Należy więc coś wiedzieć, mieć odwagę i nie liczyć na tani poklask by się takimi tematami zajmować i powiedzieć NIE.
W takich sytuacjach pojawia się, zazwyczaj opinia - To nie jest odpowiednia pora, nie teraz, może kiedyś, za jakiś czas.
Taka taktyka może być praktyczna gdy kochanka pyta kiedy wreszcie powiesz o nas twojej żonie? Wtedy odwlekanie ma jakiś logiczny i praktyczny sens. Ale tylko wtedy. W innych wypadkach mówimy o obłudzie i hipokryzji.
Taka reakcja otoczenia uświadamia mi, że temat jest tak palący, że nikt nie chce się wychylać z konkretną opinią, nie mówiąc o faktach, a odpowiedniego czasu nie będzie nigdy. Słowo "nigdy" natomiast oznacza tyle, że z biegiem czasu nastąpi relatywizacja pojęć, rozmycie faktów, lub będzie po prostu zbyt późno. Będzie zbyt późno by naprawić straty mentalne u kolejnego pokolenia wychowanego na fałszywym obrazie świata.
Tak się składa, że urodziłam się dawno temu w kraju nad Wisłą jako młoda, biała kobieta, w konkretnym kręgu kulturowym. Nie miałam na to żadnego wpływu, więc nigdy nie byłam z tego faktu ani przesadnie dumna, ani nie trawiło mnie przejmujące poczucie winy. Być może powodem była owa młodość i dziwne czasy, w których topornie propagując przyjaźń między ludźmi i narodami nie dzielono zapałki na czworo.
Dzisiaj jestem nadal białym człowiekiem, niestety już trochę starym, doświadczona o następne 40 lat, a sytuacja zmieniła się diametralnie. Bycie białym-starym człowiekiem jest obecnie powodem do wstydu i wyklucza mnie z grona osób, które mają moralne prawo zabierania głosu w dyskusjach społecznych. Tak przynajmniej wydaje się pokoleniu millenialsów i poprzedzającemu je pokoleniu Y. Właśnie te dwa pokolenia opanowały debatę na ważkie tematy społeczne, różne organizacje pozarządowe i przekaz medialny. Aktywiści tych pokoleń opanowali wprawdzie wszelkie debaty emocjonalnie, ale już nie merytorycznie, gdyż znajomość historii, ekonomii, procesów społecznych, prawa, skomplikowanych procesów politycznych, zadań stojących przed państwami, czy
w końcu statystyk, nie jest ich mocną stroną, własne doświadczenie też nie. Tak jak nie jest ich mocną stroną wyciąganie wniosków z własnych błędów, nie mówiąc już o przyznaniu się do nich lub do braku wiedzy.
Niestety sami sobie jesteśmy winni, to nasze pokolenie dla dobra sprawy wprowadziło w życie paraliżującą poprawność polityczną, tuszując niewygodne dla naszego kręgu kulturowego fakty, dla wyższych celów zamiatając pod dywan społeczne i polityczne pomyłki. To my w klimacie Truman Show wciskając naszym dzieciom w ich tyłki dobrobyt, wychowaliśmy pokolenia politycznych analfabetów i społecznych terrorystów. I to jest nasza wina, że sprawy wymknęły nam się z rąk, że nie potrafiliśmy w odpowiednim momencie powiedzieć:
- Stop smarkacze, świat nie jest grą na PlayStation, która da się zresetować gdy coś poszło nie tak. Życie nie składa się tylko z praw człowieka, ale w większości z jego obowiązków wobec społeczeństwa. Masz oczywiście prawo protestować, pod warunkiem, że coś do tego społeczeństwa już wniosłeś. Jeśli w ofercie masz jedynie roszczenia, krytykę i obraz świata z pozycji niedouczonego Jasia, zabierz się za jakąś robotę. Życie to nie jest komercyjny reality-show, to tylko reality, często brutalne jak Twój brak wiedzy ogólnej, brak doświadczenia i brak oporów w posługiwaniu się komunałami.
Mało tego, wpadliśmy we własną pułapkę i wspomnianą poprawność stosowaliśmy z takim zaangażowaniem, że obecnie sami już boimy się wyartykułować własne zdanie, choć poparte jest twardymi faktami. Stoimy zdziwieni, że młode pokolenie odbiera nam prawo głosu, a argumentem jest podobno nasz brak przystosowania do nowych czasów - stary, biały człowiek. Ten sam, który dał im techniczne możliwości głoszenia ich częste bzdurnych opinii.
