PSY, KOTY i inne takie...

(Prawie) wszystkie chwyty dozwolone.
Reflex
Posty: 10571
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:37 pm
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: Reflex »

Zawahalem sie, bo opowiesc pasuje tutaj i do watku "Tylko w Ameryce".
Wygraly zwierzeta.

Kilka miesięcy temu wietnamska swinka Bentley miał atak choroby. W klinice weterynaryjnej w Chicago zdiagnozowano u niego zapalenie opon mózgowych. Knurek walczył o życie. Wygrał, ale choroba niestety pozbawiła go wzroku. Świnka była bardzo zestresowana nową dla siebie sytuacją. Gwar w klinice sprawiał, że się bała, ponieważ nie wiedziała, co się dzieje.

Opiekująca się nią Corinne DiLorenzo z EARTH Animal Sanctuary starała się jej pomóc najlepiej jak umiała, czyli przez śpiewanie kołysanek.

Film ukazujący ich razem szybko zdobywa popularność. Jego fani nie kryją wzruszenia, Alan Gonzales w komentarzu pod filmem napisał:
Ten film porusza czułą nutę w moim sercu. To niezwykły przykład czułości i oddania w relacjach między człowiekiem a zwierzęciem.

Obecnie Bentley czuje się już lepiej, jego dalsze losy można śledzić na fanpage'u EARTH Animal Sanctuary.
Na YouTube obejrzalo fim juz ponad million szescset tysiecy ludzi.

pomorzak
Posty: 9439
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:30 pm

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: pomorzak »

ja se tak mysle ze
jak ludzie ludziom takie rozne rzeczy
to juz nikogo nawt nie dziwi i nie oburza specjalnie
bo to normalka
ale jak jaki gowniarz jeden malego kotka, z lacza
to wszyscy bez problemu by mu nogi z dopy powyrywali
bo my kochamy zwierzatka
a jeszcze bardziej bronimy ich bo sie same bronic nie moga
a wyrwane kopyta tego gowniarza zaglodzonym pieskom
niech se podjedza
alohilani
Posty: 2651
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:34 pm

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: alohilani »

Nie ma mozliwosci inaczej tego zamiescic, to jest link. Jesli ktos tak nie lubi, to prosze nie przyciskac na link;)

"Sheila Marsh's dying wish was to say goodbye to the horse she loved for 25 years. Staff wheeled her bed to the car park and according to one of the nurses at Royal Albert hospital, the horse, Bronwen, walked steadily towards Sheila, bent down and gently kissed her on the cheek as they said their last goodbyes. Sheila passed away hours later."

https://www.facebook.com/kyleandjackieo ... =1&theater
alohilani
Posty: 2651
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:34 pm

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: alohilani »

Czy rosliny czuja bol?

Tez z fb, bardzo ciekawe.

Gdybym mogla inaczej, zamiescialabym inaczej.

Kto tak nie lubi, to niech nie przyciska na link;)

https://www.facebook.com/SmithsonianCha ... nref=story
Reflex
Posty: 10571
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:37 pm
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: Reflex »

Czuja nie tylko bol, ale takze strach. Pisalem o tym niedawno a widac to pod zalaczonym linkiem.
Historia z koniem, jeszcze jeden wzruszjacy przyklad o uczuciach zwierzat...
jordan274
Posty: 2541
Rejestracja: czw sie 29, 2013 5:17 pm

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: jordan274 »

Przypominam sobie ,ze miala tu kiedys miejsce polemika o wyzszosci psow nad kotami ,z czym nie bardzo moglem sie zgodzic ale to niewazne .mam w domu dwa koty,przez niemal miesiac przebywalem za granica .Po moim wyjezdzie moje koty przez 5 dni nie jadly. chodzily osowiale ,a najczesciej przebywaly calymi dniami w moim pokoju.Po pewnym czasie przyzwyczaily sie nieco do stanu faktycznego i pomalu zaczely zachowywac sie niemal normalnie ,dwa dni temu wrocilem nad ranem do domu i zaczelo sie istne szalenstwo,takiej radosci nie przypominam sobie nawet u swojego ,niezyjacego juz psa.
sprawiedliwy
Posty: 2627
Rejestracja: sob wrz 20, 2014 4:05 am
Lokalizacja: stary kontynent

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: sprawiedliwy »

O... proszę opowiedzieć o podróży.
Reflex
Posty: 10571
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:37 pm
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: Reflex »

Sa rozbajajaco stronniczy. Obaj z Cycem probuja przemycic wyzszosc kota nad psem, co moze wywolac jedynie usmiech. Obaj uzyli w swoich postach zwrotu; "tego nie widzialem u psa". Oczywiscie blad, oczywiscie zaslepieni wlasnymi zwierzakami. Fakt ze czegos nie widzieliscie, nie jest zadnym dowodem. Ja widzialem, tysiace ludzi widzialo i to wiele razy.

Z drugiej strony, jest mi zdecydowanie sympatyczniej z przesadnym zachwytem nad wyzszocia swojego pupila, niz obojetnoscia wobec zwierzat. Zwykle przecietny zjadacz chleba malo, albo nic nie wie o wrazliwosci, strachu i cierpieniu zwierzat, ktore sa bezbronne i zalezne od nas, gdzie czesto okrucienstwo czlowieka jest wieksze niz okrucienstwo dzikich zwierzat, a ich milosc bezgraniczna i bezinteresowna.

