Co prawda translator tego tekstu nie dał rady przetłumaczyć.
Sztuczna inteligencja padła przy tak prostym tłumaczeniu.
A ja se tak przetłumaczyłem to zdanie :
"Święta to nie wystawa rzemiosła, zwsze będą świętami a nie kiczem !"
No to mamy bazę wyjściową.
Jesli dołączyć zdjecia ktore zamieściłem a do ktorych prawdopodobnie odnosi się to stwierdzenie to można mieć odmienne zdanie.
Święta Bożego Narodzenia mają konkretne znaczenie i przekaz.
Jeśli chodzi o polską tradycję to w niej nie ma bałwanka czy dmuchanego żłóbka czy tego penera od cocacoli co to ho ho i prezenty.
W tradycji chrześcijańskiej też główny akcent nie jest położony na prezenty i całą tą komercję.
Tak więc rodzi się pytanie co to są za święta i czy powierzchowne i dość mocno wypaczone podejscie do nich jest kiczem czy też nie.
Odpowiedzi jest tyle ile indywiduów biorących w nich udział.
Dla tradycjonalisty jest to święto o religijnym znaczeniu albo nawet mocno przekraczające religijne ramy ale zawsze powiazane z transcendentalnym pojmowaniem świata. Dla jednych to narodzenie boga a dla innych narodzenie tego który jak wielu starych mistrzów pokazał Boga jako źródło wszystkiego. Dla tych wszystkich to całe bremborium nie ma znaczenia i raczej przeszkadza w koncentracji nad tym co istotne.
Oczywiscie z biegiem czasu i postępującego komercjalizmu i te święta zostały zaadoptowane do rynkowego zapotrtzebowania na profit.
Bałwanki, gwiazdorki w stylu Coca-Cola, czekoladowe gwiazdorki, wszechobecne piosenki co o jezusku i zimie i prezentach.
Prezenty stały się najwazniejszym przesłaniem bo jak kochasz to obdarowujesz materialnie.
Klingilingiling dzwoneczki, dmuchane stajenki i wszelkiej maści atrybuty tej dmuchanej miłości i szczęśliwości.
Tak już jest i ta komercyjna tradycja ma większą siłę przebicia.
Ostatecznie wielu nie ma pojęcia o źródłach a zna jedynie to co wszechobecnie jest przekazywane.
Boże Narodzenie zostało zastąpione świętem "miłości" wyrażanym komercyjnie i tak pojmowanym.
Osobiście jestem dość krytyczny w kwestiach religijnych i nazwanie Bożego Narodzenia Świętem Miłości nie jest dla mnie problematycze.
Ostatecznie chodzi o miłość. Jeśli to święto jest okazją do okazania tej miłości, ale takiej od serca prawdziwej. Jesli te balwanki i gwiazdorki i ten cały szum naprawdę komuś pomaga w otwarciu się na miłość to nawet ten kicz ma coś pozytywnego. Jesli tak jest.
Ja z moim krytycznym podejsciem do religii mam pod obrusem siano, nie mamy w wigilię mięsa, łamemy się oplatkiem i z głębi serca składamy sobie życzenia i nikt nie wstydzi sie łez wzruszenia, spiewamy kolędy i obrarowujemy się drobnymi prezentami bo tym najwiekszym prezentem jest bycie razem z otwartymi sercami. To jest tradycja która, moim zdaniem, sprawia iż te święta są nasze.
Tak my świętujemy i to jest nasze ale nie uważam iż coś odmiennego jest mniej warte.
Te czy wszelkie inne święta, to jest to co wewnątrz, co porusza i sprawia iż jesteśmy otwarci na miłość i innych ludzi.
Tak więc świąteczny kicz może wspiąć się na wyżyny ale tylko za naszą sprawą. To my sprawiamy iż za pomocą naszych emocji, głębokich i szczerych nawet najbardziej trywialne dmuchawce urastają do roli muzy grajacej na strunach naszej duszy.