W praktyce ten fenomen dotyczy każdego ważnego dla naszej planety tematu. Obojętnie czy chodzi o klimat, emigrację, feminizm, dyskryminację, prawa człowieka, czy cokolwiek innego, dajemy się terroryzować młodym aktywistom kiełkujących jak grzyby po deszczu ruchów, ludziom którzy w dużej części poczynili sobie ze swojej “rebelii” wygodny sposób na życie, oraz innym, którzy z różnych powodów wokół tych ruchów żerują. Uginamy się przed ludźmi, którzy każdy objaw naszej merytorycznej krytyki wrzucają do kilku dyżurnych worków, rasizm, nasizm, szowinizm, konserwatyzm i co tam jeszcze, a na końcu "Stary biały człowiek". Uginamy się pod tymi zarzutami i nawet nam nie przyjdzie do głowy spytać, czy ich autorzy w ogóle rozumieją definicje tych rozrzutnie stosowanych określeń.
---------------------
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Odbywa się panel dyskusyjny na temat gwałtów na kobietach. Jednym z zaproszonych jest ekspert kryminalistyki, który tym tematem zajmuje się od wielu lat. Nagle protestuje jakaś inicjatywa feministek pod hasłem, że mężczyzna nie może się wypowiadać na temat gwałtów na kobietach. Nadążacie? Możliwe?
Tak to jest jak najbardziej możliwe.
Profesor Helmut Bley od sześćdziesięciu lat zajmuje się historią Afryki i kolonializmem. Jego dorobek naukowy, liczba inicjatyw dotyczących Afryki, działalność międzynarodowa dla dobra i zrozumienia afrykańskich problemów (także poprzez UNICEF) jest imponująca. Jest po prostu jednym z najbardziej cenionych ekspertów w tej dziedzinie. Z tego powodu miał poprowadzić wykład podczas międzynarodowego tygodnia przeciwko rasizmowi, odbywającego się pod kuratelą ONZ w Hanowerze. Niestety doszło do skandalu. Grupa młodych gniewnych z “Initiative für Diskriminierungssensbilität und Rassismuskritik (IDiRa)” (Inicjatywa dla uczulania na dyskryminację i rasizm) zaprotestowała i nawoływała do bojkotu tego wykładu. Aktywistka tej organizacji Svea Ostermeier argumentowała protest następująco “Nie chcemy aby biały człowiek wypowiadał się na temat rasizmu”. Wykład odwołano, ale to dla aktywistki Sveni było jeszcze zbyt mało, więc ogłosiła, że “ Nie jesteśmy przeciwko profesorowi, ale biali ludzie powinni sami dojść do refleksji, że mówienie o rasizmie powinni zostawić zainteresowanym”.
Delikatnie zapytam, czym jest wykluczanie kogokolwiek z dyskusji ze względu na kolor skóry?
Za ciosem poszli związek studentów Uniwersytetu Humboldta w Berlinie. Szukali doradcy w sprawach dyskryminacji i rasizmu. W rozpisanej oficjalnie informacji na temat tego stanowiska napisali:
“Doświadczenie pracy doradczej wykazało, że najlepiej do tej pracy nadaje się , osoba czarna lub inna osoba kolorowa. Dlatego prosimy białych ludzi o powstrzymanie się od wysyłania swoich podań.”
Delikatnie zapytam, czym jest wykluczanie kogokolwiek ze względu na kolor skóry?
Kończę, ja biały stary człowiek=biała kobieta , która swoje w życiu wiele przeżyła i widziała. Weźcie się młodzi za pracę, przede wszystkim nad sobą, nad swoim dyletanctwem.
v.
Istnieją wiadomości, które wymagają odpowiedniego timingu. Na przykład informacja, że prawnuk Mika Jaggera jest o dwa lata starszy od jego najmłodszego syna, jest zabawna, ale podana dwa dni po śmierci Charlie Wattsa świadczy o braku taktu i wyczucia sytuacji przez redaktorów jednego z poczytnych portali dla młodych amatorów muzyki.
Taka informacja jest dla naszej planety kompletnie bez znaczenia, dobre na sezon ogórkowy, ale na tym się kończy. Dla mojego pokolenia w tym momencie żenująca.