No i przylaczam sie do sprawiedliwego, co slychac w eleganckim swiecie?
jordan274
Posty: 2541
Rejestracja: czw sie 29, 2013 5:17 pm

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: jordan274 »

Szanowny Panie Reflex,prosze mi wierzyc ,ze nie chodzi tu ani o stronniczosc ani o przemycanie . czegokolwiek,dla mnie wszystkie zwierzeta wymagaja milosci i troski.Przez wiekszosc mojego zycia w naszym domu byly psy,dopiero od czasu ,kiedy mieszkamy we Wroclawiu na 3 pietrze w 3 i pol pietrowym domu bez windy,zaczelismy sie zastanawiac nad tym ,czy jest sens trzymania psa,bo przeciez ten pies tez sie starzeje i kiedys te schody moga byc problemem.Znalezlismy jednego kota ,potem drugiego i bardzo przyzwyczailismy sie do nich,potem oczywiscie corka nie wytrzymala i zalatwila psa.Niestety dwa miesiace temu musielismy sie z nim pozegnac ale napewno mial dobre zycie ,dozywajac 19 lat.jezeli chodzi o moja podroz ,to zapewniam ,ze tym razem nie bylo to naprawde nic ciekawego.
Reflex
Posty: 10571
Rejestracja: sob paź 17, 2009 9:37 pm
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: PSY, KOTY i inne takie...

Post autor: Reflex »

Ja wiem Jordanie, ze kochasz zwierzeta, wiem jak potrafia nas uzaleznic swoim urokiem. Mialem w zyciu dwa koty (czysty przypadek), oba skradly moje serce i psa i kazde z nich bylo to dla mnie najmadrzejsze i najkochansze
.
Pirrwszego kotka, znalazlem pod maszyna do koszenia trawy, sliczny bialo-czarny, z biala plamka na czarnym nosie, miescil sie w obu dloniach. Po kilku miesiacach naszego nafajnieszego kumlplowania , po przeprowadzce, jednego dnia wyszedl z domu i nie powrocil. Wypadek, albo ktos mu zrobil krzywde. Juz raz ktos go postrzelil z wiatrowki. Dzwonilem do hycli, do domow opieki nad zwierzetami, szukalem dwa tygodnie...na nic.
Mocno przezylismy jego strate.

Potem w miejscu pracy pojawil sie mlody kotek burasek, zabiedzony i wystraszony z wyraznymi sladami pobicia...
Byl piatek nie wiadomo bylo co z nim zrobic w weekend, nikt nie pracowal, wiec wzialem go "na dwa dni" do domu...i znowu nie bylo sily zeby go odwiez spowrotem i zostal... Po dwoch latach stoczyl mordercza walke z Opossum ( rodzina torbaczy z rzędu dydelfokształtnych). ktore mialo mlode, stracil oko drugie mial pemamentnie uszkodzone, rany byly tak powazne, ze weterynarz rekomendowal uspienie. Mialem wyrzuty, pozwolilem obu zyc swoim kocim zyciem, rano wychodzily z domu, kiedy wracalem z pracy czekaly przed domem, kiedy nadjezdzalem z daleka widzialem ze mnie widzi, podnosil i przeciagall. Ten drugi przynosil mi pod drzwi co upolowal, mysz, wiewiorke, raz nawet zywego golebia i pamietam jak ciezko sie na mnie obrazil, kiedy puscilem golebia wolno. Chyba ze dwa dni mnie ignorowal za niewdziecznosc. Kiedys zanosilo sie na burze i nie chcialem go wypuscic... Trzeba bylo widziec jak protestowal, jak sie klocil... Wypuscilemi i z pewnej odleglosci poszlismy z zona za nim. Oczywiscie! Czekala na niego mloda kotka.

Potem byl pies.. prezent od hodowcy, szukal domu dla suczki, ktora trzymal na rozplod rasowych szczeniakow Venus, miala piec lat cudowny psiak, pelnowartosciowy czlonek rodziny, mala zaaferowana gosposia, pilnowala zeby domownicy nie zaspali do pracy, zeby odebrac telefon, jak umiala starala sie sie zrelaskowac domownikow, kiedy ktos sie czul zmeczony. Pamietam reakcje kiedy wrocilem do domu po operacji serca. Tak troskliwej peielegniarki, nie znalazlbym wsrod ludzi. Odeszla do nieba (tak mowia, ze psy i koty ida ichniego nieba,nawet widzialem schody do nich prowadzace) w wieku 17 lat i na tym sie skonczylo.
Trzy dramaty i dosc. Zbyt bolesne.

Moglbym o nich i chomiku corki i o rybkach z akwarium o wojnie z wiewiorkami (wojnie kto kogo przechytrzy, kapitalna zabawa i podziw dla malych urwisow) i innych zwierzetach napisac gruba ksiazke. Niestety, wybralem marnowanie sie na forum... :roll:
ODPOWIEDZ