Istnieją też informacje, które się planowo przemilcza, a których nie wolno przemilczać, nawet jeśli są one w danym momencie wsadzaniem kija w mrowisko. I tutaj zawsze mamy spory problem, gdyż takie informacje dotyczą przeważnie śliskich lub niewygodnych, ale ważnych społecznie tematów. Tutaj przełożenie może być negatywne, więc istnieje ryzyko strat. Należy więc coś wiedzieć, mieć odwagę i nie liczyć na tani poklask by się takimi tematami zajmować i powiedzieć NIE.
W takich sytuacjach pojawia się, zazwyczaj opinia - To nie jest odpowiednia pora, nie teraz, może kiedyś, za jakiś czas.
Taka taktyka może być praktyczna gdy kochanka pyta kiedy wreszcie powiesz o nas twojej żonie? Wtedy odwlekanie ma jakiś logiczny i praktyczny sens. Ale tylko wtedy. W innych wypadkach mówimy o obłudzie i hipokryzji.
Taka reakcja otoczenia uświadamia mi, że temat jest tak palący, że nikt nie chce się wychylać z konkretną opinią, nie mówiąc o faktach, a odpowiedniego czasu nie będzie nigdy. Słowo "nigdy" natomiast oznacza tyle, że z biegiem czasu nastąpi relatywizacja pojęć, rozmycie faktów, lub będzie po prostu zbyt późno. Będzie zbyt późno by naprawić straty mentalne u kolejnego pokolenia wychowanego na fałszywym obrazie świata.
Tak się składa, że urodziłam się dawno temu w kraju nad Wisłą jako młoda, biała kobieta, w konkretnym kręgu kulturowym. Nie miałam na to żadnego wpływu, więc nigdy nie byłam z tego faktu ani przesadnie dumna, ani nie trawiło mnie przejmujące poczucie winy. Być może powodem była owa młodość i dziwne czasy, w których topornie propagując przyjaźń między ludźmi i narodami nie dzielono zapałki na czworo.
Dzisiaj jestem nadal białym człowiekiem, niestety już trochę starym, doświadczona o następne 40 lat, a sytuacja zmieniła się diametralnie. Bycie białym-starym człowiekiem jest obecnie powodem do wstydu i wyklucza mnie z grona osób, które mają moralne prawo zabierania głosu w dyskusjach społecznych. Tak przynajmniej wydaje się pokoleniu millenialsów i poprzedzającemu je pokoleniu Y. Właśnie te dwa pokolenia opanowały debatę na ważkie tematy społeczne, różne organizacje pozarządowe i przekaz medialny. Aktywiści tych pokoleń opanowali wprawdzie wszelkie debaty emocjonalnie, ale już nie merytorycznie, gdyż znajomość historii, ekonomii, procesów społecznych, prawa, skomplikowanych procesów politycznych, zadań stojących przed państwami, czy
w końcu statystyk, nie jest ich mocną stroną, własne doświadczenie też nie. Tak jak nie jest ich mocną stroną wyciąganie wniosków z własnych błędów, nie mówiąc już o przyznaniu się do nich lub do braku wiedzy.
Niestety sami sobie jesteśmy winni, to nasze pokolenie dla dobra sprawy wprowadziło w życie paraliżującą poprawność polityczną, tuszując niewygodne dla naszego kręgu kulturowego fakty, dla wyższych celów zamiatając pod dywan społeczne i polityczne pomyłki. To my w klimacie Truman Show wciskając naszym dzieciom w ich tyłki dobrobyt, wychowaliśmy pokolenia politycznych analfabetów i społecznych terrorystów. I to jest nasza wina, że sprawy wymknęły nam się z rąk, że nie potrafiliśmy w odpowiednim momencie powiedzieć:
- Stop smarkacze, świat nie jest grą na PlayStation, która da się zresetować gdy coś poszło nie tak. Życie nie składa się tylko z praw człowieka, ale w większości z jego obowiązków wobec społeczeństwa. Masz oczywiście prawo protestować, pod warunkiem, że coś do tego społeczeństwa już wniosłeś. Jeśli w ofercie masz jedynie roszczenia, krytykę i obraz świata z pozycji niedouczonego Jasia, zabierz się za jakąś robotę. Życie to nie jest komercyjny reality-show, to tylko reality, często brutalne jak Twój brak wiedzy ogólnej, brak doświadczenia i brak oporów w posługiwaniu się komunałami.
Mało tego, wpadliśmy we własną pułapkę i wspomnianą poprawność stosowaliśmy z takim zaangażowaniem, że obecnie sami już boimy się wyartykułować własne zdanie, choć poparte jest twardymi faktami. Stoimy zdziwieni, że młode pokolenie odbiera nam prawo głosu, a argumentem jest podobno nasz brak przystosowania do nowych czasów - stary, biały człowiek. Ten sam, który dał im techniczne możliwości głoszenia ich częste bzdurnych opinii.
W praktyce ten fenomen dotyczy każdego ważnego dla naszej planety tematu. Obojętnie czy chodzi o klimat, emigrację, feminizm, dyskryminację, prawa człowieka, czy cokolwiek innego, dajemy się terroryzować młodym aktywistom kiełkujących jak grzyby po deszczu ruchów, ludziom którzy w dużej części poczynili sobie ze swojej “rebelii” wygodny sposób na życie, oraz innym, którzy z różnych powodów wokół tych ruchów żerują. Uginamy się przed ludźmi, którzy każdy objaw naszej merytorycznej krytyki wrzucają do kilku dyżurnych worków, rasizm, nasizm, szowinizm, konserwatyzm i co tam jeszcze, a na końcu "Stary biały człowiek". Uginamy się pod tymi zarzutami i nawet nam nie przyjdzie do głowy spytać, czy ich autorzy w ogóle rozumieją definicje tych rozrzutnie stosowanych określeń.
---------------------
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Odbywa się panel dyskusyjny na temat gwałtów na kobietach. Jednym z zaproszonych jest ekspert kryminalistyki, który tym tematem zajmuje się od wielu lat. Nagle protestuje jakaś inicjatywa feministek pod hasłem, że mężczyzna nie może się wypowiadać na temat gwałtów na kobietach. Nadążacie? Możliwe?
Tak to jest jak najbardziej możliwe.
Profesor Helmut Bley od sześćdziesięciu lat zajmuje się historią Afryki i kolonializmem. Jego dorobek naukowy, liczba inicjatyw dotyczących Afryki, działalność międzynarodowa dla dobra i zrozumienia afrykańskich problemów (także poprzez UNICEF) jest imponująca. Jest po prostu jednym z najbardziej cenionych ekspertów w tej dziedzinie. Z tego powodu miał poprowadzić wykład podczas międzynarodowego tygodnia przeciwko rasizmowi, odbywającego się pod kuratelą ONZ w Hanowerze. Niestety doszło do skandalu. Grupa młodych gniewnych z “Initiative für Diskriminierungssensbilität und Rassismuskritik (IDiRa)” (Inicjatywa dla uczulania na dyskryminację i rasizm) zaprotestowała i nawoływała do bojkotu tego wykładu. Aktywistka tej organizacji Svea Ostermeier argumentowała protest następująco “Nie chcemy aby biały człowiek wypowiadał się na temat rasizmu”. Wykład odwołano, ale to dla aktywistki Sveni było jeszcze zbyt mało, więc ogłosiła, że “ Nie jesteśmy przeciwko profesorowi, ale biali ludzie powinni sami dojść do refleksji, że mówienie o rasizmie powinni zostawić zainteresowanym”.
Delikatnie zapytam, czym jest wykluczanie kogokolwiek z dyskusji ze względu na kolor skóry?
Za ciosem poszli związek studentów Uniwersytetu Humboldta w Berlinie. Szukali doradcy w sprawach dyskryminacji i rasizmu. W rozpisanej oficjalnie informacji na temat tego stanowiska napisali:
“Doświadczenie pracy doradczej wykazało, że najlepiej do tej pracy nadaje się , osoba czarna lub inna osoba kolorowa. Dlatego prosimy białych ludzi o powstrzymanie się od wysyłania swoich podań.”
Delikatnie zapytam, czym jest wykluczanie kogokolwiek ze względu na kolor skóry?
Kończę, ja biały stary człowiek=biała kobieta , która swoje w życiu wiele przeżyła i widziała. Weźcie się młodzi za pracę, przede wszystkim nad sobą, nad swoim dyletanctwem.
v.